Mądry Polak po szkodzie? Nie tym razem. Powiedzenie to pasuje raczej do gospodarczych potęg Zachodu, które w niefrasobliwy sposób uzależniły swoje kluczowe branże, jak energetyka, elektronika czy przemysł zbrojeniowy, od dostaw od swego największego rywala. Teraz, poniewczasie, żałują, próbują wszystko odkręcić, ale Chińczycy łatwo nie oddadzą czegoś, co tak łatwo zdobyli.
Nie sposób zapamiętać tych łamiących język nazw: skand, itr, lantan, cer, prazeodym, neodym, promet, samar, europ, gadolin, terb, dysproz, holm, erb, tul, iterb i lutet. Tzw. pierwiastków ziem rzadkich jest 17. Bez nich nie ma mowy o nowoczesnych komputerach, telefonach, telewizorach, samochodach elektrycznych czy elektrowniach wiatrowych. To rudy metali przyszłości. Prócz cech chemicznych łączy je fakt, że 95 proc. ich wydobycia kontrolują Chiny.
O tym, że lantanowce mogą stanowić casus belli, świat ostatecznie przekonał się 7 września 2010 roku, kiedy to w pobliżu spornych wysp Senkaku (chińskie: Diaoyu) chiński statek rybacki zderzył się z japońskimi okrętami patrolowymi. Japończycy aresztowali załogę i zatrzymali statek. Odpowiedź Chin była natychmiastowa: japońskie firmy zauważyły, że do ich fabryk aut nie docierają dostawy cennych pierwiastków, produkcja stanęła. Choć Chińczycy temu zaprzeczali, zastosowali klasyczne embargo. W Japonii podniosły się głosy przeciw „technologicznemu imperializmowi". Miesiąc później, gdy Amerykanie skierowali skargę na te praktyki do Światowej Organizacji Handlu (WTO), również doświadczyli spowolnienia dostaw. Tak oto brutalnym narzędziem geopolityki stały się metale, których na świecie wytwarza się raptem 130 tys. ton rocznie.
Lantan stosowany jest w akumulatorach do aut hybrydowych, neodym i dysproz w silnikach do aut hybrydowych i elektrycznych (w jednym egzemplarzu toyoty prius znajduje się 15 kg metali ziem rzadkich), tul w przenośnych urządzeniach rentgenowskich, itr w świecach zapłonowych i czujnikach, cer w katalizatorach samochodowych i piekarnikach z samooczyszczającą się powłoką, erb, europ, terb i iterb w światłowodach, hol w laserach, samar, gazolin, erb i holm w różnych elementach reaktorów atomowych i sterowników prętów paliwowych. Neodym za sprawą własności magnetycznych używany jest w generatorach prądu w elektrowniach wiatrowych. Ba, rzadkie pierwiastki znajdują się nawet na banknotach: to dzięki europowi banknoty euro zabezpieczone są przed podrabianiem.
Wyjątkowe perspektywy dla tych pierwiastków stwarza fascynacja świata „zieloną energią". – Jeśli Unia będzie prowadzić dotychczasową politykę klimatyczną i naciskać na większe wykorzystanie energii słonecznej i wiatrowej, to potrzeby będą już niebotyczne – ocenia Jerzy Nawrocki, prezes Państwowego Instytutu Geologicznego.
Program dla Denga: 8634
„Bliski Wschód ma ropę, my mamy metale rzadkie" – powiedział w 1992 roku ówczesny przywódca Chin Deng Xiaoping. Już wtedy jego kraj wyprzedził USA i stał się największym producentem na świecie. Na początku lat 80. Chińczycy dostrzegli znaczenie tych surowców, a był to czas, gdy sami zaczynali swoją transformację. Powstał specjalny program rozwoju górnictwa i przerobu metali ziem rzadkich, zakodowany pod numerem „8634".
Między 1978 a 1989 rokiem Chiny zwiększały rocznie wydobycie metali ziem rzadkich o około 40 procent rocznie. Wykorzystując państwowe subsydia, niskie koszty robocizny i nie przejmując się kosztami ekologicznymi, wycięli konkurencję. W 2002 roku Amerykanie zamknęli swoją jedyną dużą kopalnię w Mount Pass w Kalifornii. Była zbyt deficytowa i kłopotliwa – doszło tam do poważnego wycieku skażonych wód. Teraz Chińczycy trzymają świat w szachu. Zdaniem Łukasza Zamęckiego, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, ich przewaga w tej dziedzinie polega nie tylko na faktycznym monopolu w wydobyciu. Stworzono całą infrastrukturę naukową, kilka instytutów i dwa wielkie laboratoria w Pekinie i Changchun. Chińczycy wydają dwa czasopisma poświęcone wyłącznie metalom ziem rzadkich. Zanim wprowadzili ograniczenia wywozowe, znacjonalizowali wszystkie działki z tymi surowcami i przejęli kontrolę nad wydobywającymi je firmami.
Przebudzenie na Zachodzie
W 2010 roku Chiny ogłaszają ograniczenie eksportu o połowę. Ceny szybują. Według danych amerykańskiego Departamentu Obrony w latach 2001–2012 skoczyły, w zależności od pierwiastka, od 4 do 50 razy. Lantan, używany w bateriach i goglach na podczerwień, zdrożał w półtora roku 26-krotnie, z 5 do 140 dolarów za kilogram. – Na początku lat 80. sprzedawaliśmy te surowce za cenę soli, a one powinny mieć wartość złota – mówił w 2010 roku premier Chin Wen Jiabao. Co prawda w ubiegłym roku koszt metali nieco spadł, ale nie ma żadnych gwarancji, że to się nie zmieni, zwłaszcza gdy rozpocznie się ożywienie gospodarcze w najbardziej dotkniętej kryzysem Europie.
Ale nie o wysokie ceny tak naprawdę tu chodzi. – Prawdopodobnym celem Chin jest wymuszenie przenosin na ich terytorium firm produkujących wysokie technologie – ocenia Łukasz Zamęcki.
Zaprzestanie eksportu byłoby prawdziwą katastrofą dla firm amerykańskich, japońskich, koreańskich czy niemieckich. Braki na rynku tylko częściowo łagodzi rozkwitający przemyt. Można sobie wyobrazić, jaki wpływ miałby brak dostaw dla notowań giełdowych takich gigantów uzależnionych od dostaw rzadkich pierwiastków, jak Apple, Samsung czy Toyota. Tymczasem Chiny stopniują zapowiedzi ograniczeń eksportowych. Według niektórych ekspertów w 2015 roku może zabraknąć na rynku części pierwiastków. Chińczycy tłumaczą swoją politykę wyczerpywaniem się zasobów i troską o ochronę środowiska, jednak mało kto im wierzy.
Światowe koncerny i politycy w końcu dostrzegli powagę sytuacji. Wiosną 2012 roku USA i Japonia, dwaj najwięksi importerzy metali ziem rzadkich, wnieśli pozwy przeciw Chinom do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Barack Obama sięgnął wówczas po słowa o obchodzeniu uzgodnień handlowych przez Chiny i grozi retorsjami: – Musimy przejąć kontrolę nad naszym bezpieczeństwem energetycznym. Nie możemy dopuścić, by przyszłość przemysłu i dostaw energii zależała od innego kraju, który dopuszcza się łamania obowiązujących zasad. Obama uznał, że Chińczycy budują zaporę dla rozwoju produkcji amerykańskiej. Państwowa agencja Xinghua ostrzegała wtedy przed odwetem, ale ostatecznie Chiny ugięły się, zwiększając limity eksportowe na ten rok o... 2,7 proc. Podobnie zachowywały się, kiedy oskarżano je o sztuczne zaniżanie kursu juana, co poprawia konkurencyjność ich gospodarki.