Pracując w koncernie medialnym Warner Bros., Justyna Garstecka wprowadzała na polski rynek niejeden film. W kryzysie, gdy firma cięła etaty, straciła pracę. Wtedy przypomniała sobie o ściągniętej z Ameryki poduszce w kształcie litery „C", która przynosiła ulgę w czasie zagrożonej ciąży, gdy była niemal przykuta do łóżka. Poduszki, które podpierają brzuch i odciążają kręgosłup, szyte w domu rodziców, stały się przebojem w Polsce i wypromowały wymyśloną przez Garstecką markę Motherhood.
Jej przykład pokazuje, że utrata pracy jest dramatem, ale może być też szansą. A kryzys to paradoksalnie dobry czas, by założyć własny biznes, bo choć na rynku trudniej o kredyt, dopiero podbramkowa sytuacja wyzwala w nas nowe siły i pomysły.
Przed podobnym dylematem co Garstecka mogą stanąć tysiące osób. Gospodarka hamuje, a bezrobocie znajduje się na poziomie najwyższym od sześciu lat. W lipcu do urzędów pracy trafiła rekordowa liczba zgłoszeń o planowanych zwolnieniach grupowych. Zapowiedziały je 174 firmy. Mają objąć aż 9,2 tys. osób, ponad dwa razy więcej niż przed rokiem. Bezrobocie na koniec roku może sięgnąć 14 proc. (na koniec przyszłego – 15 proc.), co oznaczałoby, że pracę straci jeszcze około ćwierć miliona osób. I to nie tylko z przeżywającej zapaść branży budowlanej. Wielkie zwolnienia dotkną też sektora handlu, banków i ubezpieczeń. W czasie wakacji redukcje zapowiedziały m.in. PZU, bank DnB Nord Polska, sieć komórkowa Orange czy delikatesy Bomi. Zwolnienia mają też miejsce w sektorze publicznym, a nawet w takich miejscach jak Kancelaria Premiera. Wiosną głośna była sprawa 60-letniego fotografa, którego zastąpiono tańszymi usługodawcami zewnętrznymi.
Bez wątpienia kończą się czasy linearnej ścieżki kariery. Kiedyś kolejne kroki awansu w tej samej firmie były oczywiste. Potem człowiek pracował mniej, odcinając kupony na wyższym stanowisku. Teraz takie ścieżki są przerywane, a pracownik często nie ma gdzie pójść. Dla Polaka utrata pracy czy jej zmiana to wielki szok. Amerykanin przez 44 lata zawodowego życia zmienia pracę średnio 11 razy. W Polsce dzieje się to statystycznie dużo rzadziej.
W dobie malejącego popytu na Zachodzie o scenariuszu alternatywnym myślą coraz częściej pracownicy nastawionych na eksport korporacji. Robią to także farmaceuci na nasyconym do cna rynku, w sytuacji, gdy państwo narzuciło niskie marże. A także dziennikarze w dobie kryzysu rynku reklamowego i prasy drukowanej. Ci ostatni coraz częściej zakładają firmy PR, piszą książki lub zajmują się doradztwem. Ale już Paulina Ada Kalińska, pracująca jako redaktor w pismach branżowych wraz z Joanną Trepką, założyła stronę z butami Loft37. pl. Choć działają dopiero od roku, ich oryginalne, kolorowe buty znane są już w Niemczech, Szwecji i USA.
Iwona Janas, szefowa polskiego oddziału międzynarodowej agencji pracy Manpower, uważa, że zagrożeni są dobrze zarabiający pracownicy korporacji, którzy nie wpływają na ich rentowność. W trudnych sytuacjach pracodawcy decydują się na zakończenie współpracy i na takie stanowiska awansują osoby zajmujące dotąd niższe szczeble w organizacji. Coraz mniej szuka się drogich specjalistów z zewnątrz i decyduje na awanse wewnętrzne.
Nie tylko zwolnienia skłaniają ludzi do myślenia o zmianie swojej kariery zawodowej o 180 stopni. Przygnębia poczucie zagrożenie, rosnąca wokół frustracja. Coraz więcej firm informuje o gorszych wynikach finansowych. Pod ich presją łagodni do tej pory, pomocni i dowcipni szefowie zamieniają się w rozhisteryzowanych tyranów. Pracodawcy coraz częściej składają propozycje nie do odrzucenia w postaci przejścia na umowę na firmę, obniżki pensji czy przyjęcia dodatkowych obowiązków. Pracowników zmusza się do pracy na jednym etacie, ale za to na dwóch lub trzech stanowiskach. W efekcie w kryzysie nasiliły się przejścia z korporacji do własnego biznesu.