W styczniu 2002 r. wykładowca lubelskiej uczelni jechał autobusem na wykład do placówki zamiejscowej. W reklamówce, którą powiesił na fotelu, przewoził nóż. O ten nóż zraniła się 19-letnia pasażerka. Ostrze uszkodziło poważnie nerw strzałkowy w prawej nodze. Kobieta doznała trwałego kalectwa. Chodzi o kuli, utykając, bezwiednie opada jej stopa, nosi buty ortopedyczne, ma szpecące blizny. Według biegłych doznała trwałego, 20-proc., uszczerbku na zdrowiu.
Wykładowca został skazany za nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po uprawomocnieniu się wyroku kobieta wystąpiła przeciwko niemu z powództwem cywilnym, domagając się zadośćuczynienia, odszkodowania i renty.
Mężczyzna nie uznał roszczeń. Podobnie towarzystwo ubezpieczeniowe Warta. Argumentowało, że owszem, Stanisław M. zawarł z uczelnią jako swoim pracodawcą umowę generalną ubezpieczeń majątkowych obejmującą odpowiedzialność cywilną, jednak zdarzenie, w wyniku którego kobieta doznała szkody, choć nastąpiło w trakcie podróży służbowej na zajęcia, nie miało związku z prowadzeniem działalności przez uczelnię jako ubezpieczającego.
[b]W wyroku częściowym Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że wyłączną odpowiedzialność za zdarzenie ponosi wykładowca.[/b] Zasądził od niego na rzecz poszkodowanej 70 tys. zł zadośćuczynienia. Uzasadnił, że przewożąc w reklamówce źle zabezpieczony nóż w zatłoczonym autobusie, dopuścił się wysokiego niedbalstwa i złamania regulaminu przewozu osób i bagażu ręcznego w środkach komunikacji publicznej.
Sąd oddalił w całości powództwo wobec ubezpieczyciela.