Wygrywając ze Szwecją w 1/8 finału, Polacy plan minimum już zrealizowali. Każde kolejne zwycięstwo będzie już zapisane po stronie plusów – ćwierćfinał jest bowiem realną wykładnią tego, jak silna jest nasza kadra. Co jednak  ważniejsze, dzięki pokonaniu Szwecji zawodnicy Michaela Bieglera już do końca turnieju grać będą mecze. Nawet jeśli dziś polegną z Chorwacją, czeka ich coś w rodzaju miniturnieju o miejsca 5–8. A to o tyle ważne, że zespoły z miejsc 2–7 w Katarze wywalczą rozstawienie w turniejach kwalifikacyjnych do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

Dziś jednak zawodnicy Bieglera nie będą myśleć o Rio, a skupią się na sprawieniu niespodzianki i wywalczeniu miejsca w półfinale. Chorwaci przed turniejem tradycyjnie wymieniani byli wśród faworytów do zdobycia medalu, ale na Bliskim Wschodzie nikogo swoją grą na kolana jeszcze nie rzucili. W pierwszym spotkaniu fazy pucharowej zaledwie jedną bramką pokonali Brazylię. Canarinhos są wprawdzie  jedną z największych – obok Argentyny – niespodzianek tego turnieju, ale niemal połowa ich składu to zawodnicy amatorscy. Pozostali grają głównie w słabszych klubach hiszpańskich, a nawet w hiszpańskiej drugiej lidze.

W słabszej formie wydaje się też największa gwiazda Chorwatów – Domagoj Duvnjak, który w 2013 roku został uznany za najlepszego piłkarza ręcznego roku. Środkowy rozgrywający THW Kiel zaliczył w mistrzostwach 21 asyst (6. miejsce w klasyfikacji), ale w porównaniu chociażby z Duńczykiem Mikkelem Hansenem, którego 34 podania koledzy zamienili na bramki, wypada dość blado. Imponuje za to dynamiczny prawoskrzydłowy Ivan Cupić (31 bramek). Tyle że akurat on nie powinien niczym specjalnym zaskoczyć Polaków, a przede wszystkim Sławomira Szmala. Cupić na co dzień jest przecież zawodnikiem Vive Kielce.

Plan Polaków na zatrzymanie Chorwatów będzie dokładnie taki sam jak w poprzednich meczach: dobrze ustawiać obronę, grać twardo, kazać rywalom zwalniać i wdawać się w starcia oraz przepychanki. Jeśli to brązowy medalista ostatnich mistrzostw Europy, świata oraz igrzysk dostosuje się do naszego stylu, wynik długo może pozostawać sprawą otwartą. No i zawsze pozostaje modlitwa do świętego Sławomira Szmala.

—Piotr Żelazny z Kataru