kodeksu postępowania cywilnego
wprowadza bowiem w sprawach gospodarczych ograniczenie, że do potrącenia „w toku postępowania" mogą być przedstawione tylko wierzytelności udowodnione dokumentami.
– Ze względu na to, że Elżbieta i Katarzyna A. nie mogły zgłosić w tamtym procesie gospodarczym swoich roszczeń, zgłosiły je miastu do potrącenia poza procesem. A ponieważ miasto stwierdziło, że jest to proceduralnie niemożliwe, a ponadto kwestionowało samo ich roszczenie, złożyły pozew o ustalenie (na podstawie art. 189 k.p.c.), że to pozasądowe potrącenie było skuteczne – mówił w SN pełnomocnik kobiet mec. Piotr Paduszyński.
Co więcej, sąd zawiesił pierwszą sprawę do zakończenia nowego procesu. W tym procesie sądy okręgowy i apelacyjny nie były im tak łaskawe – oddaliły pozew, bo uznały, że wytaczając kolejną sprawę, powódki chciały ominąć rygory procesu gospodarczego. SN był jeszcze bardziej radykalny i pozew odrzucił.
– Taka sprawa jest niedopuszczalna, gdyż chodzi o to samo roszczenie co w pierwszej (art. 199 ust. 1 pkt 2 k.p.c.), toczy się między tymi samymi stronami, w obu przedmiotem jest to, czy potrącenie było dopuszczalne czy nie – powiedziała w uzasadnieniu sędzia SN Katarzyna Tyczka-Rote.
Co się tyczy samego potrącenia (wierzytelności nieudowodnionych dokumentami), to według SN w trakcie procesu gospodarczego nie jest ono możliwe ani w samym procesie, ani – jak się wyraził jeden z sędziów – „poza drzwiami sądu". Można je natomiast zgłosić po zakończeniu sprawy gospodarczej.