Literatura opisująca ziemie wschodnie zajęłaby sporą bibliotekę. Wiele z tych książek to arcydzieła. Zdecydowana większość z nich dotyczy jednak albo Wilna i północnej części byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, albo Lwowa i Galicji Wschodniej. Były to bowiem dwa centra kultury polskiej na Wschodzie, tam mieszkało najwięcej ludzi pióra.
Inaczej jest z Polesiem. Książek o tym kraju jest niewiele. Polesie uważane było bowiem zawsze za „największą dziurę Rzeczypospolitej". Region, do którego nie dotarł kaganek cywilizacji, rodzaj Afryki w centrum Europy Wschodniej. Już za czasów caratu urzędnik skierowany do pracy na Polesiu strzelał sobie z rozpaczy w łeb. Podobnie było za II Rzeczypospolitej. Ciągnące się setkami kilometrów dzikie puszcze, nieprzebyte bagna. Mrukliwy, patrzący spode łba naród.
Wszystko to sprawiło, że Polesie było i jest dla Polaków zupełnie nieznane. Znajduje się poza granicą naszej świadomości historycznej. Z tym większą radością należy więc powitać wydanie w Polsce pięknej książki „Na ścieżkach Polesia" Franciszka Wysołucha. Jej autor, żołnierz Legionów Piłsudskiego i armii Andersa, wydrukował ją na emigracji w Londynie w roku 1976. Teraz lukę, jaką był brak książki w Polsce, wypełniło wydawnictwo LTW.
U nas na Polesiu
To, co w „Na ścieżkach Polesia" najważniejsze, to fakt, że napisał ją człowiek stamtąd. Wysołuch, potomek znakomitego litewskiego rodu, urodził się i wychował w majątku Pirkowicze. Choć w jego domu mówiło się innym językiem niż w poleszuckich chatach, on także czuł się Poleszukiem. W książce wielokrotnie używa zwrotu „u nas na Polesiu". Kraj rodzinny kocha całym sercem. Z kart „Na ścieżkach Polesia" wyziera wielki żal i tęsknota za utraconą na rzecz bolszewików ojczyzną.
Wysołuch najbardziej tęsknił za ludźmi. Swoimi poleskimi rodakami. „Polesie odcięte od świata musiało wytworzyć własny typ człowieka – pisał. – Jest on zależny od otaczającej go natury i ona go kształtuje. Poleszuk podlega prawom prawieków. Ostrożność jest zasadniczą cechą leśnego mieszkańca. Gdy chodzi po lesie, musi uważać, by nie nastąpić na żmiję, na bagnie musi pamiętać o topieli, co wciąga. Konie z pastwiska porywają wilki".