Gdy przez lata mówiono o kard. Marianie Jaworskim albo o kard. Stanisławie Dziwiszu jako osobach, które miały wpływ na Jana Pawła II, nikt się temu specjalnie nie dziwił. Zawrzało dopiero wtedy, kiedy się okazało, że do tego grona należy również zaprzyjaźniona z nim kobieta, w dodatku osoba świecka, z którą papież omawiał kwestie z zakresu życia poczętego i psychiatrii.
Biograf Jana Pawła II Janusz Poniewierski uważa to za wyraz wielowiekowego myślenia o kobiecie przede wszystkim w kategoriach zagrożenia. – Jest to efekt chorego stosunku do kobiety, niechrześcijańskiego spojrzenia na nią. Kobietę wciąż postrzega się jako Ewę kusicielkę, naczynie grzechu. Taki stosunek do kobiety jest też, niestety, owocem patriarchalnej struktury kościelnej, w której wciąż z góry patrzy się na świeckich, zwłaszcza na świeckie kobiety – podkreśla Poniewierski.
[srodtytul]Święte pary[/srodtytul]
Miejsce kobiet w Kościele aż do czasów współczesnych znana polska teolożka Elżbieta Adamiak określiła jako „milczącą obecność”: kobiety były przedmiotem nauczania, ale nie miały prawa głosu. Oficjalnie, bo gdy chociaż pobieżnie prześledzi się historię Kościoła, widać wyraźnie, że zawsze były mądre i silne kobiety, które znajdowały możliwości wypowiedzenia się i w ten pośredni sposób wpływały na decyzje podejmowane przez mężczyzn. Albo takie, które wchodziły w obszary niezarezerwowane wyłącznie dla księży i otwierały nowe kierunki działania Kościoła, rozwijały duchowość chrześcijańską. Były to i są, jak mówi o. Joachim Badeni, kobiece rządy wpływu.
[wyimek]Za czasów kard. Wyszyńskiego w różnych gremiach episkopatu zasiadło więcej kobiet niż obecnie[/wyimek]