[b]Pani poseł, mija się pani z prawdą nie bez użycia świadomości. [/b]
Nie zgadzam się z panem.
[b]Jeśli pani nie usunie tego komentarza, to czytelnicy sami sprawdzą na stronie www.renatazaremba.com.[/b]
Nie usuwam swoich komentarzy. A my wracamy do punktu wyjścia, czyli słów Janusza Palikota, bo to jego słowa komentowałam. Uważam, że miał prawo ich użyć.
[b]A gdybym ja powiedział, że pani uprawia prostytucję polityczną,to dotknąłbym panią, czy też miałbym do tego prawo?[/b]
Proszę powiedzieć, w jakim kontekście.
[b]A to zależy od kontekstu? Raz się pani poczuje obrażona, a raz powie, że wszystko w porządku?[/b]
Musiałby mnie pan przekonać, że ma pan rację.
[b]I pani przyznałaby mi słuszność? Litości![/b]
Musiałby mi pan przytoczyć jakiś przykład. Jeśli chce pan używać takich sformułowań…
[b]Ja?! Gdybym chciał, tobym to zrobił. To pani ich używa.[/b]
Nie jest to miłe stwierdzenie, natomiast w przypadku tej całej nagonki na posła Palikota, w obronie którego stanęłam, było ono uzasadnione.
[b]I dlatego zdecydowała się pani posłużyć najcięższą wobec kobiety obelgą?[/b]
Jeśli pani Gęsicka czułaby się takimi sfomułowaniami dotknięta, to jest mi przykro.
[b]Grażyna Gęsicka nie żyje.[/b]
Przepraszam. To jeśli czuła się dotknięta…
[b]Zostawmy już to. Nie rozmawiałbym z panią o tym, gdyby nie pani zapewnienia o ponadpartyjnej kobiecej solidarności.[/b]
Bo my naprawdę współpracujemy. Mamy różne zdania, ale na komisjach potrafimy się porozumieć w wielu sprawach.
[b]Zostańmy przy kobietach. Jest pani zwolenniczką parytetów?[/b]
Nie. Uważam, że kobiety powinny dochodzić do swojej pozycji ciężką pracą, powinny pokazywać swoją siłę, kształcić się, uczyć, pomagać sobie w rozwoju, w karierze.
[b]Pisała pani: „Gdyby parytety rozwiązywały wszystkie problemy kobiet w życiu publicznym, to w Niemczech Angela Merkel nie byłaby tylko listkiem figowym socjaldemokratycznego ugrupowania”. [/b]
Zgadza się.
[b]Nic z tego nie rozumiem.[/b]
Przykro mi, może dlatego, że nie jest pan kobietą?
[b]To by mi pomogło?[/b]
Wtedy zupełnie inaczej rozumiałby pan sprawy kobiece i wiedziałby pan, że kobiety wspierają się, budują porozumienia wokół siebie i wzajemnie sobie pomagają.
[b]Co to ma wspólnego z Angelą Merkel?[/b]
Tam też pokutuje myślenie, że kobieta powinna siedzieć w domu, w kuchni, wychowywać dzieci i wtedy jest największe poparcie dla rządu.
[b]Nadal nie pojmuję. Jakie „socjaldemokratyczne ugrupowanie”, skoro Merkel jest szefową chadecji? Jaki „listek figowy”, skoro od pięciu lat jest kanclerzem? Tu się nic kupy nie trzyma.[/b]
Dlaczego? Podtrzymuję to, co powiedziałam. Trochę inaczej postrzegam rolę kobiet, a tym bardziej kobiet rządzących. Ale rozmawialiśmy o parytetach. I ja powtarzam, że jestem im przeciwna, bo niczego dobrego nie wnoszą. Nie chciałabym, by wprowadzano parytety na wyższych uczelniach albo by – jak w Szwecji – wprowadzano je we władzach spółek giełdowych.
[b]Bo to nic nie da?[/b]
Gorzej, one tylko zaostrzą walkę płci. Wie pan, że gdy był kongres Europejskiej Partii Ludowej i musiały zjawić się na nim panie, żeby był zachowany parytet w delegacjach, to brano z łapanki urzędniczki? Wolę promowanie kobiet takie jak w Platformie Obywatelskiej.
[b]Gdzie po wielkiej rozmowie o parytetach wybrano władze klubu parla-mentarnego – dziewięciu facetów![/b]
Ale przyjdzie czas na zmiany i mam nadzieję, że teraz kobiety się w składzie prezydium znajdą. My też rozmawiamy o tym, by kobiety były na listach i we władzach partii.
[b]No dobrze, ale kobiety skarżą się, że są gorzej traktowane.[/b]
Ja sama wiem z własnego doświadczenia, że musiałam więcej pracować, żeby się wykazać, a za swoją pracę otrzymywałam mniejsze wynagrodzenie niż mężczyźni na tym samym stanowisku.
[b]To powinna pani z tym walczyć.[/b]
Uważałam, że każdy powinien znać swą wartość, i byłam pewna, że dopnę swego. Ja też chcę, by do polityki trafiały kobiety, ale kobiety przygotowane, z doświadczeniem. Panie powinny się kształcić, należy wzmacniać ich wiarę w siebie.
