[b]31 grudnia 2009 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku (sygn. III APA 24/09) zasądził na rzecz Katarzyny Wiktorzak, byłej pracownicy sieci Biedronka, 10 tys. zł za rok pracy w warunkach łamiących przepisy BHP. [/b]
Przez pięć lat (1999 – 2004) pracowała ona jako kasjer sprzedawca w Biedronce w Pasłęku. Jak inne zatrudnione tam kobiety rozładowywała tiry, przeciągała ręcznie wózki z ładunkiem ważącym 700 kg i dźwigała towary na półki. W sklepie nie było mężczyzn, którym prawo zezwala na dźwiganie większych ciężarów.
Decyzja gdańskiego sądu była konsekwencją skargi kasacyjnej Katarzyny Wiktorzak do Sądu Najwyższego. W lipcu 2009 r. uchylił on zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia do Gdańska.
Sąd Najwyższy pod przewodnictwem Jerzego Kuźniara uznał, że gdański Sąd Apelacyjny „nietrafnie ograniczył pojęcie godności pracownika do dobra osobistego i poczucia własnej wartości i ważności”. [b]Sam fakt pracy z naruszeniem przepisów BHP Sąd Najwyższy uznał za naruszenie godności człowieka, jego dóbr osobistych.[/b]
„Działanie pozwanego pracodawcy [JMD – właściciela sieci Biedronka – red.], polegające na wydawaniu powódce (…) polecenia wykonywania ciężkich prac fizycznych, z naruszeniem zasad BHP, wzbronionych kobietom i nienależących do zakresu ich obowiązków, może być kwalifikowane jako naruszenie jej godności pracowniczej, gdy mają charakter stały (…). Powódka mogła odebrać takie polecenie jako poniżenie (obniżenie wartości) jej osoby (…,) a sama jest traktowana jedynie przedmiotowo”.