Rozmowa Mazurka z posłem PiS Markiem Suskim

Ceniłem Ludwika Dorna jako analityka sceny politycznej - mówi w rozmowie z Robertem Mazurkiem Marek Suski, poseł PiS

Publikacja: 27.11.2010 00:01

Rozmowa Mazurka z posłem PiS Markiem Suskim

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Rz: Jest pan najwierniejszym z wiernych wojów Jarosława Kaczyńskiego.[/b]

Znam pana i wyczuwam w tym ironię…

[b]Tym razem zupełnie niesłusznie.[/b]

Więc dobrze, tak, jestem wierny Jarosławowi Kaczyńskiemu. Do polityki poszedłem ze względu na niego.

[b]Jak to było?[/b]

W 1990 roku zobaczyłem go w telewizji i po prostu pojechałem za nim do Warszawy.

[b]Znał pan tu kogoś?[/b]

Zupełnie nikogo, więc z trudem, bo przecież nie było Internetu i nie było gdzie pytać, odnalazłem biura Porozumienia Centrum. I tak się zaczęło.

[b]Dziś skoczyłby pan za nim w ogień.[/b]

Skoczyłbym. W 1997 roku zrezygnowałem z kandydowania do Sejmu w geście solidarności z Jarosławem, więc politycznie skoczyłem wtedy i dziś zrobiłbym to samo.

[b]Nigdy nie miał pan wątpliwości? Nawet kiedy wszyscy was opuścili?[/b]

Był taki okres w Porozumieniu Centrum, że nie było nas stać na opłacenie rachunków za prąd i telefon, ale nawet wtedy byłem przekonany, że Jarosław Kaczyński ma rację.

[b]I nic, ani cienia wątpliwości?[/b]

Każdy przeżywał chwile zwątpienia, słabości, jakichś rozterek… Ale to dlatego, że nie wszystko wiedziałem. Tak, wiem, że ludzie inteligentni mają wątpliwości, tylko ktoś prosty czy krowa na miedzy ich nie ma. Więc może się pan ze mnie podśmiewać.

[b]Przecież widzi pan, że w ogóle się nie śmieję, pytam.[/b]

Zawsze byłem pewien, że słuszność jest po naszej stronie. Oczywiście miałem wątpliwości, czy kiedykolwiek wygramy wybory, czy zdobędziemy władzę, ale starałem się robić wszystko, by tak się stało.

[b]Skąd to bezgraniczne zaufanie?[/b]

Podzielam wizję państwa, którą przedstawił Jarosław Kaczyński – wizję państwa nowoczesnego, ale uczciwego, konserwatywnego, a nie rozlazłego, liberalnego. Ale nie będę panu teraz opowiadał programu. Generalnie wierzę w wizję Jarosława Kaczyńskiego, a że są różne potknięcia, niedoskonałości…

[b]Niedoskonałości?! Prezes nie jest doskonały?[/b]

Jarosław Kaczyński oczywiście jest doskonały – to oficjalna linia partii… (śmiech) A serio? Oczywiście każdy człowiek ma jakieś wady i Jarosław Kaczyński też popełnia błędy, ale zdecydowanie rzadziej niż inni ludzie, niż inni politycy.

[b]To znaczy, że jest nadczłowiekiem.[/b]

Chce mnie pan sprowokować? Jarosław Kaczyński jest bardzo wybitnym mężem stanu i w historii Polski będzie doceniony. Pewnie w przyszłości, bo żyjący rzadko doceniają wielkich ludzi.

[b]Z kim go będą zestawiać?[/b]

Już jest porównywany do Józefa Piłsudskiego, do innych największych Polaków. I tak jak Piłsudski walczył o odzyskanie niepodległości w trudnych czasach zaborów, tak Jarosław też o to walczył w czasach PRL, a potem miał tę swoją Pierwszą Kadrową, czyli Porozumienie Centrum.

[b]Trzymając się tego porównania, pan jest Walerym Sławkiem?[/b]

Wtedy byłem szeregowcem, dziś jestem zwykłym posłem.

[b]Nie takim znów zwykłym. Panu pierwszemu prezes podziękował na wieczorze wyborczym.[/b]

To dlatego, że osiągnęliśmy w Radomiu i w moim okręgu bardzo dobry wynik. Ale pamiętam, że zaczynałem jako szary członek, potem byłem w zarządzie wojewódzkim, później stanąłem na jego czele i wreszcie dotarłem do władz naczelnych PiS. Przechodziłem te szczeble partyjne po kolei, by po 11 latach zostać posłem.

[b]I zaraz mi pan powie, że nie ma żadnych ambicji.[/b]

Nie, wcale tego panu nie mówię. Każdy, kto idzie do polityki, ma jakieś ambicje, ja również.

[b]A jak wysoko pan mierzy?[/b]

– Chciałbym, byśmy rządzili Polską i jeśli dostałbym propozycję wejścia do rządu, to bym jej nie odrzucił.

[b]I został ministrem skarbu, bo zasiada pan w Komisji Skarbu?[/b]

Takie propozycje składa premier, więc proszę nie oczekiwać odpowiedzi.

[b]A jak zaproponuje panu wicepremierostwo?[/b]

Nie sądzę, żebym miał kwalifikacje na wicepremiera.

[b]To porozmawiajmy o panu, jak dobrze pójdzie przyszłym ministrze. Podobno potrafiłby pan umalować żonę?[/b]

Oczywiście, przecież byłem zawodowym charakteryzatorem w Teatrze Wielkim! Ale tego nie robię.

[b]Dlaczego?[/b]

Nie będę nikogo na siłę uszczęśliwiał. Skoro woli sama…

[b]A siebie przed wyjściem do telewizji sam pan pudruje?[/b]

Rzadko, bo w telewizjach są pracownie charakteryzacyjne z miłą i fachową obsługą. Lubię tam chodzić, to mnie uspokaja.

[b]Skąd przezwisko Perukarz? [/b]

Przezwisko było bardziej złośliwe – Mister Peruka. Wymyślił je człowiek, którego musiałem wyrzucić z partii, więc on potem się mścił i kolportował to przez Internet.

[b]Obrażał się pan?[/b]

Dlaczego? Prawda jest taka, że zawodowa charakteryzacja zawiera w sobie umiejętność zrobienia peruki!

[b]Niech pan nie mówi, że potrafi zrobić perukę?![/b]

Oczywiście, że potrafię, ale to zajmuje sporo czasu. Dobrą perukę trzeba robić do dwóch tygodni, chyba, że powstaje ona na pletniaku.

[b]Na czym?[/b]

Takim przyrządzie, na którym wiąże się włosy w nitki, potem te nitki przyszywa. To łatwiejsze niż wiązanie włosów miniaturowym szydełkiem.

[b]Jakby się trzeba było przed PO ukrywać, to pana nikt nie pozna.[/b]

Myślę, że potrafiłbym się tak przeobrazić, że byłbym nie do poznania. Kiedyś zresztą zaprosił mnie „Dzień dobry TVN” i kazali mi ucharakteryzować dziennikarza na pirata.

[b]Udało się?[/b]

Miała mnie ocenić pewna charakteryzatorka, zresztą bardzo życzliwa koleżanka po fachu. Modelem był młody człowiek, któremu dokleiłem nos, wąsy, brodę, pieprzyk na nosie, z którego wyrastały jakieś włoski, dorobiłem szramę, udekorowałem kolczykiem w uchu i zmarszczkami, a efekt…

[b]Dość odrażający, muszę przyznać.[/b]

Bo też i nie miał to być miły pirat. Tu pan widzi moje projekty masek teatralnych, maski węża, inne i do nich potrzebne są zarosty, które w teatrze trzeba wykonać.

[b]A możemy o czymś innym…[/b]

Już się tak łatwo pan od takich tematów nie odczepi! One są sto razy milsze niż polityka. To znakomita ucieczka od niej, sprawia mi więcej frajdy.

[b]To trzeba było perukarnię otwierać, a nie kandydować do Sejmu.[/b]

Skończyłem Pomaturalną Szkołę Technik Teatralnych, ale peruk zawodowo nie robiłem, chyba że te maski teatralne w czasach, gdy prowadziłem teatr amatorski.

[b]Dramaturgiem pan też był?[/b]

Raczej nie. Popełniłem za to kilka wierszy w życiu…

[b]Dobrych?[/b]

Może jestem nadmiernie skromny, ale myślę, że to była grafomania. Na pewno nie będę ich publikował, bo stałyby się przedmiotem powszechnych drwin i uciechy.

[b]Nie korciło pana nigdy?[/b]

Po tym, jak Ludwik Dorn wydał swoje bajeczki, przymierzałem się do napisania o „Lutku prymusie”, ale uznałem, że w bajkach lepszy jest Dorn niż ja.

[b]Trzeba mu było zilustrować książkę.[/b]

Nie zgłosił się.

