Cztery lata temu, gdy minister skarbu Aleksander Grad ogłosił plan postawienia PIW w stan likwidacji, sympatycy Instytutu zwarli szyki. Przeciwko planom likwidacji solidarnie zaprotestowali czytelnicy, ludzie kultury i politycy. Pod protestem podpisał się nawet premier Tusk, który obiecał, że uważnie przyjrzy się sprawie. „Rynek książki ma być wolny, nie chcemy zawracać historii – deklarował dyrektor PIW Rafał Skąpski. – Ale PIW przez blisko 70 lat swojej działalności wydał około 8,5 tys. tytułów literatury światowej i polskiej, w tym klasyki w opracowaniach krytycznych na najwyższym poziomie edytorskim. Posiadamy prawa do około 5,5 tys. tekstów oryginalnych, tłumaczeń i opracowań krytycznych. Jeśli PIW zostanie zlikwidowany, co się stanie z jego dorobkiem kulturowym?".
Po czterech latach pytanie postawione przez Rafała Skąpskiego (dziś już nie dyrektora, lecz likwidatora) wciąż jest aktualne. Podobnie jak protesty.
Dziś: akcja
Przemysław Pawlak jest absolwentem SGH w Warszawie, doradcą w zakresie finansowania nieruchomości. Zna się więc na przepisach i finansach, a przy okazji i na literaturze – jest biografem i redaktorem pism księdza Henryka Kazimierowicza, a także autorem reinterpretacji witkacowskich „Szewców", uhonorowanej Nagrodą im. Anny Micińskiej. Kiedy więc zdecydował się zabrać głos w sprawie Państwowego Instytutu Wydawniczego, nikt mu ignorancji zarzucić nie mógł.