[b]Tak orzekł Sąd Najwyższy (sygn. I CSK 158/08)[/b] w sprawie, w której zapisobierczyni Dorota W., wieloletnia towarzyszka życia Władysława K., domagała się wykonania zapisu od jego jedynej spadkobierczyni Stanisławy K.
[srodtytul]Dwie decyzje [/srodtytul]
Podstawą żądania był testament sporządzony u notariusza w 2000 r. Władysław K. zapisał w nim Dorocie W., nazwanej w nim „spadkobierczynią", swój udział (wynoszący 1/2) w nieruchomości zabudowanej, będącej niewielkim ośrodkiem rekreacyjnym. Pozostała 1/2 należała po ustaniu wspólności majątkowej małżeńskiej do jego żony Stanisławy K., z którą pozostawał w oficjalnej separacji.
Przypomnijmy, że po orzeczeniu przez sąd separacji wspólność majątkowa między małżonkami ustaje automatycznie, tak samo jak po rozwodzie, a poszczególne dobra należące wcześniej do majątku dorobkowego stają się przedmiotem ich współwłasności w częściach równych. Tylko wyjątkowo sąd może ustalić nierówne udziały w majątku wspólnym.
Przed spisaniem testamentu na rzecz Doroty W. spadkodawca poddał się badaniu psychiatrycznemu, by wyłączyć ewentualny zarzut, że działał w stanie wyłączającym świadome lub swobodne podjęcie decyzji, bo to oznaczałoby, że testament jest nieważny.