[b]A propos Dorna, lubi go pan?[/b]

A uwierzyłby pan, gdybym powiedział, że lubię? (śmiech) Ceniłem go jako analityka sceny politycznej, ale już z wprowadzaniem pomysłów w życie było gorzej.

[b]To on nadał panu przydomek Susłow?[/b]

Nie, skąd! Wszyscy Suscy w szkole tu Susły lub Susełki, a i Susłowa wymyślił ktoś przed Dornem. On tylko wprowadził termin „susłoizacja życia politycznego”.

[b]Obrażał się pan?[/b]

O drobne złośliwostki nie warto się obrażać.

[b]Wracając do pańskiej pasji…[/b]

Zaprojektowałem okładki do płyt „PiS kolędy” i „Politycy dzieciom”. Miałem też robić ilustracje dla Kasi Piekarskiej, którą poznałem podczas zakładania zespołu ochrony zwierząt.

[b]Ano tak, pan jest – jak mawia Piotr Zaremba – skrajnie prozwierzęcy.[/b]

Może nie skrajnie, ale rzeczywiście bardzo lubię zwierzęta i zaangażowałem się w wiele ustaw na rzecz ich praw.

[b]Jest pan wegetarianinem?[/b]

Niestety nie, ale mam z tego powodu wyrzuty sumienia, bo nie potrafię odzwyczaić się od jedzenia takich potraw. Pewnie będę się za to smażył w piekle.

[b]Skąd w ogóle te malunki? [/b]

W tej szkole pomaturalnej, do której chodziłem, były bardzo ciekawe zajęcia z malarstwa, rzeźby, rysunku, a to mnie zawsze pociągało. Do dziś trochę maluję, należę do Związku Plastyków. Mogę panu pokazać prace...

[b]Wszystko ma pan w komputerze?[/b]

Trochę mam. O, tu jest autoportret, tu oleje z pleneru koło młyna, w naturalistycznym, XIX-wiecznym stylu, takie akademickie malarstwo. Tu widzi pan martwą naturę, to jakaś akwarela, karykatura, ale nieudana, więc zostawmy ją.

[b]A jakieś sukcesy pan odniósł?[/b]

Miałem kilka wystaw, przez jakiś czas nawet utrzymywałem się z malowania. Zaprojektowałem logo Święta Kwitnącej Jabłoni w Grójcu, akt erekcyjny pod budowę komendy policji w Tarczynie…

[b]Gratuluję.[/b]

Robię też biżuterię artystyczną. Najbardziej lubię broszki.

[b]To dla żony?[/b]

Niektóre nosi. A tu mam rzeźbę

– maskę żony, którą zrobiłem jej kiedyś na imieniny. Taka troszkę w stylu Igora Mitoraja. Tu buzdygan, a tu tasak z rzeźbionymi…

[b]Głowami zdrajców z Polska Jest Najważniejsza?[/b]

Nie, z grawerowaną głową smoka i kwiatami. Ale za to tym tasaczkiem będą rozliczeni… (śmiech)

[b]Widzę, że robi pan też rzeczy praktyczniejsze.[/b]

Zrobiłem rzeźbione klucze do mebli, jakie mam w domu. A to są bombki choinkowe, ręcznie malowane. Tu widzi pan alegoryczną postać zimy, która sypie śniegiem, zamrożone jezioro, polski pejzaż z dworem w tle. Taki sentymentalizm. Są też inne bombki – z portrecikami, ze Świętym Mikołajem.

[b]Ma pan swoich ulubionych twórców?[/b]

Bardzo lubię Henryka Siemiradzkiego, ze współczesnych lubiłem niedawno zmarłego Franciszka Starowieyskiego. Ale lubię nie tylko takich lubianych przez wielu. Była taka polska malarka Erna Rosenstein…

[b]Znakomita zresztą. Komunizowała przed wojną.[/b]

Ale jakie piękne obrazy malowała!

[b]Dużo pan czyta?[/b]

Dużo jeżdżę po Polsce, więc nie czytam, ale za to słucham wszystkiego na audiobookach. W tej chwili jestem w trakcie „Europy” Normana Daviesa, wcześniej był Józef Mackiewicz, a przed nim książki historyczne. Mam taki gadżet – telefon, w którym to wszystko się mieści.

[b]A propos, telefon panu dzwoni…[/b]

Melodyjką z Led Zeppelin. Ale słucham nie tylko ciężkiego rocka. Kiedyś, jako nastolatek, miałem długie włosy i jak jeździłem po Polsce autostopem, to kierowcy zatrzymywali się w nocy, myśląc, że to dziewczyna.

