Sudan pozwolił nam wywieźć część odkrytych eksponatów?
Od kilkunastu lat Sudan nie pozwala na wywóz swych dóbr narodowych do miejsc, z których pochodzą archeolodzy, ale użycza zabytków na wystawy. Dla kampanii ratunkowych jak ta w rejonie IV katarakty obowiązuje specjalne prawo, pozwalające wywieźć pewien procent zabytków odsłoniętych podczas badań, po ocenie ich ważności dla historii Sudanu. Najtrudniejsze w rejonie IV katarakty było ratowanie glifów naskalnych, czyli rysunków, które należało wyciąć i przetransportować do muzeów. Odcięcie tego ze skały jest bardzo poważną operacją techniczną; w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku mamy sporą kolekcję rytów naskalnych stamtąd.
Jak archeologia traktuje kwestię rozkopywania grobów i innych obiektów? Starożytni Egipcjanie traktowali swe groby w piramidach jako machiny zmartwychwstania. Czy są one bezwzględnie dostępne dla archeologów? Czy reguluje to jakieś prawo?
Każde terytorium ma swoje prawo archeologiczne i archeolog, który się tam pojawia, musi je znać i respektować. Bardzo istotne jest, do kogo należy teren, czy jest on pod opieką Służby Starożytności w danym kraju, czy jest to teren prywatny. W tym drugim przypadku niezbędne jest pozwolenie właściciela. Osobną sprawą jest sposób wykonywania przez archeologa jego zawodu. Wymaga to działań inwazyjnych wobec obiektu, czyli odsłonięcia go, ale wcześniej trzeba zrobić dokumentację opisową, fotograficzną i pomiarową. Otrzymuje ją właściciel czy też opiekun stanowiska archeologicznego, czyli Służba Starożytności Egiptu czy też Sudanu. W przypadku nekropolii dochodzą elementy etyki w szerszym tego słowa znaczeniu, aby szczątki ludzkie były należycie traktowane. Archeolog jest z reguły ostatnią osobą, która dociera do grobowców, szczególnie królewskich czy znaczących postaci.
A pierwszą jest kto – rabuś?
Pierwszą jest na ogół nieznany nam z imienia i nazwiska osobnik, który niekoniecznie stosował metodę archeologiczną i był pochłonięty robieniem dokumentacji naukowej, natomiast interesowały go obiekty o wartości handlowej. Bardzo często pozostałości właściciela grobowca są już mniej albo bardziej naruszone, ale to nie zwalnia ze stosowania etycznych zasad przy wchodzeniu do nekropolii. Kiedyś najbardziej interesujące wydawały się obiekty, na które trafiano w grobach; dziś większą wagę przywiązuje się do osoby tam pochowanej, do zrozumienia warunków jej życia, wykonywanej pracy, relacji ze środowiskiem, chorób, na które zapadła i które były przyczyną zgonu. Wkracza tu najnowocześniejsza technika, np. w czasie badania pokrewieństwa osób z grobów królewskich stosuje się analizę DNA.
Co z badań archeologicznych wynika dla naszego dziś? Czy efektem jest tylko wiedza o kulturze materialnej tamtych czasów i ludzi?
Gdy patrzymy na kwestie cywilizacyjne, to mistrzami pod tym względem byli Rzymianie, którzy metodą pokojową niezwykle skutecznie podnosili poziom cywilizacyjny na danym terenie. Do dziś wiele mostów i dróg wiedzie trasami wytyczonymi przez Rzymian, stąd taka różnica dzieli terytoria imperium rzymskiego od tych, które w jego obrębie się nie znalazły. A jeśli idzie o innowacyjność w wymiarze życia codziennego... Sedes w domu nubijskim w Nubii z IX czy X wieku był lepszy niż te produkowane obecnie. Spełniał wszystkie wymogi. Ale też terytorium Sudanu w IX wieku było pod względem cywilizacyjnym daleko lepiej rozwinięte. Ludzie ci byli nośnikiem cywilizacji bizantyjskiej zarówno jeśli idzie o ikonografię, jak i o technologię – wznosili wielkie budowle z kamienia, z wypalanej cegły, mieli łazienki z gorącą wodą... Rozwój cywilizacji odbywał się niezupełnie w takich miejscach, w których byśmy się go dopatrywali dziś, a terytoria, które wydają nam się zaniedbane pod względem ekonomicznym, niekoniecznie były takie w przeszłości. Ta refleksja pozwala nam nie pysznić się współczesnością. To, z czego korzystamy dziś, jest efektem działań ludzi z różnych kręgów cywilizacyjnych.
Za naszego życia nastąpiło przewartościowanie potęg światowych: jedne podupadały, dominacja innych wzrastała. Stąd zapotrzebowanie na refleksję nad upadkiem Cesarstwa Rzymskiego, ponieważ procesy społeczne biegną wręcz analogicznie. W ten sposób studia nad starożytnością dotykają aspektów bardzo aktualnych.
Czy archeologowie w swych badaniach biorą poprawki na zmiany klimatyczne? Czy dzisiejsza pustynia jest taka sama jak przed tysiącami lat?
Badania na terenie podsaharyjskim – szczątków kostnych zwierząt i ludzi, resztek warsztatów kamieniarskich – pozwoliły zrekonstruować tamtejszy klimat 10 tysięcy lat temu i wcześniej. Tam były jeziora, w których pływały wielkie ryby, było zielono, rosły ogromne drzewa, chodziły żyrafy i słonie – widać to dziś jak na dłoni. Wielkość zwierząt, zmiany w glebie, zmiany w kościach są podstawą do wnioskowania o zapleczu, które pozwalało im żyć. Wyniki tych badań, określenie, ile te zmiany trwały, jakie były ich przyczyny, odnoszą się bezpośrednio do naszej współczesności.
Jeszcze słowo o pustyni: my ją postrzegamy z perspektywy naszej cywilizacji miejskiej, zorganizowanej. Pustynia nigdy nie była przestrzenią niezaludnioną. Nie jest to miejsce, gdzie nic się nie dzieje: wydmy nie są stałe, wędrują z pewną prędkością. Ludzie, którzy tam żyją, wiedzą o miejscach, gdzie woda jest dostępna. To nieprawda, że pustynia jest całkiem bezwodna: w Libii istnieją rurociągi doprowadzające wodę z pustyni do miast. Największe zaskoczenie człowieka z innej cywilizacji przeżyłem, gdy po obfitych deszczach w Etiopii w latach 80., które ogarnęły również część Sudanu, po krótkim czasie w miejscach całkowicie wypalonych trawa sięgała pół metra. To świadczy o potencjale terenu, który błyskawicznie może zmienić swój charakter. Droga między Kairem a Aleksandrią, w latach 70. niemal w całości pustynna, dziś jest pasem zieleni, ponieważ teren stał się dostępny ekonomicznie, co spowodowało wprowadzenie technologii i pompowanie wody ze studni głębinowych. Dawniej też budowano studnie, bardzo głębokie, i też wyciągano z nich wodę. Ale gdy patrzy się dziś na pustynię w pobliżu osad ludzkich, widać tylko plastikowe worki, które toczy po piasku wiatr.
Cywilizacja zmieciona z powierzchni Ziemi zachwyca nas swymi wytworami, ale i ostrzega: tak przemija postać tego świata. Czy jesteśmy w stanie takie ostrzeżenie przyjąć?
Nam jest potrzebne przekonanie o przemijaniu, o tym, że na nasze życie wpływa wiele współczynników, które nie upoważniają do poczucia mocy wynikającej z rozwoju cywilizacyjnego. To nie jest proces absolutnie stabilny, musimy więc być bardziej ostrożni. Archeologia dostarcza nam poczucia skromności, mówi: przed wami byli inni i po was też będą. Technika, łatwość jej stosowania zaciera w nas poczucie własnej wartości. Ludzie kilka tysięcy lat temu wznosili z kamiennych bloków okazałe budowle, domy, pałace, nie mówiąc o piramidach, a wszystko to bez dźwigów, ciężarówek, elektryczności – dziś taka mordęga wydaje się nie do pomyślenia. Zaczynamy mieć wątpliwości, czy człowiek starożytności nie był bardziej kreatywny i operatywny od nas.