[b]Pani wierzy w siebie?[/b]
Ależ oczywiście, jestem kobietą sukcesu. Osiągnęłam sukces w biznesie, nikt mi nigdy niczego nie podarował, sama musiałam do wszystkiego dochodzić. Poza tym sprawdziłam się w polityce, byłam radną, a do Sejmu dostałam się z 14. miejsca na liście.
[b]Trochę sobie pani pomogła. Razem z kampanią do Sejmu ruszyła kampania firmy Idea Inwest. Na jej plakatach była… pani.[/b]
Owszem, byłam wtedy w zarządzie i znalazłam się na plakatach firmy.
[b]Jako jedyna osoba z zarządu.[/b]
Wykorzystano moją popularność i nie widzę w tym nic złego. Wyraziłam na to zgodę.
[b]Obchodząc w ten sposób przepisy o finansowaniu kampanii[/b]
.Nie zgadzam się. Plany marketingowe firmy tworzono wcześniej, kiedy nie znano terminu wyborów.
[b]Przecież to nie była ogólnopolska kampania międzynarodowego koncernu, tylko szczecińska akcja promowania pani.[/b]
Panie redaktorze, to była decyzja władz firmy i samego prezesa.
[b]Idea Inwest może teraz liczyć na przychylność Platformy Obywatelskiej. Wynajęła urzędowi marszałkowskiemu biura po cenie dwa razy wyższej niż rynkowa i kasuje rocznie prawie 2 mln zł.[/b]
A co to ma za znaczenie? Próbuje pan tu coś sugerować? Panie redaktorze, ale o co panu chodzi?
[b]O koincydencję. Prywatna firma robi kampanię reklamową, na której widnieje twarz polityka PO…[/b]
Już to tłumaczyłam.
[b]…a po sukcesie wyborczym kontrolowanym przez tę partię urząd wynajmuje od niej biura po 64 zł za metr. Zdaniem śledczych można było znaleźć takie biura w cenie 30 złotych. [/b]
A spełniały wszystkie warunki? Nie ja prowadziłam negocjacje, nie kontrolowałam firmy Idea Inwest, kiedy wynajmowała te budynki, nie kontrolowałam też urzędu marszałkowskiego, więc co mogłabym zrobić? Pytania o tę sprawę nie powinny być kierowane do mnie, odsyłam do prezesa spółki i do urzędu marszałkowskiego!
[b]Nie wiem, czemu się pani tak denerwuje.[/b]
Wcale się nie denerwuję, wręcz przeciwnie.
[b]To zmieńmy temat. Kto panią inspiruje w polityce?[/b]
Jest kilka takich nazwisk. Na pewno premier Donald Tusk, na pewno Jan Krzysztof Bielecki czy prezydent Bronisław Komorowski. To politycy, na których mogę się wzorować, i jestem z tego dumna, to prawdziwi mężowie stanu. Gdybyśmy prześledzili ich dorobek polityczny, to, od czego zaczynali i dokąd doszli, to jest to imponujące. A przecież oni nie robili tego nigdy dla własnego dobra, dla własnych ambicji, a zawsze kierowali się dobrem Polski.
[b]Nie wymieniła pani jeszcze Grzegorza Schetyny.[/b]
Mam o nim do powiedzenia same dobre rzeczy. Jest świetnym, twardym politykiem i bardzo się cieszę, że został marszałkiem Sejmu, bo potrafi pogodzić różne strony, buduje kompromisy. Tak było, kiedy był szefem klubu i godził zarówno konserwatystów, jak i liberałów.
[b]Pani do kogo bliżej?[/b]
Do liberałów. Uważam, że konserwatyzm szkodzi, stopuje postęp.
[b]To ciekawe, bo popierała pani Komorowskiego, a to konserwatysta.[/b]
On też zmienia zdanie, na przykład w sprawie parytetów.
[b]Co się pani nie powinno podobać.[/b]
Ale Bronisław Komorowski był na wielu spotkaniach, słuchał różnych argumentów kobiet i chyba widać, że nie chce odbierać kobietom żadnych praw.
[b]Wręcz chce o nie walczyć specjalnymi ustawami. Dokładnie odwrotnie niż pani.[/b]
Uważam, że wystarczy przestrzegać zapisów konstytucji o równości.
[b]Przemawia pani jak klasyczna konserwatystka.[/b]
Bo uważam, że parytety nic w tej sytuacji nie zmienią. Nie, bo sprzeciwia się pani ustawom równościowym, jak nazywają to feministki. Liberałowie są za.A mnie do parytetów feministki nie przekonały.
[b]Była afera hazardowa?[/b]
Uważam, że nie było żadnej afery.
[b]To dlaczego Zbigniew Chlebowski stracił stanowisko?[/b]
To było bardzo dobre posunięcie, bo jeśli są jakieś wątpliwości, to osoba piastująca jakieś stanowisko powinna je opuścić.
