Murzyn na etacie

Nie istnieje Policja Myśli, a jeśli nawet podsłuchują mnie tajne służby, to za wygłaszanie poglądów prywatnie w domowym zaciszu zgodnie z prawem nikt nie może mnie ukarać.

Publikacja: 03.05.2014 13:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Czy wolno mi mieć – na swój prywatny użytek – przekonania, które są oficjalnie potępiane przez państwo? Czy mam prawo w towarzystwie swoich bliskich mówić, że homoseksualizm to niebezpieczna, zakaźna choroba, nazywać gejów pedałami i brzydzić się nimi? Czy przestępstwem będzie, jeśli w gronie przyjaciół nazwę Romów Cyganami i stwierdzę, że to lenie, oszuści i złodzieje?

Na razie jeszcze za samo posiadanie takich poglądów nikt nie karze. Nie istnieje Policja Myśli, a jeśli nawet podsłuchują mnie tajne służby, to za wygłaszanie poglądów prywatnie w domowym zaciszu zgodnie z prawem nikt nie może mnie ukarać.

Niestety, tylko teoretycznie, bo w praktyce bywa inaczej. Gdyby ktoś nagrał mnie, gdy wygłaszam niepoprawne politycznie opinie, choćby i w pustej, ciemnej piwnicy, gdyby ktoś potem upublicznił takie nagranie, to zaraz zaczęłoby się ujadanie „jedynie słusznych" hejterów i pojawiłyby się żądania, aby usunąć mnie ze wszystkich możliwych stanowisk (niestety, nie jest ich zbyt wiele), zakazać publikowania moich tekstów etc. Hejterom niewiele trzeba. Wystarczyło, że obśmiałem parę tygodni temu religię biegactwa, aby obudzili się internetowi (i nie tylko) paranoicy.

Jednak nieporównanie mocniej niż ja (za ujawnioną publicznie niechęć do biegactwa)  oberwał Donald Sterling, właściciel koszykarskiej drużyny Los Angeles Clippers (za wygłoszone za zamkniętymi drzwiami opinie niechętne Murzynom... sorry: Afroamerykanom). Kilka dni temu w internecie pojawiło się nagranie jego prywatnej rozmowy z przyjaciółką, do której Sterling powiedział: „Bardzo mi przeszkadza, że tak się obnosisz ze swoimi kontaktami z czarnymi ludźmi. Musisz to robić? Możesz z nimi spać, możesz robić, cokolwiek zechcesz, ale nie promuj ich i nie zabieraj na moje mecze".

Wielka afera, jaka rozpętała się w USA (słowa właściciela klubu w mało kurtuazyjny sposób skomentował prezydent Barack Obama), byłaby nawet zabawna, gdyby nie skutek nagonki na Sterlinga. Otóż, poprawni politycznie komentatorzy wymusili na NBA zawieszenie właściciela drużyny z Los Angeles i nałożenie na niego monstrualnej kary finansowej. I zapowiadają, że skłonią go do sprzedaży klubu. Mają w tej sprawie doświadczenie, świetnie poradzili sobie z Brendanem Eichem, prezesem Mozilli, którego zmuszono do rezygnacji ze stanowiska, gdy się okazało, że sześć lat temu wpłacił 1000 dolarów na kampanię mającą zapobiec legalizacji małżeństw homoseksualnych w Kalifornii.

Co w takim razie jest zabawnego w historii Sterlinga? Otóż to, że posunięte do absurdu prawo do ochrony prywatności jest jedną z najważniejszych zasad poprawności politycznej. Zwolennicy tej ideologii oburzają się na inwigilację tajnych służb, uważają, że nikt nie ma prawa zaglądać im do mieszkań, sprawdzać, jakiej płci jest ich partner seksualny, czyje plakaty wieszają na ścianach i jakie zioła hodują w doniczkach – ale w żadnym stopniu nie bulwersuje ich ujawnienie prywatnej rozmowy Donalda Sterlinga. Gdy pojawił się wróg, nagle zapomnieli o głoszonych przez siebie wartościach i odmówili właścicielowi drużyny sportowej prawa do posiadania osobistych poglądów.

Mam poważne obawy, że na tym się nie skończy. Dziś nie wolno prywatnie głosić niepoprawnych politycznie opinii, jutro grzechem będzie niepropagowanie poprawności politycznej. Pojawiły się już pierwsze jaskółki. Jakiś czas temu pewien mądry dziennikarz, matuzalem sportowej felietonistyki, jednoznacznie zasugerował, że jeden z futbolowych klubów na Śląsku jest  rasistowski, bo... nie zatrudnia czarnoskórych piłkarzy.

Cóż, pewnie niebawem każda firma, aby nie narazić się strażnikom jedynie słusznych poglądów, będzie musiała zatrudnić jakiegoś Murzyna. Oraz geja, lesbijkę i transwestytę. Oczywiście każdego na pełnym etacie, nie na śmieciowej umowie.

Czy wolno mi mieć – na swój prywatny użytek – przekonania, które są oficjalnie potępiane przez państwo? Czy mam prawo w towarzystwie swoich bliskich mówić, że homoseksualizm to niebezpieczna, zakaźna choroba, nazywać gejów pedałami i brzydzić się nimi? Czy przestępstwem będzie, jeśli w gronie przyjaciół nazwę Romów Cyganami i stwierdzę, że to lenie, oszuści i złodzieje?

Na razie jeszcze za samo posiadanie takich poglądów nikt nie karze. Nie istnieje Policja Myśli, a jeśli nawet podsłuchują mnie tajne służby, to za wygłaszanie poglądów prywatnie w domowym zaciszu zgodnie z prawem nikt nie może mnie ukarać.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Plus Minus
„The Outrun”: Wiatr gwiżdże w butelce
Plus Minus
„Star Wars: The Deckbuilding Game – Clone Wars”: Rozbuduj talię Klonów
Plus Minus
„Polska na odwyku”: Winko i wóda
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Michał Gulczyński: Celebracja życia
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego