Przekonał się o tym Ryszard N., mieszkaniec podwarszawskiego miasteczka, który z sąsiadką Ewą K. wiódł spór o zwrot 100 tys. zł zaliczki/zadatku. Chodziło o transakcję sprzedaży działki i wspólną budowę domu. W tego rodzaju sporach istotne jest ustalenie winnego niepowodzenia transakcji, gdyż ten, z którego winy do niej nie doszło (nie zrealizowano więc umowy przyrzeczonej, końcowej), nie ma prawa do zadatku.
Marzeniem Ewy K. (powódki) było wybudowanie domku, tymczasem Ryszard N. (pozwany) miał działkę – 2000 mkw. i pozwolenie na budowę domu jednorodzinnego. Porozumieli się więc: ona odkupi od niego połowę działki, a on uzyska zgody m.in. burmistrza na podział działki i zmianę pozwolenia na budowę (na bliźniak) i wybuduje dla obojga odrębne części bliźniaka. Na poczet tego przedsięwzięcia Ewa K. wyłożyła 100 tys. złotych.
Sąsiad dopełnił wymaganych formalności, choć ze znacznym opóźnieniem, ale nie to było przyczyną konfliktu. Doszło do niego wówczas, gdy okazało się, że Ryszard N. miał wykorzystać intymnie siostrzenicę powódki. Wprawdzie o żadnym przestępstwie nie było mowy, ale powódka straciła przez to do niego zaufanie i postanowiła nie brnąć dalej we wspólny interes. Zażądała natomiast zwrotu zaliczki (zadatku). Niestety nie było do końca jasne, jak traktować tę kwotę, gdyż nie zawarli żadnej pisemnej umowy, lecz jedynie ustną.