Chłopskie cechy i naród

Oprócz pokory, przyczajenia i wyrachowania w chłopskiej filozofii tkwi zarzewie buntu

Publikacja: 22.01.2011 00:01

Red

Bartłomiej Sienkiewicz w opublikowanej w „Plusie Minusie” z 15.01 [link=http://www.rp.pl/artykul/593908,594157.html" "target=_blank]„Pochwale chłopskiego rozsądku”[/link] chłopskim rodowodem objaśnia wiele narodowych cech naszego współczesnego społeczeństwa: „Narodem masowym, a nie tylko wierzchnią warstwą, właściwie jesteśmy od bardzo niedawna, od 40 może 30 lat, nie w wyniku przelanej krwi, tylko zupełnie innego procesu, zupełnie odmiennego niż polskie mity odzyskiwania wolności poprzez hekatomby. Ulepieni z chłopskich synów i wnuków (...) dopiero zaczynamy swoją przygodę ze światem”.

Przyjdzie mi zatem znowu skrzyżować szpadę z Bartłomiejem Sienkiewiczem, tym razem jednak nie o Ukrainę chodzi, i tym razem zupełnie pokojowo. Nie będę zresztą polemizować z pochwałą chłopskiego rozsądku, ale z – jak mi się wydaje – zawężonym jego rozumieniem.

Sam jestem jednym z tych chłopskich synów, z których lepiony był polski współczesny naród, i dlatego myślę, że mogę spojrzeć na tezy autora przez osobiste doświadczenie. Jest to zresztą dodatkowo dla mnie ekscytujące, że z odwołującym się do swego ziemiańskiego rodowodu Sienkiewiczem polemizuje Wujec, które to nazwisko może nie brzmi całkowicie z chłopska, ale moja mama z domu była Wilkos, babcia – Wojda, a stryjna – Kowal.

Miałem zresztą trochę szczęścia, bo mogłem mieć popularne w biłgorajskich wioskach nazwisko np. Bździuch.

Wiem, że żyjąc w chłopskiej rodzinie, w typowej polskiej wsi nasiąkałem owym trzymaniem się ziemi, potrzebą konkretu, realizmem i wyrachowaniem. Ale jednak chłopem nie zostałem, nie wstąpiłem także do ZSL, PSL lub PZPR, chociaż tak nakazywałby mi realizm i życiowe wyrachowanie („w końcu mieli ten swój nowy wyśniony świat: klitki w blokach, samochód i dzieci w miejskim środowisku”).

A jednak dokądś zawiódł mnie mój chłopski zdrowy rozsądek! Dokąd?

Myślę, że złożyły się na to trzy czynniki. Pierwszy to wyniesiona ze wsi wiara, trudna, poszukująca, niekonsekwentna, ale żywa. I z tej wiary wynikająca potrzeba poszukiwania wartości. Drugi to dziesiątki przeczytanych książek, z których wielu nie rozumiałem, ale dzięki tym lekturom kształtowałem powoli swoje własne zdanie. To także bardzo ważna chłopska cecha: samodzielność, niezależność, nieufność, upór.

Po trzecie zaś – oprócz pokory, przyczajenia i wyrachowania w chłopskiej filozofii tkwi zarzewie buntu: przeciw niesprawiedliwości, przeciwko narzucanym siłą rygorom – dawniej pewnie pańskim, a potem państwowym – dlatego oszukiwaliśmy socjalistyczne państwo tam, gdzie się dało. Podstawową przyczyną tego tlącego się zarzewia buntu jest według mnie głęboko skrywane, ale obecne wśród zwykłych chłopów i robotników (poznawałem to później) poczucie godności.

O ten element chciałbym uzupełnić Sienkiewiczowską diagnozę tworzenia się współczesnego narodu. Trzymanie się ziemi – tak! Nieporywanie się z motyką na słońce – tak! Samodzielność, poleganie na własnej pracy – tak! Ale jednak także twarde chłopskie „ja”, poczucie swojej godności. To był ważny element tworzenia się nowoczesnego, trzeźwo myślącego narodu. A więc jednak coś z romantyzmu, powiedzmy, chłopskiego skalkulowanego romantyzmu!

