Facebook, Twitter i inne machiny piekielne

Kiedy po raz pierwszy doświadczyłem złudnej siły Twittera? To było zaledwie sześć lat temu.

Aktualizacja: 22.08.2015 22:08 Publikacja: 21.08.2015 04:19

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa

W lecie 2009 roku na ulice irańskich miast wyszły setki tysięcy ludzi protestować przeciw sfałszowanym – ich zdaniem – wynikom wyborów prezydenckich. Wcześniej, 12 czerwca, komisja wyborcza Islamskiej Republiki Iranu ogłosiła zwycięzcą Mahmuda Ahmadineżada, kandydata najbardziej konserwatywnej frakcji szyickiego kleru.

Ahmadineżad, mimo licznych naruszeń wyborczych, według oficjalnego komunikatu zdobył 60 procent głosów. Zostawił więc za sobą kandydata opozycji, „człowieka nadziei" postępowego Iranu, jak o nim mówiono – Mir Husseina Musawiego.

Naród zareagował protestami. Po raz pierwszy od wybuchu islamskiej rewolucji ludzie tak licznie wyszli na ulice, a Teheran doświadczył groźby przewrotu. Czy wybory były sfałszowane? Nikt nie miał wątpliwości. A jednak przekaz w oficjalnych mediach był jednoznaczny. Nie ma mowy o zmianach. Republika utrzyma twardy kurs.

I wtedy zadziałały portale społecznościowe. Ludzie nie tylko przesyłali sobie wyrazy oburzenia, ale też zaczęli umawiać się na ulicach. Z małych grupek protestujących zrodziły się potężne manifestacje. Władza wysłała przeciw demonstrantom wojsko, policję i patrole gwardii rewolucyjnej. Na dachach rozmieszczono polujących na ludzi snajperów. I to właśnie jeden z nich zastrzelił dziewczynę, której twarz stała się symbolem tamtej rewolucji.

Ned? ?gh?-Solt?n miała 26 lat. Była studentką filozofii. Nielegalnie uczyła się również muzyki. Nie ma potwierdzenia, że uczestniczyła w protestach. Wyszła na chwilę z zatrzymanego przez manifestantów samochodu, by schować się przed duchotą w cień. I wtedy padł strzał. Strzelał ktoś z dachu stojącego nieopodal budynku. Trafił ją w pierś.

Jej sfilmowana telefonem komórkowym śmierć trafiła do internetu i została odtworzona przez dziesiątki milionów ludzi. Ned? to w języku perskim „głos", albo „wołanie". Jej śmierć była symbolicznym krzykiem przeciw nieludzkiej tyranii, przeciw ukrywającym się za policyjnymi biurkami zbrodniarzom wysyłającym na ulice morderców. Twarz i gasnący wzrok Nedy wstrząsnęły całym światem.

Ja miałem jednak także inną refleksję. Myślałem o iluzji siły, jaką dały protestującym ludziom portale społecznościowe. Ich napędzane Twitterem poczucie solidarności, a przede wszystkim słusznej sprawy, prysło jak bańka mydlana w konfrontacji z brutalną siłą. Bo czymże są komputery i smartfony przeciw regularnym siłom policyjnym i karabinom? Czymże jest wolne słowo przeciw politycznej opresji?

Można mieć nadzieję, że przyszłość odda sprawiedliwość ofiarom, a twarz Nedy stanie się ikoną wolności, ale przecież nikt nie da gwarancji, że tak się stanie. I cóż to pomoże ofiarom?

To było zaledwie sześć lat temu. W międzyczasie doszło do milionów takich aktów mobilizacji przez portale społecznościowe. Czy służyły wyłącznie wolności? Tak, ale tylko swoiście rozumianej. Wolności do tworzenia grupy. Do budowy jej tożsamości. Do nadawania jej własnego kodu. Także kodu wartości.

Do perfekcji wykorzystują ten proces ekstremiści. Służby specjalne całego świata potwierdzają fakt rekrutacji przez portale społecznościowe bojowników Państwa Islamskiego. Z jednej strony można ten proces inwigilować, z drugiej jest zabójczo skuteczny.

Skąd ta skuteczność? Oto w zamkniętych grupach społecznościowych łatwo zbudować wyodrębniony świat iluzji. Posłużyć się karykaturą rzeczywistości. Przekonać zwolenników, że to jedyny realny obraz. Odizolować ich od reszty świata i poddać skutecznej propagandzie. Można ten proces nazwać trybalizacją. Tak jak kiedyś tożsamość plemion wyznaczały totemy, pieśni wojenne i pieczołowicie budowana identyfikacja etniczna, tak dziś tę rolę przejęły fora społecznościowe.

Paradoksalnie wolność internetu służy zniewoleniu. Czy aby tylko w służbie ISIS? Czy i na naszym podwórku nie można znaleźć przykładów grup tak bardzo tożsamościowych, że zamykają oczy na resztę świata? Myślę, że mam prawo powiedzieć, że tak rozumiana trybalizacja to wielkie ryzyko dla świata. Internet, zamiast służyć popperowskiej wizji społeczeństwa otwartego, służy budowie sekt. Na dodatek obdziera z intymności.

To osobny problem. Uczestnicy grup wymieniają się informacjami, jakby chronił ich nimb tajemnicy, a przecież są pod czujnym okiem reszty społeczności. Wszystko jest pod kontrolą oka i ucha „wielkiego brata", który jest przebieglejszy od tego orwellowskiego. Ten współczesny „wielki brat" to my sami. Uczestnicy zamkniętej społeczności i niewolnicy reguł, jakie sobie wymyślimy. Choćby były najstraszniejsze.

Często powracam do gasnącej twarzy Nedy ?gh?-Solt?n i zastanawiam się, czego symbolem jest jej śmierć. Czy Ned? to tylko twarz tamtego historycznego protestu? Czy ikona walki z autorytaryzmem? A może to pierwsza głośna ofiara miażdżącej siły portali społecznościowych? I będą następne? Niestety, nie mam co do tego wątpliwości.

W lecie 2009 roku na ulice irańskich miast wyszły setki tysięcy ludzi protestować przeciw sfałszowanym – ich zdaniem – wynikom wyborów prezydenckich. Wcześniej, 12 czerwca, komisja wyborcza Islamskiej Republiki Iranu ogłosiła zwycięzcą Mahmuda Ahmadineżada, kandydata najbardziej konserwatywnej frakcji szyickiego kleru.

Ahmadineżad, mimo licznych naruszeń wyborczych, według oficjalnego komunikatu zdobył 60 procent głosów. Zostawił więc za sobą kandydata opozycji, „człowieka nadziei" postępowego Iranu, jak o nim mówiono – Mir Husseina Musawiego.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy