Sąd Najwyższy w wyroku potwierdził, że postępowanie sądu w związku ze sprawą o zasiedzenie było bezprawne i stworzyło warunki do pozbawienia Eugenii K. własności (sygnatura akt I CSK 459/11).
Odziedziczyła ona nieruchomość w Warszawie. Ponieważ jednak mieszkała w Szczecinku, nieruchomością zajął się Roman Z., syn drugiej spadkobierczyni. W 1997 r. wystąpił do sądu z wnioskiem o stwierdzenie nabycia jej przez zasiedzenie.
Sprzedaż działki
W 1998 r. Eugenia K. skierowała pismo do prezesa sądu rejonowego, w którym toczyła się sprawa o zasiedzenie. Prosiła o zapoznanie jej z odpisem pozwu dotyczącego działki oraz wniosła o wstrzymanie do czasu jej uczestnictwa w sprawie rozporządzania tą nieruchomością. Mimo to sąd uwzględnił wniosek Romana Z. o zasiedzenie. Wszystko przez to, że sędzia prowadzący sprawę o zasiedzenie z opóźnieniem otrzymał od prezesa sądu pismo Eugenii K. W uzasadnieniu do postanowienia o odmowie Eugenii K. udziału w sprawie sąd wskazał, że nie może jej dopuścić, skoro już stwierdzono zasiedzenie.
Po tej decyzji sąd wezwał Eugenię K. do wniesienia opłaty sądowej od skargi o wznowienie postępowania w sprawie o zasiedzenie. Tak bowiem ostatecznie potraktował jej pismo do prezesa. Eugenia K. podjęła starania o zwolnienie z kosztów sądowych i je otrzymała.