Myślę, że właśnie połączenie tych elementów: z jednej strony umiejętności ciężkiej pracy, trzymania się konkretów, radzenia sobie w trudnych warunkach, a z drugiej strony stopniowo zdobywanego poczucia własnej suwerenności, stało u narodzin „powszechnych Wałęsów ze wsi do miast, a stamtąd do rewolucji »Solidarności«”, jak pisze w artykule Bartłomiej Sienkiewicz.

Chciałbym zacytować z aprobatą jeszcze jedną opinię autora: „W fałszywej wykładni najnowszej przeszłości, garstka zaprzańców pomagała Sowietom w utrzymywaniu kolonii nad Wisłą. Toteż nie ma w tej narracji ludzi masowo akceptujących nowy porządek, nie dlatego, że byli zdrajcami, ale z przekonania, że nastał czas lepszy od tego, co było”.

Pamiętam te radosne pierwszomajowe pochody, na które, bynajmniej, nie pędzono ludzi batogami. Gdy z żoną udawaliśmy się 1 maja za miasto na wycieczkę, naprzeciwko nas szła rzeka ludzi śpieszących na pochód, mówiłem: patrz, idziemy pod prąd historii.

Sceptycznie odnosiłem się także do podkreślanych w bliskim mi środowisku Klubu Inteligencji Katolickiej tradycji powstańczych i ziemiańskich, nie spotykałem się z tymi tradycjami ani w swojej wsi, ani w rodzinie, i nie „walka z komuną” była głównym motywem organizowania akcji pomocy robotnikom w Ursusie i Radomiu, co stało się początkiem jawnej opozycji demokratycznej w Polsce. Była to raczej potrzeba podkreślenia, na przekór zmasowanej akcji represji, więzi z biednymi, prześladowanymi rodzinami robotniczymi lub chłoporobotniczymi, żyjącymi w biedamiasteczkach, potrzeba czegoś, co potem zostało nazwane solidarnością.

Polski nowoczesny chłopsko-robotniczo-inteligencki naród wciąż się tworzy, najważniejszym momentem określania naszej narodowej świadomości była oczywiście „Solidarność” od września1980 do grudnia 1981 roku, potem osiem lat stanu wojennego, Okrągły Stół i wybory 4 czerwca 1989 roku.

Ten utworzony w tyglu historii stop nie jest zły, a gdy spojrzy się na generację młodych, wydaje się, że dziedziczą oni zarówno zdrowy chłopski rozsądek, jak też – wielu z nich – wartości ukształtowane przez pokolenie tworzące opozycję demokratyczną i „Solidarność”.

Na koniec chciałem przypomnieć fragment wiersza Zbigniewa Herberta „Substancja” z wydanego w 1957 r. tomiku „Hermes, pies i gwiazda”.

giną ci

którzy kochają bardziej piękne słowa niż

tłuste zapachy

ale jest ich na szczęście niewielu

naród trwa

i wracając z pełnymi workami ze szlaków

ucieczki

wznosi łuk triumfalny

dla pięknych umarłych

Bartłomiej Sienkiewicz w opublikowanej w „Plusie Minusie” z 15.01 [link=http://www.rp.pl/artykul/593908,594157.html" "target=_blank]„Pochwale chłopskiego rozsądku”[/link] chłopskim rodowodem objaśnia wiele narodowych cech naszego współczesnego społeczeństwa: „Narodem masowym, a nie tylko wierzchnią warstwą, właściwie jesteśmy od bardzo niedawna, od 40 może 30 lat, nie w wyniku przelanej krwi, tylko zupełnie innego procesu, zupełnie odmiennego niż polskie mity odzyskiwania wolności poprzez hekatomby. Ulepieni z chłopskich synów i wnuków (...) dopiero zaczynamy swoją przygodę ze światem”.

Przyjdzie mi zatem znowu skrzyżować szpadę z Bartłomiejem Sienkiewiczem, tym razem jednak nie o Ukrainę chodzi, i tym razem zupełnie pokojowo. Nie będę zresztą polemizować z pochwałą chłopskiego rozsądku, ale z – jak mi się wydaje – zawężonym jego rozumieniem.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”