Jedyna wojna, jaką toczyła Brazylia w całej swojej 192-letniej niepodległej historii, to konflikt z Paragwajem. Wojna, jaką toczyła pospołu z Argentyną i Urugwajem, wybuchła w 1864 roku i ciągnęła się przez sześć lat (Paragwaj został wtedy dosłownie zdziesiątkowany).
Do kolejnej konfrontacji zbrojnej już nigdy nie doszło, choć pod koniec I wojny światowej Brazylia stała się stroną i w tym konflikcie, bo w 1917 roku opowiedziała się po stronie ententy. – Brazylia nigdy nie prowadziła z nikim wojny – to zdanie wiele razy wraca do każdego, kto będąc w Brazylii, próbuje drążyć różnice między Brazylijczykami i Polakami. Według samych Brazylijczyków jest to kluczowy fakt, który ukształtował ich jako społeczeństwo.
– Zdarzały się nam bitwy na samym początku naszej historii, kiedy pojawili się tu Duńczycy, Francuzi i Hiszpanie, a następnie Portugalczycy, ale nie da się ich porównać do tego, co działo się np. w Europie – mówi książę Paulo Sanguszko, ostatni męski potomek rodu Sanguszków, syn Piotra i wnuk księcia Romana Sanguszki, jednego z najmajętniejszych obywateli II RP, pana na Gumniskach (posiadłość pod Tarnowem) i na zamku w Podhorcach (dziś teren Ukrainy; w warowni kręcono m.in. sceny do „Potopu" dziejące się w Kiejdanach).