"Na świecie jest dużo bogatych". Tą mało odkrywczą refleksją podzieliłam się ze znajomym dziennikarzem, gdy na zaproszenie pewnej firmy gościliśmy w paryskim hotelu Intercontinental. Doba w tym hotelu poza sezonem kosztuje 780 euro. „To samo pomyślałem" – odpowiedział kolega.
Rozejrzeliśmy się po lobby, gdzie stała kolejka do recepcji, oraz po wypełnionej gośćmi hotelowej restauracji, w której średnia cena dania oscyluje wokół 40 euro. Hotel pełen, dużo rodzin z dziećmi, głównie ze Stanów. Stać ich na pobyt w Paryżu w dobrym standardzie, co dla rodziny musi stanowić wydatek kilkunastu tysięcy euro w kilka dni.
Czy to zazdrość? Nie, obserwacja przybysza z kraju, gdzie człowiek według badań uchodzący za zamożnego na dobra „luksusowe" wydaje 6 tysięcy rocznie. Mniej niż półtora tysiąca euro. O urlopie w Intercontinentalu nie ma co marzyć. Starczy może na dwie i pół torebki Furli, jeden trencz Burberry. Nie starczy na bransoletkę z białego złota z brylantami w Aparcie. O Ferrari zapomnijmy. Więc niech nas nie dziwi, że jak wskazują badania, luksusowymi markami dla Polaków są Adidas, L'Oreal i Vichy, gdzie indziej półka zaledwie średnia.
Pieniądze nieważne?
Żyjemy w świecie, w którym coraz ciężej jest określić, kto jest zamożny, a kto nie – piszą autorzy badania wykonanego przez agencję McCann Truth Central „Prawda o zamożności na świecie". – Coraz częściej zwracamy uwagę na bardziej subtelne wskaźniki zamożności niż markowa torebka czy odpowiedni zegarek".
Według tego studium przeprowadzonego w 21 miastach świata (Warszawy tam nie ma) dzisiejsi bogacze nie przywiązują już takiej wagi do materialnych symboli statusu. 90 proc. respondentów stwierdziło, że ważniejsze jest być szczęśliwym niż zamożnym. Jedna trzecia twierdzi, że najcenniejszym zasobem jest dla nich czas, który mogą poświęcać najbliższym i swoim pasjom. Dwanaście procent w ogóle nie wie, że należy do elity finansowej.
Trudno uwierzyć w te wzniosłe wyznania. To oczywiste, że szczęście jest dobrem kategorii wyższej niż zegarek Vacheron Constantin. Ale widząc nieposkromiony i wciąż rosnący apetyt na dobra luksusowe, nie dam się przekonać, że globalni bogacze nagle wyrzekli się dóbr ziemskich i zaczęli stosować do zaleceń papieża Franciszka. Pieniądze szczęścia nie dają, a jednak kręcą światem, jak śpiewała kiedyś ABBA. „Mam pieniądze, sławę, popularność, ale nie jestem szczęśliwa" – wyznała ostatnio nasza czołowa intelektualistka Dorota Rabczewska alias Doda. Niech to będzie przestrogą dla tych, którzy pchają się do telewizyjnych show, trampoliny do sławy. Zgroza – nawet „Top model, zostań modelką" nie daje gwarancji!
Można przypuścić, że badani przez McCann, którzy twierdzą, że stracili zainteresowanie dobrami materii, przerzucając się na stronę ducha, chcą tylko dobrze wypaść przed ankieterem, być może także przed sobą. Tak jak w sondażach przedwyborczych pyta się ludzi, czy pójdą głosować: 80 procent odpowiada, że tak, a potem przy urnach stawia się 20 procent. Liczby nie potwierdzają tezy, że bogaci chcą żyć skromniej. Światowy przemysł luksusu w roku 2012 zanotował kolejny wzrost.