[b]Wróćmy do polityki. Jarosław Kaczyński rządzi PiS żelazną ręką.[/b]

Ma pan w Polsce przykład partii, z której nikt by nie odszedł albo nie został wykluczony?

[b]Mam przykład partii, w której zmieniali się przewodniczący.[/b]

O ile sobie przypominam, Platformą Obywatelską rządzi od początku Donald Tusk.

[b]A w SLD było bodaj czterech liderów.[/b]

No tak, ale ta partia istnieje de facto od 60 lat, bo to kolejna mutacja PZPR.

[b]Której szefują ludzie nigdy do PZPR nienależący. To w waszym rządzie zasiadali byli pezetpeerowcy.[/b]

To prawda, byli, ale mówiłem o ciągłości partii.

[b]Jako wierny rycerz Jarosława Kaczyńskiego do żadnej frondy pan się nigdy nie przyłączy?[/b]

Forsa Jest Najważniejsza mnie rzeczywiście nie pociąga.

[b]Mierzy pan ludzi swoją miarą? Najważniejsza jest kasa?[/b]

Nie dla mnie, ale odnoszę wrażenie, że dla odchodzących eurodeputowanych, z których składa się głównie nowa partia.

[b]Dokładnie z czterech. I 15 posłów.[/b]

Ale ton nadają jej eurodeputowani, którzy podpisali pewne zobowiązania wobec PiS, czyli partii, która wysunęła ich na eksponowane i bardzo dobrze płatne stanowiska. Oni postanowili tych honorowych zobowiązań nie wypełniać.

[b]Kamiński, Bielan, Kowal to ludzie, dla których pieniądze są najważniejsze?[/b]

Przyczyny ich rozstania z PiS są oczywiste. Nie ma tu żadnego innego powodu, który uzasadniałby rozstanie.

[b]Czyli poszło o kasę? Skąpcy nie chcą płacić na PiS?[/b]

Bo jakie to powody rozstania z partią, którą przez tyle lat uważało się za najlepszą dla Polski, podawał Adam Bielan? „Odchodzę, bo już nie jestem piarowcem prezesa, bo nie ma mnie w Komitecie Politycznym?” I z tego powodu obraża się na partię i na program? Żadnych innych powodów się nie podaje.

[b]Nie słucha ich pan.[/b]

Przecież mówią, że odchodzą, bo partia ma nie taki wizerunek, jak oni by chcieli.

[b]Mówią, że nie o wizerunek, a o zmieniony kurs polityczny im chodzi.[/b]

Ale ja teraz nie zauważyłem żadnej diametralnej zmiany. To raczej za czasów kampanii kierowanej przez Kluzik-Rostkowską widziałem inny kurs polityczny.

[b]To Kaczyński uczynił Kluzik-Rostkowską szefową kampanii, więc ten kurs aprobował. No chyba że był na lekach i nie wiedział, co się dzieje.[/b]

– Myślę, że to była decyzja podyktowana śmiercią tych, którzy wcześniej zajmowali się w PiS sprawami organizacyjnymi. Z trzech aniołków została w PiS tylko Joanna Kluzik-Rostkowska.

[b]I dlatego ją usunęliście? Podobnie jak Jakubiak, od 2002 roku najbliższą współpracowniczkę zmarłego prezydenta?[/b]

Którą to Jakubiak Michał Kamiński wyrzucał z Kancelarii Prezydenta? Wtedy darlil koty, ciekawe jak mogą dziś patrzeć sobie w oczy. Widocznie jest coś, co ich połączyło.

[b]Forsa…[/b]

– No właśnie! Europarlamentarzyści powinni budować partię, a Adam Bielan zwolnił ze swojego biura dziewczynę, która kleiła jego plakaty i roznosiła ulotki. Nawet nie miał odwagi, by jej podziękować, tylko wypowiedzenie wysłał jej pocztą.

[b]Nie chciałbym, by rozmowa zeszła na taki poziom, bo znam kilka dużo bardziej bulwersujących historii o pańskich przyjaciołach z PiS. Jaki zarzut właściwie stawia pan eurodeputowanym?[/b]

Że to partia pomogła im wygrać wybory, robiąc im kampanię, dając na nią duże środki, a oni nie wywiązali się ze swoich zobowiązań wspierania partii. Oczywiście było to zobowiązanie honorowe, więc jak ktoś nie ma honoru, to go nie dotrzymuje.

[b]Kiedy Bielan, Kamiński czy Kowal stracili honor?[/b]

Bielan choćby wtedy, gdy zwalniał tę dziewczynę.

