Piłkarze z Monachium wygrali 3:1 z Borussią Dortmund (Lewandowski zdobył jedną z bramek) i trzy kolejki przed końcem sezonu mogą planować wakacje. Mistrzostwo to dla nich rutyna. Zdobyli dziesiąty tytuł z rzędu, takiego wyczynu w pięciu najlepszych ligach kontynentu nie dokonał wcześniej nikt.
Tylko raz w ciągu tej dekady – trzy lata temu – Borussia nawiązała walkę z Bayernem. Pozostałe sezony Bawarczycy kończyli z minimum dziesięcioma punktami przewagi nad kolejnym rywalem.
Pieprzu do rywalizacji chętnie dosypaliby sami. Prezes Olivier Kahn na pomysł wprowadzenia do rozgrywek fazy play-off reagował z entuzjazmem.
Julian Nagelsmann zdobył pierwsze trofeum w karierze i po ostatnim gwizdku podopieczni skąpali go w strumieniu piwa, ale jego debiutancki sezon w roli trenera Bawarczyków zrodził więcej wątpliwości niż zachwytów.
Wykonał plan minimum. Bayern zdobył tytuł, ale w ćwierćfinale Ligi Mistrzów odbił się od siódmego w tabeli ligi hiszpańskiej Villarrealu, a Borussia Moenchengladbach w drugiej rundzie Pucharu Niemiec strzeliła Manuelowi Neuerowi pięć goli. Bayern jest zbyt wielki na Bundesligę, ale za chwilę może być za mały na międzynarodowe wyzwania, bo trzeźwość budżetowa – mistrzowie Niemiec nie wydają więcej, niż zarabiają – ogranicza jego konkurencyjność na europejskim rynku. Kadra jest wąska, a władze klubu zwlekają z przedłużeniem kontraktów czołowych graczy.