Dyrektorowi też czasem płacimy za nadgodziny

Jeżeli osoba zajmująca kierownicze stanowisko poza zarządzaniem przedsiębiorstwem wykonywała dodatkową pracę i przez to zostawała po godzinach, to należy się jej za to wynagrodzenie

Aktualizacja: 20.08.2009 07:35 Publikacja: 20.08.2009 07:00

[b]Taki wniosek płynie z wyroku Sądu Najwyższego z 8 kwietnia 2009 r. (II )[/b].

Analizowana przez sąd sprawa dotyczyła skargi Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (SP ZOZ) w Borowie. Jego dyrektor Czesław S. domagał się wypłaty wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Poza sprawowaniem funkcji dyrektora wykonywał bowiem również pracę księgowego. Jednak nie miał na to żadnej umowy.

[srodtytul]Dwie posady[/srodtytul]

Dyrektor utrzymywał przy tym, że prace w charakterze księgowego wymagały od niego zostawania w zakładzie po godzinach. Uznał zatem, że powinien otrzymać dodatkowe wynagrodzenie z tego tytułu. Wyliczył, że należą mu się dwie godziny dodatkowej pracy dziennie.

Jego zdania nie potwierdzał jednak SP ZOZ. A to dlatego, że w opinii zakładu dyrektor przychodził do pracy później niż inni pracownicy i wcześniej z niej wychodził. W sumie nie przekraczał swojego dobowego czasu pracy. Zdaniem SP ZOZ jego praca, nawet z wykonywaniem obowiązków księgowego, nie przekraczała ośmiogodzinnej dniówki. W takiej sytuacji, zdaniem zakładu, nie można było mówić o pracy w nadgodzinach.

Spór stron znalazł finał w sądzie pracy. Przy czym zarówno sąd rejonowy rozpatrujący sprawę w pierwszej instancji, jak i okręgowy badający odwołanie uznały racje Czesława S., przyznając mu wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych w żądanym przez niego wymiarze.

[srodtytul]Miało być taniej[/srodtytul]

Jednak SP ZOZ złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Swoje stanowisko uzasadniał tym, że dyrektor nie chciał zatrudnić księgowego i świadomie przejął jego kompetencje. To, że dyrektor sam zrezygnował z zatrudnienia księgowego, z założenia miało zapewnić SP ZOZ oszczędności. Z tego też względu dochodzenie przez dyrektora w późniejszym czasie wynagrodzenia za obowiązki, które przejął z własnej inicjatywy, zakład kwalifikował jako nadużycie zasad współżycia społecznego.

Ponadto SP ZOZ twierdził, że w taki sposób może postępować każda osoba, która kieruje zakładem. To ona decyduje bowiem o organizacji pracy. Kierownikowi łatwo przejąć różne kompetencje, a po rozwiązaniu umowy o pracę domagać się z tego tytułu znacznych pieniędzy. SP ZOZ jako inny przykład takiej sytuacji wskazał wójta czy burmistrza, którzy mogą się włączać w działania innych pracowników, a po zaprzestaniu pełnienia swoich funkcji występować z tego tytułu o wynagrodzenie.

[srodtytul]Łączenie funkcji jest normą[/srodtytul]

Mimo takich argumentów Sąd Najwyższy nie uznał racji zakładu. W efekcie oddalił skargę kasacyjną. Swoją decyzję uzasadniał m.in. tym, że łączenie kilku funkcji czy rodzajów prac jest coraz bardziej powszechne i nie musi być potwierdzone formalną umową. Jeżeli pracownik, także sprawujący funkcję kierowniczą, wykonuje czynności dodatkowe, inne niż te, które zostały mu przypisane w umowie o pracę, ma prawo do wynagrodzenia za nadgodziny. Jeżeli nie było żadnych innych ustaleń, wynagrodzenie to powinno być liczone tak jak zasadnicza pensja danej osoby.

[ramka][b]Kierownik bez dodatku[/b]

Co do zasady pracownicy zarządzający w imieniu pracodawcy zakładem pracy i kierownicy wyodrębnionych komórek organizacyjnych wykonują w razie konieczności pracę poza normalnymi godzinami pracy bez prawa do wynagrodzenia oraz dodatku z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych. Tak wynika z art. 1514 kodeksu pracy. [/ramka]

[b]Taki wniosek płynie z wyroku Sądu Najwyższego z 8 kwietnia 2009 r. (II )[/b].

Analizowana przez sąd sprawa dotyczyła skargi Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej (SP ZOZ) w Borowie. Jego dyrektor Czesław S. domagał się wypłaty wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Poza sprawowaniem funkcji dyrektora wykonywał bowiem również pracę księgowego. Jednak nie miał na to żadnej umowy.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr