W Amsterdamie zamiast jechać na północ, w stronę wysp i nieco bardziej urozmaiconych krajobrazów, łamiących prostą linię horyzontu, przestraszeni złowieszczymi prognozami (zimno i deszcze!), zmieniamy nagle plan podróży i kierujemy się ku Belgii. Droga nie jest daleka, lecz potrzebujemy kawy w Lejdzie (miejsce urodzin Rembrandta) oraz toalety w Delft (miejsce urodzin Vermeera), celebrując obydwa przystanki i wyczekując słońca. Oto jest! Zupełnie inne od tego z obrazów oglądanych w stołecznym Rijksmuseum, jakby przygaszone i stłumione, ale jest i świeci. Błogosławiona niech będzie holenderska prowincja bez tłumów, gdzie życie płynie cicho i spokojnie, jak woda w kanałach tnących miasta na kawałki, co tak ukochali miejscowi malarze. I Zbigniew Herbert, którego eseje „Martwa natura z wędzidłem" – w ikonicznym wydaniu z 1993 roku – mają stanowić mój bedeker w podróży.
„Jedziemy więc przez ogromną równinę, ucywilizowanym stepem, drogą gładką jak pas startowy lotniska, pośród nieskończonych łąk, podobnych do płaskiego, zielonego raju jak na gandawskim poliptyku braci van Eyck", pisał poeta, który podróż po Holandii rozpoczął od jej południowych prowincji, skąd musiał dostać się właśnie wprost z Gandawy mieszczącej się w północnej Belgii. W sprawie Mistrza Jana buchalteryjnie wyliczał jeszcze: „Zdumiewa nas dzisiaj fakt, że dzieła starych mistrzów: van Eycka, Memlinga, Quentina Massysa, wspaniałych protoplastów flamandzkiej sztuki, były stosunkowo tanie i budziły, jak można przypuszczać, niezbyt wielkie zainteresowanie. W roku 1654 można było nabyć u znanych dealerów portret pędzla Jana van Eycka za 18 guldenów".
Mało danych, więc gładkimi drogami omijamy Rotterdam i Antwerpię, by najpierw dotrzeć do Brugii, gdzie na początku XV wieku Jan van Eyck osiadł, ożenił się i otworzył warsztat. Funkcjonował bardzo dobrze nie tylko jako malarz, także wpływowy mieszczanin, bogaty kupiec i wykształcony humanista. Przyłączył się do dworu księcia Jana III Bezlitosnego, potem trafił do Filipa Dobrego, księcia Burgundii – i wedle jego oceny był „tak doskonały w sztuce, jak i w wiedzy". Na książęce zaproszenie wyjeżdżał w wielu dyplomatycznych misjach: Hiszpania, Portugalia, Bliski Wschód. Stąd w jego obrazach widać zachwycające bogactwo roślinności, stylów architektonicznych i odmienności ludzi: liczne obrazki z podróży stały się podobraziem jego dzieł.
***