[wyimek]Chamskie zaczepki zdarzają się nawet w Sejmie. Nie wiem, z czego wynika takie zachowanie. Może mężczyźni boją się takich kobiet jak ja w polityce?[/wyimek]
[b]Może powinien wrócić?[/b]
Chciałabym wreszcie poznać stanowisko komisji śledczej.
[b]Po co? Przecież pani już wie, że nie było afery.[/b]
Ale żeby się odnosić personalnie do poszczególnych osób, wolałabym poczekać na zakończenie prac komisji.
[b]I komisja może panią przekonać, że afera jednak była?[/b]
Nie sądzę.
[b]Więc na co czekać? Czemu nie przywrócić Chlebowskiego?[/b]
Panie redaktorze, spokojnie, piłka jest w grze. Zbigniewa Chlebowskiego darzę dużym szacunkiem i bardzo go lubię.
[b]W swych komentarzach mnóstwo uwagi poświęca pani PiS. Trzy czwarte to ataki na Kaczyńskich.[/b]
Owszem, moim konkurentom politycznym z PiS poświęcam sporo uwagi.
[b]A Lech Kaczyński to „wielki mały hamulcowy”, który „odbywał operetkowe wyprawy na Kaukaz”?[/b]
Panie redaktorze, to komentarze pisane na gorąco. Ja się swoich słów nie wstydzę, były adekwatne do tego, co się działo. Aczkolwiek ostatnio stwierdziłam, że trochę zastopuję, bo uważam, że język polityki był za ostry z obu stron. To się powinno zmienić.
[b]Jak?[/b]
Bardzo żałuję, że Jarosław Kaczyński zmienił swą retorykę i wrócił do języka agresji sprzed katastrofy. A przecież w czasie kampanii mówił o zakończeniu wojny polsko-polskiej. Szkoda, bo coś się zaczynało zmieniać na plus.
[b]Czyżby? Wiceszef waszego klubu miotał bluzgi jak zwykle.[/b]
Jego wystąpienia były niestosowne, ale nie zrzucałabym tu winy tylko na Janusza Palikota.
[b]Ma pani rację. Jest jeszcze Niesiołowski…[/b]
I Brudziński, Kurski i inni. Ale zgadzam się, że wszyscy powinni się trochę powściągnąć.
[b]Pani kolega partyjny troszkę pokpiwa z pani, mówiąc, że jest pani takim zagorzałym kibicem Platformy.[/b]
Ależ ja jestem z Platformy Obywatelskiej i utożsamiam się z moją partią.
[b]I dlatego pełna dumy obwieszcza pani na Twitterze: „Dzisiaj była historyczna chwila, kiedy 3 marszałków Sejmu RP pełniło również obowiązki Prezydenta RP! Wszyscy marszałkowie należą do PO”.[/b]
A co miałam napisać? Że byli z PiS czy z SLD? Internet, portale społecznościowe to mniej oficjalne formy komunikowania z wyborcami. I nie wstydzę się tego, że kibicuję tam Platformie, i nie przestanę jej kibicować.
[b]W małym klubie chyba łatwiej zaistnieć.[/b]
Nie sądzę, to zależy od każdego posła. Ja pracuję w Komisji Finansów, w Komisji Skarbu Państwa, w kilku podkomisjach, czyli tam, gdzie chciałam, to ważne komisje. Dla mnie nie jest najważniejsze, ile razy pojawiłam się na ekranie telewizyjnym. Jako poseł czuję się spełniona. Poza tym dla mnie liczy się też praca dla regionu.
[b]Co chciałaby pani osiągnąć w polityce?[/b]
Jestem zadowolona z tego, co mam, z tego, że jestem posłem. Chciałabym pomagać ludziom, swoim wyborcom. Swój czas poświęcam dla dobra Polski.
[b]Kazali mi panią o to spytać: uroda pomaga w polityce?[/b]
Uważam, że tak. Panowie milej reagują, ale niestety jest też coraz więcej chamskich odzywek i zaczepek. Zdarzają się nawet w Sejmie.
[b]Panią również spotkały?[/b]
Niestety tak, ale ja reaguję stanowczo. To moje miejsce pracy i nie życzę sobie takich uwag. Nie wiem, z czego wynika takie zachowanie. Może mężczyźni boją się takich kobiet jak ja w polityce? Może mają wobec mnie jakieś kompleksy?
[b]Zapewne. Z drugiej strony niektóre panie budują na swej urodzie pozycję polityczną.[/b]
Cóż, nie mnie to oceniać. Jeśli chcą uchodzić po prostu za „ładne, zgrabne”, to ich sprawa. Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, co mam w głowie.
[b]I nie zazdrości pani koleżankom anonsowanym jako „najładniejsze posłanki w Sejmie”?[/b]
Patrzę na nie wyłącznie pod kątem tego, ile mają do powiedzenia, co nie znaczy, że pokazywanie się w pismach kobiecych jest czymś zdrożnym. Dobra prezencja i ubiór to przecież zalety. Zresztą rozumiem, że każdy ma jakieś słabości, ja na przykład lubię buty, torebki, ale przede wszystkim uwielbiam kapelusze.
[i]—rozmawiał Robert Mazurek[/i]