Jan Paweł II jak Stalin

Awangarda w sztuce zawsze stanowiła antytezę poprzedzających ją epok. Tym samym była uwarunkowana przeszłością.

Publikacja: 12.10.2013 13:00

Jan Paweł II jak Stalin

Foto: Plus Minus

Coś jest nowe tylko dlatego, że stanowi nowość wobec czegoś, co jest stare. Mamy tu zatem do czynienia z dwiema stronami tego samego medalu: wyłonienie się awangardy jest możliwe wyłącznie dzięki temu, że istnieje tradycja, którą ona neguje.

Taki punkt widzenia przyjmuje pochodzący z Rosji współczesny filozof niemiecki Boris Groys w swojej głośnej książce „Stalin jako totalne dzieło sztuki" (polski przekład ukazał się trzy lata temu). Przygląda się on w niej przejściu od awangardy do socrealizmu, jakie dokonało się w ZSRR w ciągu pierwszych dwóch dekad istnienia tego państwa.

Zdaniem Groysa pierwotnie artyści zaangażowani w projekt rewolucji proletariackiej wychodzili z założenia, że należy „przeskoczyć postęp", unicestwić stary świat i zbudować na jego gruzach nowy, który będzie światem wyzwolonej twórczości. Chodziło w tym przypadku o taką twórczość, która zrezygnowałaby ze swojej funkcji naśladowczej. W tradycyjnej estetyce sztuka odzwierciedlała rzeczywistość, w awangardowej – miała ją kształtować. Jako przykłady Groys podaje słynny obraz „Czarny kwadrat na białym tle" malarza abstrakcjonisty Kazimierza Malewicza oraz koncepcję „języka pozarozumowego" futurystycznego poety Wielimira Chlebnikowa.

Niemniej jednak, według Groysa, awangarda wikłała się w szereg sprzeczności: negowanie przeszłości „miało sens jedynie tak dalece, jak długo żywa była tradycja, która stanowiła jej tło (...). Nie mogąc wyjść poza role opozycyjne, awangarda stała się więźniem tradycji, którą chciała zniszczyć". Stąd – twierdzi niemiecki myśliciel – nadejście socrealizmu. Ten nurt był pozbawiony jakichkolwiek kompleksów wobec przeszłości. Dlatego nie miał parcia na to, żeby przezwyciężyć tradycję. Uznał ją bowiem za coś, co zostało w rezultacie rewolucji unicestwione. „W ramach tego stanu doskonale apokaliptycznej świadomości pytanie o oryginalność artystycznej formy jawiło się jako przestarzałe".

A zatem – jak wnioskuje Groys – awangarda tkwiła jeszcze w procesie historycznym – w doświadczeniu, jakim była rewolucja i okres rządów Lenina. Kiedy dyktatorem ZSRR zostaje Stalin, państwo to zaczyna wykraczać poza historię, a więc także poza logikę konfliktu awangardy z tradycją. Skoro komunizm to słowo, które stało się ciałem, to należało o tym przekonać społeczeństwo sowieckie. I temu właśnie miał służyć socrealizm.

W najnowszym wydaniu periodyku „Pressje" (Teka XXXII–XXXIII Klubu Jagiellońskigo) możemy przeczytać frapujący szkic Adama Leszkiewicza, w którym autor posiłkując się tezami Groysa, przywołuje spór o polską muzykę religijną drugiej połowy XX wieku. Leszkiewicz przypomina zamówienie złożone w roku 1978 przez kardynała Karola Wojtyłę Henrykowi Mikołajowi Góreckiemu na kompozycję mającą uświetnić 900. rocznicę śmierci św. Stanisława ze Szczepanowa. Tak powstało dzieło „Beatus vir" (jego prawykonanie odbyło się w Krakowie podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w roku 1979).

Krytycznie kompozycję Góreckiego ocenił Stefan Kisielewski, który złośliwie określił ją mianem „socrealizmu liturgicznego". Leszkiewicz pisze: „To w założeniu dyskredytujące określenie miało się odnosić do pompatycznych, balansujących na granicy kiczu i inspirowanych religią wokalno-instrumentalnych kompozycji powstających w Polsce od końca lat 70., a tworzonych przez tak uznanych kompozytorów, jak Krzysztof Penderecki, Wojciech Kilar czy właśnie Henryk Mikołaj Górecki. Kisiel, który sam był kompozytorem, nie mógł się pogodzić z tym, że wczorajsi bezkompromisowi awangardziści stali się twórcami maksymalnie uproszczonych, tradycyjnych i religijnych dzieł".

Jan Paweł II – uważa Leszkiewicz – stał się zatem dla kultury polskiej tym, kim był w mniemaniu Groysa dla kultury sowieckiej Stalin. Tak więc również papież Polak stanowi dowód na to, że słowo może stać się ciałem – w tym przypadku realizacją romantycznych wizji, w których na tronie Piotrowym zasiada przybysz znad Wisły, a Duch Święty zstępuje i odnawia oblicze ziemi, „tej ziemi". Ale przecież ani dyktatura Stalina, ani pontyfikat Jana Pawła II nie doprowadziły do końca historii. Dlaczego? Odpowiedzi udziela Groys: „kiedy pozahistoryczność spotyka się z historycznością na zawodach, w obrębie historii, to niechybnie przegrywa, ponieważ walczy na obcym terytorium".

Może w takim razie znana fraza Dostojewskiego: „Piękno zbawi świat", którą włożył on w „Idiocie" w usta księcia Myszkina, kryje w sobie zwodniczą dwuznaczność. Z jednej strony nie można odrzucić piękna jako nieodłącznego składnika platońskiej triady (pozostałe jej składniki to dobro i prawda), z drugiej zaś jego absolutyzacja prowadzi na manowce.

Sztuka nie zastąpi człowiekowi jego nieuchronnego spotkania z Bogiem. Słuchanie chorałów gregoriańskich i wpatrywanie się w ikony to z pewnością źródło głębokich doznań estetycznych. Ale oprócz tych doznań są jeszcze krew, pot i łzy będące skutkiem twardego stąpania po gruncie. Bez nich żadne zbawienie się nie dokona.

Coś jest nowe tylko dlatego, że stanowi nowość wobec czegoś, co jest stare. Mamy tu zatem do czynienia z dwiema stronami tego samego medalu: wyłonienie się awangardy jest możliwe wyłącznie dzięki temu, że istnieje tradycja, którą ona neguje.

Taki punkt widzenia przyjmuje pochodzący z Rosji współczesny filozof niemiecki Boris Groys w swojej głośnej książce „Stalin jako totalne dzieło sztuki" (polski przekład ukazał się trzy lata temu). Przygląda się on w niej przejściu od awangardy do socrealizmu, jakie dokonało się w ZSRR w ciągu pierwszych dwóch dekad istnienia tego państwa.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy