Wokół opublikowanego na początku października projektu ustawy o zawodzie farmaceuty napiętrzyło się wiele mitów i oczywistych przekłamań. Jednym z nich jest np. stwierdzenie, że farmaceuta chcący zmienić pracę będzie musiał, po jej uchwaleniu, „pytać swój samorząd" o zgodę. Albo, że opiniowanie przez okręgowe izby aptekarskie kandydatów na kierowników aptek będzie miało charakter „arbitralny".
Uporządkujmy fakty sine ira et studio. W żadnym miejscu projekt nie zakłada, że farmaceuta wyrażający zamiar zmiany miejsca pracy zmuszony będzie legitymować się zgodą (!) samorządu aptekarskiego; takie stwierdzenie to „oszczędne gospodarowanie prawdą". Intencje w jego sformułowaniu wydają się być jasne – chodzi o wykreowanie obrazu, w którym ustawa (w założeniu chroniąca prawa wszystkich farmaceutów) ma by dla nich rzekomo powodem do obaw. Tymczasem, nie ma ku temu podstaw.
Czytaj także: Ustawa o zawodzie farmaceuty na Komitet Stały Rady Ministrów
Przypomnijmy, wedle obowiązujących od trzech dekad przepisów samorząd aptekarski wyraża swoje stanowisko o farmaceucie w kilku miejscach. Gdy wpisuje go na listę swoich członków; wówczas ocenia, czy daje on rękojmię należytego wykonywania zawodu, co jest warunkiem przyznania prawa wykonywania zawodu (art. 4 ust. 1 pkt 4 ustawy o izbach aptekarskich – „u.i.a."). W toku udzielania lub cofania zezwolenia aptecznego (art. 7 ust. 2 pkt 7, art. 29 pkt 5 tej ustawy). Wreszcie, gdy wyraża opinię o kandydacie na stanowisko kierownika apteki (art. 7 ust. 1 pkt 5 u.i.a.). Podkreślmy, takie regulacje obowiązują od dawna. Nihil novi sub sole.
Od wielu lat jasne są również kryteria, wedle których formułowana ma być ta opinia; wynikają one z bogatego orzecznictwa. Podczas świadczonej dla samorządu aptekarskiego obsługi prawnej nie spotkałem się z sytuacją, w której zostałaby ona wyrażona na zasadzie dowolności. Poza tym, jest ona poddana kontroli sądowej (przede wszystkim sądów administracyjnych, ale również Sądu Najwyższego). W kontekście tego mówienie o arbitralnym „władztwie" samorządu aptekarskiego wydaje się po prostu nieporozumieniem.