Jak donoszą media, podczas II kongresu prawników padło wiele ostrych słów pod adresem obecnej władzy, dyskutowano także o niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Analizowano, perorowano, przekonywano, opowiadano i wspierano po to, by ostatecznie oczekiwać, żądać i domagać się – w formie uchwały – aby ustawodawca, czyli politycy uwzględnili stawiane wobec nich (trzeba to podkreślić bez przekory – w wielu wypadkach słuszne) postulaty.
Czytaj też: II Kongres Prawników Polskich: prawnicy krytykują władzę, domagają się zmian
„Chcemy rozmawiać o rzeczach trudnych, ale bez stricte polityków" – zapowiadał tuż przed wydarzeniem – z charakterystyczną dla adwokatów ogólnikowością prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, zaś prezes Krajowej Izby Radców Prawnych, nieco konkretniej odwołał się do opracowanych projektów ustaw podając, iż lada dzień (niebawem/wkrótce) znajdą one drogę do Ministerstwa Sprawiedliwości. Na jednym z nagrań, które obiegły portale społecznościowe znany sędzia wyraził radość z tego, że wspomniane święto branży pokazało jedność środowiska, jego przywiązanie do tradycyjnych zasad i utwierdziło zebranych w przekonaniu, iż prawnicy są silni – zarówno jako ludzie opierający się opresjom ze strony polityków, jak i grupa zawodowa, która niezależnie od wykonywanego w jej ramach fachu wspiera się wzajemnie.
Na Kongresie nie pojawił się żaden przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie ze względu na kolizję terminów, lecz z tej przyczyny, iż organizatorzy nikogo nie zaprosili. Skoro chcemy rozmawiać, ambicją naszą jest się domagać, a za sprawą wydarzenia chcieliśmy coś pokazać, to powstają pytania – z kim, od kogo i komu? Z sobą samymi, już przekonanymi do słuszności własnych koncepcji? Od siebie samych, choć nasze postulaty nie padają na podatny grunt środowisk politycznych? Sobie samym, skoro na kongresie poza prawnikami nie ma nikogo, kogo moglibyśmy próbować przekonać?
Jestem pewna, że postulaty środowisk prawniczych są słuszne, a ingerencja ustawodawcy w system wymiaru sprawiedliwości nosi znamiona poczynionej gwałtem. Tak długo jednak, jak dialog ze światem zewnętrznym – my prawnicy - będziemy jedynie odgrywać, a nie wchodzić weń z pełnym przekonaniem, tak długo świat będzie sprawiał wrażenie zainteresowanego naszym punktem widzenia, a rozmowa będzie jedynie sumą monologów. Jak choćby uchwała, która nie zmieni rzeczywistości choćby o jotę.