Quo vadis, Rosjo?

W Waszyngtonie zadawane są obecnie dwa pytania – i oba dotyczą Rosji. Pierwsze brzmi: Co zrobiliśmy źle, skoro zantagonizowaliśmy Putina? Drugie: Jak daleko może się on posunąć?

Publikacja: 10.05.2014 04:01

Red

Pierwsza debata jest stratą czasu i pokazuje, że niektórzy eksperci nadal nie rozumieją, co jest stawką w obecnym konflikcie. Zapewne Stany Zjednoczone dopuściły się jakichś błędów i mogły okazać władcy Kremla większą serdeczność. Kiedy prezydent Obama trafił do Moskwy, być może nie powinien poświęcić na rozmowy z Miedwiediewem pięciu godzin, godziny zaś Putinowi, lecz odwrotnie.

Krytycy Obamy podnoszą ten fakt, zapominając, że nawet jeśli prezydent rozmawiałby z Putinem przez cały dzień i całą noc i zjedli beczkę soli, nic by to nie zmieniło. Liczy się bowiem tylko jedno: Rosja na przełomie 1991 i 1992 roku utraciła imperium, i Putin miał rację, mówiąc, że było to największe nieszczęście tego kraju w XX wieku. Od dnia, kiedy obecny prezydent Rosji sięgnął po władzę, jako rosyjski patriota chciał odzyskać jak najwięcej z tego, co zostało utracone. To pragnienie doszło do głosu już za Jelcyna, który zorientował się, że zgoda na podział ZSRR była błędem.

Jeśli Waszyngton pogodziłby się z tymi emocjami, istniałaby szansa wypracowania normalnych relacji. W przeciwnym razie musiało dojść do konfliktu. Putin musiał ładnych kilka lat zaczekać, aż Rosja nabierze sił, ale wreszcie przeszedł do działania. To nie był jego kaprys, można założyć, że uczyniłby tak każdy prezydent Rosji, który miałby taką możliwość. Większość Rosjan oczekiwała i pragnęła tego rodzaju działań.

Jak daleko jednak posunąć się może Kreml? Rosja będzie w końcu musiała pokryć koszty swoich eskapad. Tylko w tym roku bilans wydatków przekroczył 50 mld dolarów, do końca roku suma ta może wynieść nawet 150 mld, co oznacza w praktyce, że w tym roku nie ma mowy o wzroście gospodarczym w Rosji. A przecież fundamentem popularności Putina jest nie tylko wzrost terytorialny kraju i odzyskanie rangi wielkiego mocarstwa, ale i fakt, że ludzie w ostatnich latach zarabiają więcej i żyje im się lepiej.

Co więcej, czekają go inwestycje na „ziemiach odzyskanych": tylko w Krym trzeba już było wpompować 5 mld dolarów, by choć trochę ustabilizować sytuację. Wielu Rosjan odczuje to na własnej skórze. Czy Putinowi uda się wyjaśnić obywatelom, że trzeba jeszcze trochę odcierpieć w zamian za odzyskanie „ziem ruskich", a obecne wydatki zwrócą się z nawiązką?

A co począć z Ukrainą? Kreml jest rozdarty. Fabryki na Ukrainie wschodniej są ważne dla rosyjskiej branży zbrojeniowej. Demografowie mówią zaś Putinowi, że jeśli obecne tendencje się utrzymają, do roku 2050 Rosjanie będą stanowić mniejszość we własnym kraju. Jeśli w granicach Rosji znajdzie się więcej niż dotąd Rosjan, może to opóźnić nadejście zapaści. Doradcy zapewniają też prezydenta, że w związku z uzależnieniem państw europejskich od rosyjskiej ropy i gazu nie należy szczególnie obawiać się unijnych sankcji gospodarczych.

Tyle że za dziesięć lat ta zależność będzie zapewne znacznie mniejsza – i właśnie dlatego podjęcie akcji w tym momencie wydaje się dobrym pomysłem. Putin nie chce być obwiniany przez hurrapatriotów, że nie okazał się dość agresywny.

Za ich głos uznać można pisarstwo niejakiego Kałasznikowa (imienia wynalazcy karabinku maszynowego), autora bestsellerów, który twierdzi, że w skład „ZSRS Nr 2" (tak zatytułowana jest jedna z jego książek) wejść powinna nie tylko Europa Wschodnia, ale też Grecja, Turcja, byłe republiki radzieckie w Azji Środkowej i Bliski Wschód.

Naturalnie, Kreml ma też poważne argumenty za tym, by ekspansja nie przyspieszyła zanadto. Im szybsza, z tym większą liczbą wyzwań będzie się musiał zmierzyć ZSRS, co może sprawić, że nową potęgę czeka ten sam los co ZSRS nr 1. Prezydent Obama jednak i tak jest bardzo niezadowolony z rozwoju wydarzeń, po części dlatego, że naprawdę miał nadzieję na wypracowanie lepszych niż dotąd relacji z Rosją. Kilka lat temu powiedział Miedwiediewowi, że jeśli zostanie ponownie wybrany, zyska większą swobodę działania.

Owszem, reelekcja się udała, ale czy naprawdę zwiększyło mu to pole manewru? Kanclerz Merkel tłumaczy Obamie, że Putin żyje w innym świecie, w którym liczy się siła. To prawda – tyle że taki świat naprawdę istnieje, więcej, okazuje się być niepokojąco blisko naszego świata.

Obama jest wytrącony z równowagi sytuacją w Rosji również dlatego, że miał nadzieję na spokój w polityce zagranicznej, dzięki czemu będzie mógł poświęcić więcej czasu i energii problemom krajowym, w tym projektowi Obamacare. Nic z tego. W przeszłości musiał słuchać, jak przed Rosją przestrzegali go ludzie, których miał za cyników. Teraz okazuje się, że cynicy mogli mieć rację. Zaiste, ten świat jest pełen rozczarowań. ?

—tłum. A.Kon.

Urodzony w 1921 roku autor jest legendą amerykańskiej publicystyki. W Polsce ukazały się m.in. jego „Ostatnie dni Europy. Epitafium dla Starego Kontynentu" (2008)

Pierwsza debata jest stratą czasu i pokazuje, że niektórzy eksperci nadal nie rozumieją, co jest stawką w obecnym konflikcie. Zapewne Stany Zjednoczone dopuściły się jakichś błędów i mogły okazać władcy Kremla większą serdeczność. Kiedy prezydent Obama trafił do Moskwy, być może nie powinien poświęcić na rozmowy z Miedwiediewem pięciu godzin, godziny zaś Putinowi, lecz odwrotnie.

Krytycy Obamy podnoszą ten fakt, zapominając, że nawet jeśli prezydent rozmawiałby z Putinem przez cały dzień i całą noc i zjedli beczkę soli, nic by to nie zmieniło. Liczy się bowiem tylko jedno: Rosja na przełomie 1991 i 1992 roku utraciła imperium, i Putin miał rację, mówiąc, że było to największe nieszczęście tego kraju w XX wieku. Od dnia, kiedy obecny prezydent Rosji sięgnął po władzę, jako rosyjski patriota chciał odzyskać jak najwięcej z tego, co zostało utracone. To pragnienie doszło do głosu już za Jelcyna, który zorientował się, że zgoda na podział ZSRR była błędem.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą