Sekcja zwłok pracownika wykazała ponadto zaawansowaną miażdżycę tętnic wieńcowych, przerost i bliznę pozawałową tylnej ściany lewej komory mięśnia sercowego. Zdaniem biegłych stan zdrowia pracownika był tak zły, że zawał mógł nastąpić w każdej chwili, bez związku z wykonywanymi przez niego obowiązkami.
Sąd rejonowy, odmawiając uznania roszczeń wdowy, powołał się na orzecznictwo, z którego wynika, że zgodnie z art. 3 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=167515]ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (DzU z 2002 r. nr 199, poz. 1673 ze zm[/link]., dalej: ustawa wypadkowa) zgon pracownika wskutek zawału można zakwalifikować jako wpadek przy pracy tylko wtedy, gdy doszło do niego w trakcie dniówki w wyniku gwałtownego i nadmiernego wysiłku fizycznego lub stresu w miejscu zatrudnienia. Jeśli nastąpił on po wyjściu z pracy, nie ma już takiej możliwości. Podobnego zdania był sąd II instancji, do którego trafiła apelacja powódki.
[srodtytul]Błędna ocena zdrowia[/srodtytul]
Żona zmarłego nie złożyła jednak broni i skierowała skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten w wyroku z 19 stycznia 2010 r. uznał, że sądy zbyt pochopnie odmówiły jej prawa do uznania zdarzenia z 22 kwietnia 2008 r. za wypadek przy pracy. Okazało się, że w trakcie procesu wdowa postawiła zarzut wydania obiektywnie nieprawidłowego zaświadczenia lekarskiego, dopuszczającego jej męża do pracy, której z punktu widzenia medycznego nie powinien wykonywać.
Sąd okręgowy nie wziął tego argumentu pod uwagę, jako że został on zgłoszony dopiero podczas postępowania w drugiej instancji. SN przypomniał [b]wyrok z 23 listopada 1999 r. (sygn. II by UKN 208/99[/b]), z którego wynika, że dopuszczenie pracownika do pracy na podstawie zaświadczenia lekarskiego zawierającego obiektywie błędną ocenę jego zdolności do pracy może stanowić zewnętrzną współprzyczynę wypadku przy pracy. Jeżeli więc praca wykonywana w dniu zdarzenia mogła prowadzić do zawału serca, nawet jeśli nastąpił on z opóźnieniem, a jego przyczyną były głównie samoistne schorzenia kardiologiczne, trzeba było uznać takie zdarzenie za wypadek przy pracy. Sąd Najwyższy odesłał więc tę sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd okręgowy.
[ramka] [b]Komentuje Andrzej Czyżowski[/b] | [i]partner w Kancelarii CGS, adwokat:[/i]