Uprawiam teatr, praktykuję go, poza dyskusjami, ale też poza tzw. głównym nutem. Pokazuję swoje sztuki często tam, gdzie jeszcze nigdy nikt nie widział teatru, i są to wzruszenia niepowtarzalne.
Jednak stało się tak, że sprawy teatru poruszane są w programach i dyskusjach politycznych, bo i teatr w Polsce zrobił się polityczny. Od lat próbuję go obserwować, coraz wyraźniej widząc, że jest to Teatr Absurdu. Kilka lat temu środowisko teatralne podzieliło się na tych, którzy uprawiają tak zwany teatr artystyczny, i na tych, którym stawiano trumny przed budynkami teatrów. Dla zwolenników „teatru artystycznego" każdy teatr nieartystyczny (cokolwiek by to znaczyło) był cmentarzem sztuki, stąd takie akcje jak stawianie trumien. Nadszedł czas, kiedy środowisko teatralne zaczęło tak wrzeć, że trzeba było się spotkać na Forum, żeby wypracować jakieś stanowiska albo chociaż się pokłócić.
Niestety do kłótni nie doszło, choć mogłaby oczyścić atmosferę. Doszło natomiast do pewnego rodzaju skandalu, ja to przynajmniej tak widziałam. Teatr jest zjawiskiem wielopokoleniowym i tworzą go artyści od najmłodszych do stulatków. Tymczasem środowisko młodych reżyserów nie pojawiło się na tym Forum, ale stworzyło własne, w tym samym czasie, nazywając je „Forum pokolenia '80". O wejściu na to spotkanie decydowała metryka.
Tak to rozdzielono twórców teatru na falę młodości i niegodną dyskusji resztę. Jeszcze wtedy uczestniczyłam bardzo aktywnie w takich teatralnych sporach. Wtedy z ciekawością przysłuchiwałam się wątkowi, który wcześniej mało był brany pod uwagę. Chodzi o publiczność. „Jest naszym gościem – mówili „tradycyjni" – tworzymy z myślą o nich". „Jest dla nas nieistotna – mówili „artystyczni" – widz przychodzi na własną odpowiedzialność, a jak nie rozumie, to jego sprawa".
Reżyserzy pokolenia '80 stworzyli wtedy rodzaj manifestu, który wyrażał się w słowach –„teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem". Miało to jasno określać posłanie współczesnego teatru, który wszelkie protesty publiczności, zgorszenia i „hańby" uznaje za niegodne uwagi. W sprawach artystycznego wyboru nie wolno się kierować zdaniem publiczności.