Korczak: życiorys niesentymentalny

106 lat temu, 7 października 1912 roku, w Warszawie otwarto Dom Sierot założony przez Janusza Korczaka. Przypominamy tekst z lipca 2014

Aktualizacja: 07.10.2017 23:52 Publikacja: 07.10.2017 00:01

Umschlagplatz, lipiec 1942 roku. W sąsiednim kadrze mógłby się znaleźć Janusz Korczak

Umschlagplatz, lipiec 1942 roku. W sąsiednim kadrze mógłby się znaleźć Janusz Korczak

Foto: EAST NEWS

„Była straszliwa, zmęczona cisza. Korczak wlókł nogę za nogą, jakiś skurczony, mamlał coś od czasu do czasu do siebie. Któreś z dzieci trzymało go za połę, może za rękę, szły jak w transie”.

Koniec lipca 1942 roku. Warszawa, żydowskie getto. Niemcy rozpoczynają szeroko zakrojoną akcję deportacyjną niedobitków jednej ze znienawidzonych przez siebie ras. Jeszcze jeden etap wędrówki narodów i nacji ku unicestwieniu. Umierają ludzie, ale i coś więcej – ginie przednowoczesny świat, wykrwawia się stara Mitteleuropa. Bo przecież zarówno nazistowskie, jak i komunistyczne pomysły na nowe społeczeństwa są perwersyjną formą budowy nowoczesności: czystej rasowo lub bezklasowej. Wstęp do współczesności: rozstanie téchne i etyki, czy inaczej – podporządkowanie tej drugiej nowym zdolnościom, jakie zdobyła Europa w ciągu ostatnich stuleci. Nowoczesna medycyna, metody usprawniania komunikacji masowej, współczesne nauki społeczne: tak, i one były akuszerkami doktryn, które trzebiły niemal w połowie XX wieku także nasz skrawek kontynentu.

Zatem: zaułki i ulice zdobytej kilka lat wcześniej Warszawy czyszczone są ze wschodnioeuropejskich Żydów. Hitlerowska Moira, bezbożna opatrzność, wyznaczyła ich los. Idą na śmierć nowocześnie: masowo pakowani do pociągów, ewidencjonowani, ujęci w statystyki przeznaczonych do likwidacji. 300 tys. zabitych, łącznie z tymi, którym „oszczędzono trudów podróży". Wśród nich dzieci pod opieką Janusza Korczaka. A one pod istotnym względem są niebezpieczniejsze od dorosłych: fizycznie słabsze, mogą nieść ocalenie (pamięci) przeszłości, przenosząc ją w przyszłość.

Andrzej Wajda w swoim filmie o Starym Doktorze przeniósł scenę „wygnania Żydów z getta" do wyobraźni kolejnych powojennych pokoleń. Dumna droga, pod sztandarem wolności. Oniryczne końcowe sceny, gdy wagon z dziećmi odłącza się od pociągu: nie śmierć, lecz nadzieja – przeciw bestialstwu i odczłowieczeniu. Ale zapisane wspomnienia kontrastują ze sobą tak mocno, że przestrzeń między nimi znów staje się niewiadomą. Władysław Szpilman tak opisywał sierpniową drogę dzieci na Umschlagplatz: szły „rozpromienione, mały muzyk im przygrywał, a Korczak niósł na rękach dwoje najmłodszych, także uśmiechniętych, i opowiadał im coś zabawnego". Marek Rudnicki przekazał inny obraz: „Była straszliwa, zmęczona cisza. Korczak wlókł nogę za nogą, jakiś skurczony, mamlał coś od czasu do czasu do siebie. (...) Któreś z dzieci trzymało [go] za połę, może za rękę, szły jak w transie".

Pozostało jeszcze 86% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”