[b]A reszta?[/b]

Nie powiedziałem, że stracili honor, ale zachowali się czysto kunktatorsko, żeby zaoszczędzić trochę pieniędzy.

[b]Trudno oprzeć się wrażeniu, że obraża pan ludzi, którym wiele zawdzięcza. Bielan z Kamińskim, robiąc kampanię do Sejmu, kilka razy dali mandat także panu i to oni, nie pan, przyłożyli się do zwycięstwa Lecha Kaczyńskiego.[/b]

W najmniejszy sposób nie przyczynili się do uzyskania mojego mandatu. Wręcz przeciwnie, podczas kampanii 2001 roku, której szefował Dorn, to ja kierowałem biurem organizacyjnym PiS. Niczego im nie zawdzięczam. Przeciwnie, to Bielan zawdzięcza mi swój mandat. Sam kleiłem jego plakaty, roznosiłem ulotki, a on nawet do mnie nie zadzwonił, że odchodzi, nie podziękował. Kiedy potrzebowali naszej pomocy, to mówili: „Pracujcie, pracujcie!”, a teraz wbijają nam zardzewiały scyzoryk pod żebro. Przez nich straciliśmy wiele głosów.

[b]Zdecydujcie się, czy to marginalna grupa o zerowym poparciu, czy też poważna siła, przez którą przegrywacie wybory.[/b]

Nie muszą mieć silnego poparcia, by móc nam zaszkodzić. Jeszcze w dzień wyborów ogłaszali wyjście z PiS. Komu to miało zaszkodzić?

[b]Jakubiak przyznaje, że głosowała na PiS.[/b]

Wybory są tajne, nie możemy tego sprawdzić.

[b]Ale dlaczegóż miałaby kłamać?[/b]

Nie wiem. Nie mogę tego sprawdzić, ale dobrze, niech więc będzie, że mówi prawdę. W takim razie jestem jej wdzięczny, jednak żałuję, że tym kandydatom przeszkodziła, a nie pomogła.

[b]Jak im zaszkodziła? Choć siedziała cicho, to ją wyrzucono, a nie sama odeszła. Za to kiedy Kurski mówił, że przegracie wybory, nikt go z partii nie wyrzucał.[/b]

Może czytaliśmy różne gazety i oglądaliśmy różne programy telewizyjne.

[b]Mówię o faktach. Mam zacytować fragment z Kurskiego, który w trakcie kampanii wieszczy wam klęskę?[/b]

Jacek Kurski też został zganiony.

[b]Czyżby? Słyszał pan o perfidnej prowokacji Kurskiego?[/b]

Nie.

[b]To może o czarnej grotesce, którą urządził?[/b]

Nie.

[b]A może wreszcie prezes po jego wystąpieniu odczuwał absmak?[/b]

Nic o tym nie wiem.

[b]No właśnie, a Jakubiak wywalono.[/b]

Może Kurskiemu zwrócił uwagę innymi słowami, bo w każdym razie podziałało, a koleżankom zwracano uwagę wiele razy i nic.

Wszystkie telewizje pokazywały, jak Elżbieta Jakubiak wychodziła po jednej z takich rozmów od prezesa.

[b]Ale żadna nie pokazała pana w środku. Brał pan udział w tej rozmowie?[/b]

Nie.

[b]To skąd pan wie, że została skarcona? Wedle jej relacji rozmowa wyglądała inaczej.[/b]

Sama mówiła, że to była miła, dobra rozmowa.

[b]No właśnie, gdzie tu skarcenie? Ale zostawmy to. To w ogóle, choćby teoretycznie, możliwe, żeby to pan odszedł z PiS?[/b]

Teoretycznie to możliwe, ale nic takiego nie nastąpiło, trudno więc o tym rozmawiać.

[b]Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że drogi pana i prezesa się rozchodzą.[/b]

Nie widzę sensu odpowiadać na zgryźliwe pytania! W zasadzie powinienem zerwać ten wywiad!

[b]Co jest zgryźliwe?[/b]

Wypytuje mnie pan, czy moje drogi mogłyby się rozejść z Jarosławem Kaczyńskim. Odpowiadając na takie pytania, mogę zaszkodzić partii, bo można później taką odpowiedź wyjąć z kontekstu i wykorzystać przeciw nam.

[b]Nie ma pan wrażenia, że to podejrzliwość na granicy obsesji?[/b]

Niech pan zrozumie, że wielokrotnie moje odpowiedzi były przez dziennikarzy manipulowane, więc być może jestem przewrażliwiony, ale mam do tego liczne powody.

[i]rozmawiał Robert Mazurek[/i]

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne