Stalin umarł, ale jego reżim nie upadł. Tłumy nie obaliły pomników ani nie przypuściły szturmu na mury Kremla. Nie rozbiły więzień ani bram obozów pracy. Po dziesięcioleciach potwornego terroru i nieustannej propagandy strach wciąż paraliżował społeczeństwo. Nie miało w sobie woli rewolty. W tym samym czasie posępne, szare twarze dobrze znanych mężczyzn spoglądały wciąż ze stron „Prawdy" i transparentów wywieszanych na ulicach. Oni przetrwali i mieli poprowadzić kraj naprzód. Utwierdziwszy się w swoich twierdzeniach o legalności przechwyconej władzy, musieli dyskretnie odesłać Stalina w mroki przeszłości.