Krzysztof Oppenheim: Upadłość konsumencka to nie pluszowy miś

Kiedy spec od antywindykacji widzi tekst „Jak w pandemii skutecznie uniknąć komornika”, nie może do takiej publikacji nie zajrzeć. Tak właśnie zrobiłem, kiedy artykuł opatrzony takim tytułem, autorstwa red. Jerzego Kowalskiego, pojawił się na portalu rp.pl w dniu 3 października b.r.

Publikacja: 12.10.2020 12:02

Upadłość konsumencka to ostateczność.

Upadłość konsumencka to ostateczność.

Foto: Adobe Stock

Mój entuzjazm jednak bardzo szybko wygasł, kiedy w treści wymienionej powyżej publikacji znalazłem tylko jedną radę dla tych „świeżo" zadłużonych: jeśli chcesz uniknąć komornika, to złóż wniosek o upadłość konsumencką.

Powyższe, jakże proste rozwiązanie, proponuje autor omawianej publikacji przede wszystkim przedsiębiorcom, których wykończyły COVID-owe ograniczenia. Bowiem jest wiele sytuacji, kiedy rządowa pomoc (tj. kolejne „Tarcze") okazała się dla tychże niewystarczająca.

Czytaj także: Jak w pandemii skutecznie uniknąć komornika

Trudno o bardziej lakoniczne (żeby nie powiedzieć – naiwne) rozumowanie. Dodatkowo autor publikacji, jak widać, nie bardzo rozumie idei zakładania własnej firmy, ani także warunków i skutków wejścia w upadłość konsumencką byłych przedsiębiorców. Pozwolę sobie więc na głos polemiczny w kwestii sugerowanych przez red. Kowalskiego rozwiązania.

Czy się stoi, czy się leży... Sorry, to nie moja bajka!

Zacznijmy od najważniejszego pytania: po co właściwie ludzie pchają się do prowadzenia własnego biznesu? W każdym cywilizowanym kraju, są bowiem osoby, które od życia chcą więcej, niż bezpieczeństwo stałego wpływu pensji na koniec każdego miesiąca. Nie jest to tylko kwestia możliwości wyższych dochodów, aczkolwiek jest to jeden z głównych powodów założenia własnej firmy. Ale jest to także dążenie do unikania sytuacji, kiedy może się zdarzyć, że mamy nad sobą niezbyt mądrego szefa, który przymusza nas do bezsensownych działań.

Bycie pracownikiem najemnym nie daje także – w zdecydowanej większości sytuacji – możliwości tworzenia wokół siebie własnej rzeczywistości. W tym także wyboru grupy ludzi, z którymi chcemy pracować, czy nawiązywać relacje biznesowe. Oraz omijania z daleka takich osób, które wyjątkowo nam nie pasują, z różnych względów. Takich możliwości zupełnie nie mamy decydując się na etat.

Załóżmy więc, że omawiamy sytuację takiego przedsiębiorcy, który jeszcze w lutym tego roku radził sobie dobrze, a być może nawet bardzo dobrze, aż tu nagle – TRACH! Obowiązkowe zamknięcie biznesu na kilka miesięcy. I brak przychodów.

Kiedy Tarcza nie starcza...

Potem reaktywacja biznesu, ale ta okazała się fiaskiem. Jak pokazuje życie, duża część branż nie odnalazła się w tej nowej pandemicznej, zamaskowanej i napędzanej strachem rzeczywistości. „Tarcze" jakieś były, ale się skończyły, zaś pomoc okazała się nieadekwatna do strat. Takie właśnie założenia przyjął autor publikacji „Jak w pandemii skutecznie uniknąć komornika".

W konsekwencji: już niemal witamy się z komornikiem. Ale przecież bardzo chcemy tego uniknąć. W jaki sposób? Cytując tezę z omawianego tekstu: ogłosić upadłość konsumencką.

Powiem tak: nie ma gorszego rozwiązania dla takiego przedsiębiorcy. To już lepiej postawić w kasynie cały pozostały majątek na czerwone, wtedy jest przynajmniej jakaś szansa na ratunek.

Jakie są najpoważniejsze zarzuty wobec rozwiązania proponowanego przez red. Kowalskiego? Spójrzmy na kwestię wejścia w upadłość konsumencką z punktu widzenia aktywnego do niedawna przedsiębiorcy.

Po pierwsze: tracimy cały majątek.

