Osiągnięcia rudej kluchy
to z kolei opowieść o "pierwszej osobie z polskiego show-biznesu, którą powinniście poznać", jak twierdzi autor tekstu Jacek Cieślak. Mowa o Piotrze Roguckim. "Mógł być gwiazdą TR Warszawa Grzegorza Jarzyny. Wybrał granie w Comie. To najpopularniejszy zespół pośród tych, które debiutowały po 2000 r. Piotr wydał właśnie solową płytę „Loki”. Rogucki imponuje autoironicznym humorem, skromnością, ale przede wszystkim piekielną determinacją, jaką wykazywał w dążeniu na szczyt popularności, od ostatnich klas podstawówki, poprzez technikum elektryczne, cztery trudne lata, kiedy próbował się dostać do łódzkiej Filmówki, i niełatwe studia w krakowskiej PWST. Przez cały ten czas słyszał od rodziny, nauczycieli i profesorów, że jest przeciętniakiem i dlatego nic mu się w życiu nie uda. Cud, że się nie załamał."
? ? ?
"Małą próbkę, jak wyglądać mogą próby tworzenia wspólnej eurohistorii" dostrzegł Piotr Semka w wielkiej wystawie w Bonn o Napoleonie. "Organizatorzy wystawy nie kryją, że ich myślenie o łączeniu wizji historycznych idzie tym samym tropem co zamierzenia twórców przyszłego Muzeum Historii w Brukseli. Kuratorka obejrzała i ma bardzo dobre zdanie o wystawie Krzysztofa Pomiana o dziejach Europy we wrocławskiej Hali Ludowej w 2009 roku. No cóż, takie lepienie syntetycznej wizji dziejów w jednych wypadkach budzi zainteresowanie, ale w innych wzbudza obawy jakiegoś historycznego synkretyzmu. Bo jeśli polski widz pokusi się o podsumowanie wystawy o Napoleonie, to zauważy linię kompromisu między niemiecką a francuską wizją dziejów. W największym skrócie Niemcy zaakceptowali typowy dla francuskiej wrażliwości kult wielkości cesarza i racjonalizmu jego idei państwowej. Do Bonn sprowadzono wiele popiersi cesarza, sztandary ze złotymi orłami i wspaniały sztafaż pierwszego cesarstwa.
Z kolei Francuzi pogodzili się, że wystawiony im zostanie na wystawie rachunek za rabunek dzieł sztuki z całej Europy. Francuzi cierpliwie też przyjęli dość subtelne pytania, w jakim stopniu państwo Napoleona było wzorem policyjnej kontroli nad obywatelami, jaka miała potem w historii znacznie bardziej przerażające wcielenia. I wreszcie pola, gdzie duch czasów ułatwił unifikację stanowisk. Choćby załamywanie rąk nad wyprawą na Rosję – wygodną dla obu stron w chwili wykuwania się osi sojuszniczej Paryż – Berlin – Moskwa.
A co z polskimi odniesieniami do epoki Napoleona? Francuska kurator bardzo taktownie podkreśliła znaczenie legendy napoleońskiej dla polskiej wiary w odzyskanie niepodległości. Ale już wpływ epoki napoleońskiej na inne narody potraktowano bardzo zdawkowo. Nieswojo na wystawie będzie się czuć Brytyjczyk, którego punkt widzenia na cesarza odbija się tylko w zgromadzonych antycesarskich karykaturach, jakimi Londyn zasypywał kontynent. Nieprzypadkowo to właśnie Nicolas Sarkozy i Angela Merkel patronują wystawie. Z bońską wystawą jest bowiem trochę jak z tworzeniem strefy euro. Nominalnie jest to inicjatywa ogólnoeuropejska, ale w kluczowych momentach okazuje się, że najlepiej prezentowane są racje niemieckie i francuskie" - pisze nasz publicysta w reportażu Napoleon epoki eurolandu.