Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał kilka dni temu wyrok w sprawie Telekomunikacji Polskiej i Polkomtelu. Chodziło o ustalenie zasad współpracy operatorów, na jakich dane o klientach miałyby trafiać do TP SA, która odpowiada za stworzenie ogólnopolskiego spisu abonentów – sposobu ich przekazania itp. Sąd odrzucił argumenty, że przekazanie danych odbywa się bezpłatnie, bo w zamian za nie operatorzy otrzymują egzemplarze spisu abonentów. [b]Wyrok nie jest jeszcze prawomocny (sygn. XVII Amt 70/07).[/b]

W październiku ten sam sąd zajmował się sprawą firmy Multimedia Polska. Wtedy uchylił decyzję prezesa UKE, która określała warunki przekazywania do TP SA danych tego operatora. Urzędnicy pośpieszyli się i wszczęli postępowanie administracyjne, choć zainteresowani nie przeprowadzili jeszcze negocjacji w tej sprawie. Ponadto postępowanie, w którym prezes UKE określa warunki współpracy operatorów podczas organizowania spisu abonentów, można wszcząć tylko na wniosek, a nie z urzędu.

Inne utrudnienia to tajemnica telekomunikacyjna i ochrona danych osobowych. W sierpniu ub.r. prezes UKE nałożył na TP SA 50 tys. zł kary za niedozwolone przetwarzanie danych abonentów. W publicznie dostępnym spisie pojawiło się bowiem imię, nazwisko i adres jednego z abonentów, który nie wyraził na to zgody. Doszło więc do naruszenia art. 169 ust. 3 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=174502]prawa telekomunikacyjnego[/link] – nie uzyskano zgody zainteresowanego na przetwarzanie jego danych.

Właśnie to jest jednym z głównych utrudnień w rozwoju ogólnopolskiego spisu abonentów. Tak wynika ze stanowiska generalnego inspektora ochrony danych osobowych Michała Serzyckiego. Zamieszczenie w spisie danych identyfikujących abonenta (osobę fizyczną) jest możliwe jedynie za jego zgodą. To powoduje, że nie można do nowych spisów przenieść hurtem danych klientów (nawet tych, którzy zostali abonentami przed 3 września 2004 r., kiedy nie obowiązywał art. 169 ust. 3 prawa telekomunikacyjnego). Trzeba każdego pytać o zgodę i podawać informacje jedynie o tych, którzy na to przystali.

Abonenci szybko dostrzegli skutki nowych przepisów. Jacek Strzałkowski, rzecznik UKE, przyznaje, że jest wiele zapytań od mieszkańców z całego kraju, dlaczego nowe książki telefoniczne są takie cienkie i nie ma w nich większości sąsiadów i znajomych.