Obecny moralny kryzys więzi rodzinnych stanowi przede wszystkim skutek podważenia materialnego i społecznego oparcia dla instytucji rodziny. Także do rodziny odnosi się maksyma łacińska „primum vivere, deinde philosophari" – najpierw żyć, potem filozofować. Problem nie sprowadza się przy tym do niedoboru środków na rodzinę w polityce społecznej, lecz wynika z roli i funkcjonowania państwa w dobie obecnej.
Pod kontrolą państwa
Nie ulega wątpliwości, że w ubiegłym stuleciu nastąpił znaczny wzrost roli państw w życiu społecznym. Rośnie udział wydatków sektora publicznego w dochodzie narodowym. Rośnie zasięg regulacji prawnych we wszelkich możliwych dziedzinach. Rośnie biurokracja.
Można odnieść wrażenie, że państwo nie zajmuje się tylko tymi dziedzinami, którymi zająć się nie jest w stanie. Jest to odwrotność zasady pomocniczości (czyli subsydiarności). Zasada ta, kluczowa dla katolickiej nauki społecznej, uznana jest także w preambule do Konstytucji RP. Zakłada ona, że państwo nie powinno zajmować się tym, czym mogą się zająć sami obywatele albo społeczności mniejsze: samorządy, stowarzyszenia, przedsiębiorstwa. Państwo powinno im pomagać w spełnianiu tych funkcji i wkraczać bezpośrednio tylko tam, gdzie jest to konieczne.
Jak to wygląda w przypadku rodziny? Władze chcą ją poddać kontroli państwa. Zasada pomocniczości kazałaby jednak uznać jej naturalną autonomię. Już starożytna grecka myśl społeczna uznawała pierwszeństwo rodziny przed państwem. Początek „Polityki" Arystotelesa wywodzi instytucję państwa ze stopniowego zrzeszania się rodzin. Również w Biblii więź rodzinna wyprzedza narodową i państwową. Tymczasem obecne państwa ograniczają funkcje rodziny. Jest ona osłabiana na płaszczyźnie ekonomicznej, którą uważam za ważniejszą, oraz prawnej.
Narzędziem dyskryminacji ekonomicznej jest system podatkowy. Najważniejsza jest tu sama wysokość podatków. Przed około stu laty sektor publiczny państw europejskich dysponował kilkunastu procentami PKB. W USA nawet poniżej dziesięciu procent. Takie było więc łączne opodatkowanie.
Oznacza to, że rodziny dysponowały wtedy znaczną możliwością manewru. Można było oszczędzać na starość, czemu sprzyjał stabilny system walutowy oparty na złocie. Można było inwestować. Można było wydawać na liczniejsze dzieci. Ziemie polskie przeżywały w tym czasie rozwój gospodarczy, któremu towarzyszył wzrost ludnościowy.
Znaczny wzrost podatków spowodował, że dziś około połowy PKB wydaje w Polsce sektor publiczny. Wobec wysokiego opodatkowania pracy łączne obciążenie pensji jest jeszcze większe, rzędu dwóch trzecich. Mnogość podatków i składek maskuje ten stan rzeczy. Takie opodatkowanie, w połączeniu z biurokratycznymi ograniczeniami, sprzyja bezrobociu, niepewności zatrudnienia u pracujących, konieczności pracy zarobkowej młodych matek oraz emigracji. Te zjawiska działają szkodliwie na rodzinę.