Być jak Ramonka Sipowicz

Publikacja: 17.05.2014 11:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Powiedzmy wprost: organizacje i media prowadzące „politykę narkotykową" działają często jak zakamuflowane lobby pronarkotykowe. Nie wzywają – na razie – do legalizacji np. konopi, ale prowadzą skuteczną pracę nad rozmiękczaniem społecznego oporu wobec narkotyków. Doskonale przygotowane merytorycznie do swojej pracy, świetnie wyszkolone i równie dobrze przez kogoś (aż strach zapytać, przez kogo) finansowane. Działają przemyślnie, uderzając punktowo dokładnie w te instytucje, które narkomanii mogą przeciwdziałać najskuteczniej, i w te, gdzie jest potencjalnie największy rynek odbiorców narkotyków.

Na przykład w wymiar sprawiedliwości. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że jedna z organizacji lobby pronarkotykowego prowadzi specjalne kursy dla policjantów i prokuratorów – szkoli ich, aby stosowali przepisy w wersji jak najłagodniejszej dla osób złapanych z narkotykami. To nie żadna tajemnica, działacze tej organizacji chwalą się swymi działaniami w wywiadach. Podobnie jak szczycą się tym, że dostarczają narkomanom strzykawki, aby mogli sobie bez stresu aplikować heroinę i kokainę. Oczywiście pod pretekstem ochrony przed zakażeniem wirusem HIV.

Inny punkt, gdzie uderza lobby pronarkotykowe, to wyższe uczelnie, w szczególności akademiki. Działacze organizują spotkania w domach studenckich i pod pozorem ostrzegania przed skutkiem używania narkotyków informują, jakiego działania można oczekiwać po różnych rodzajach specyfików  – i nietrudno domyślić się, jaki skutek może przynieść rozpowszechnianie takich „informacji". Rozdają też broszury z poradami, w jaki sposób uniknąć odpowiedzialności karnej.

Znacznie groźniejsze jest jednak to, że stukają już do drzwi szkół. I podobno zdarza się, że dyrektorzy, nauczyciele i rodzice – zwiedzeni określeniem „polityka narkotykowa", nieświadomi tego, co będzie mówić się ich dzieciom – zgadzają się na organizowanie przez tego typu grupy pogadanek dla licealistów.

Już nie wypada mówić o „walce z narkomanią". Teraz politycznie poprawne jest używanie określenia „polityka narkotykowa". Zwracam uwagę: „polityka narkotykowa", a nie „polityka antynarkotykowa". Ta drobna językowa manipulacja ma złagodzić obawy przed narkomanią i narkomanami. Dalej idący chwyt to unikanie źle się kojarzącego słowa „narkotyki" – zamiast tego lepiej mówić o substancjach psychoaktywnych. Chodzi o to, aby już dziś ludzie przestali uważać zjawisko narkomanii za zło, z którym trzeba walczyć. Jutro – co bardziej odważni mówią o tym otwarcie – „życie na haju" będzie się promować jako styl życia równoprawny z tradycyjnym. W końcu i ty możesz być jak Ramonka Sipowicz...

Lobby pronarkotykowe oczywiście dla swoich działań przygotowuje grunt. Oto leży przede mną na biurku niepozorna fioletowa broszurka wydana przez znane lewackie wydawnictwo, firmowana przez jedną z organizacji zajmujących się „polityką narkotykową". Skierowana jest do nauczycieli i za darmo do nich rozsyłana. Przygotowana profesjonalnie, według najlepszych wzorów manipulacji.

Na okładce kamuflująca treść notka: „profilaktyka używania substancji psychoaktywnych". Wewnątrz tezy mające rozbrajać społeczne obawy przed narkomanią sprytnie ukryte wśród twierdzeń oczywistych, słusznych i pozornie słusznych. Wszystko to podlane sosem troski o młodych ludzi, którzy mogą wpaść w narkotykowy nałóg. Ktoś, kto nie wie, z czym (i z kim) ma do czynienia, może na pierwszy rzut oka uznać, że to jedna z wielu publikacji na serio stawiających sobie za cel walkę z narkomanią.

Tymczasem cel jest zupełnie inny, dlatego warto czytać takie publikacje ze zrozumieniem. Warto wyszukiwać stwierdzenia, które dla autorów broszurki są kluczowe. Które mają trafić do podświadomości czytelnika.

Na przykład to, że narkotyki nie powodują jakichkolwiek złych efektów: „w większości przypadków pierwsze użycie substancji nie uzależni", „młodzi ludzie najczęściej zażywają narkotyki w towarzystwie, dla rozrywki. Rzadko ponoszą z tego powodu konsekwencje zdrowotne, społeczne czy ekonomiczne".

Inne przesłanie do nauczycieli mówi, że walczyć w narkomanią w szkołach w ogóle nie warto, bo obowiązkowe testy narkotykowe nie są skuteczne, za to „kreują atmosferę podejrzliwości i strachu".

Kolejna teza: nie należy się bać narkotyków, ale raczej unikać ich mieszania z innymi substancjami. Bo „marihuana sama w sobie rzeczywiście ma działanie odprężające i nie powoduje przypadków agresji". I tak dalej, i tak dalej.

A na koniec broszury poradnik zakamuflowany pod nazwą „rankingu szkodliwości substancji psychoaktywnych" mający przekonać pedagogów, że to nie narkotyki są najgroźniejsze: na pierwszym miejscu alkohol, na szóstym tytoń, wyraźnie niżej konopie, na samym dole tabeli grzyby halucynogenne. Pewnie całkiem nieszkodliwe...

Wszystko po to, aby – co autorzy przyznają otwarcie – nie „demonizować" narkotyków, aby nauczyciele i rodzice przestali się bać, że syn popala jointa. Bo tak naprawdę chodzi właśnie o to, aby rozwiać strach. Ten pozytywny strach, który skłania społeczeństwo do obrony przed narkomanią.

Powiedzmy wprost: organizacje i media prowadzące „politykę narkotykową" działają często jak zakamuflowane lobby pronarkotykowe. Nie wzywają – na razie – do legalizacji np. konopi, ale prowadzą skuteczną pracę nad rozmiękczaniem społecznego oporu wobec narkotyków. Doskonale przygotowane merytorycznie do swojej pracy, świetnie wyszkolone i równie dobrze przez kogoś (aż strach zapytać, przez kogo) finansowane. Działają przemyślnie, uderzając punktowo dokładnie w te instytucje, które narkomanii mogą przeciwdziałać najskuteczniej, i w te, gdzie jest potencjalnie największy rynek odbiorców narkotyków.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą