W lipcu 2005 r. 21-letni student zgłosił się do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu na operację usunięcia torbieli w dole podkolanowym. Zabiegł oceniono jako standardowy.
W trakcie operacji lekarze odkryli także guz wielkości pięści. Stwierdzili, że to nowotwór złośliwy. Nie mogąc skontaktować się z onkologiem, postanowili go usunąć, uznając, że nie została zachowana czystość onkologiczna i może dojść do przerzutów komórek nowotworowych. W trakcie operacji okazało się, że guz wrósł w nerw strzałkowy. Lekarzom nie udało się go wyizolować. Podjęli więc decyzję o usunięciu ok. 10 cm nerwu wraz z guzem.
Po operacji okazało się, że nowotwór nie był złośliwy. Pacjent zaś zaczął się uskarżać na brak czucia w prawej nodze. Trzy tygodnie po zabiegu został wypisany do domu pomimo niesprawności nogi. Dopiero po dziewięciu tygodniach lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu skierowali go na leczenie neurochirurgiczne.
Przeszczepiony nerw nie przyjął się. Chłopak pomimo leczenia w 12 placówkach medycznych i intensywnej rehabilitacji pozostał kaleką.
Biegli oszacowali, że odniósł 20-proc. uszczerbek na zdrowiu, a konsekwencje uszkodzenia nerwu są stałe i nieodwracalne.