To co udało nam się wcześniej zdobyć, często pracą 7 dni w tygodniu, czasem po 10 godzin dziennie, teraz złożymy syndykowi do masy upadłości. Niech sprzeda te składniki majątku, często za ułamek ich wartości. Państwa takie rozwiązanie satysfakcjonuje? Oj, nie widzę jakoś aplauzu.

Po drugie: nie po to prowadzi się biznes, żeby nie mieć zobowiązań.

Wszak po to otwieramy własną firmę, żeby osiągać dochody. Na odpowiednim poziomie. Wejście byłego przedsiębiorcy w upadłość konsumencką zmusza tegoż do zakończenia prowadzenia działalności gospodarczej. Definitywnie! Nasuwa się więc pytanie do red. Kowalskiego: no i z czego taka osoba ma żyć? Jak ma płacić rachunki, skoro zrezygnowała z prowadzenia firmy? Proszę tylko nie wychodzić z radą, że przecież może iść do pracy. Wartość byłego przedsiębiorcy na rynku pracy jest najczęściej mikroskopijna w stosunku do jego umiejętności i potrzeb. Znam to z autopsji. Na dodatek, nawet jak jakąś pracę uda się znaleźć, to i tak część pensji trzeba będzie oddać syndykowi na poczet masy upadłości. W sumie tak się może zdarzyć, iż to co zostanie nie starczy nawet na waciki.

Po trzecie: trudno wyobrazić sobie większy „hamulec" dla aktywnego zawodowo przedsiębiorcy, niż upadłość konsumencka.

Najpierw zamknij firmę. Zwolnij wszystkich pracowników. Oddaj syndykowi do sprzedaży wszystko, co było ci niezbędne do prowadzenia firmy, w tym komputery, meble, samochody. A spróbuj tylko coś sprzedać wcześniej „bokiem" i nie przekazać na poczet długów! Oj, wierzyciele mogą cię nieźle załatwić – będą dowodzić w sądzie, że przed ogłoszeniem upadłości konsumenckiej, trwoniłeś majątek, więc nie należy ci się oddłużenie. Ale wcześniej, jak syndyk będzie wyprzedawał inne dobra, które znalazły się w masie upadłości, w tej kwestii twoi wierzyciele nie będą oponować... Efekt końcowy: zostajesz bez żadnego majątku, ale za to z długami!

Po czwarte: możesz doznać podczas postępowania upadłościowego takiego upokorzenia, czy może nawet upodlenia, które trudno sobie nawet wyobrazić.

I to na każdym kroku. Nie tylko dlatego, każdy wierzyciel będzie mógł wsadzić swoje łapska w twoje prywatne życie. A czy nie będzie ci wadzić, że syndyk będzie mógł czytać twoją korespondencję? Także prywatną. Że nie będziesz mógł przed długi czas nawet konta w banku założyć? A jeśli, po trudach, konto sobie założysz i wpłyną tak jakieś pieniądze – będziesz miał problem z ich wypłatą z banku. Wakacje? Zapomnij! Karnet na siłownię, szkoła językowa dla dzieci, czy też inne płatne, pozalekcyjne zajęcia Twoich pociech? Owszem, ale jak ci syndyk łaskawie pozwoli. Urocza perspektywa, nieprawdaż?

Po piąte: co powiesz swoim kontrahentom, klientom, dostawcom, czy też innym ludziom, którzy przed paroma miesiącami znali cię i szanowali?

Co powiesz swoim dzieciom, którym wszystkiego będziesz musiał odmawiać? A jeszcze niedawno mogłeś im zapewnić naprawdę godne życie. Wszak właśnie po to wszedłeś we własny biznes. Jak tym wszystkim ludziom spojrzysz w oczy?

Uważam, że bardzo dobrze się stało, że powstała ta, lekka w sumie niewinna, publikacja red. Kowalskiego, poruszająca temat upadłości konsumenckiej. Choćby po to, aby mógł na nią odpowiedzieć niniejszą polemiką. Mam bowiem nadzieję, że ten tekst pozwoli Państwu przybliżyć wyobrażenie, jaką katastrofą może okazać się wejście w upadłość konsumencką, jeśli dobrze nie zapoznamy się ze wszystkimi jej skutkami.

Bez wątpienia absolutnie najgorszą grupą zawodową do zastosowania tej metody oddłużenia, są właśnie przedsiębiorcy, którzy krótko przed próbą wejścia w upadłość konsumencką, cieszyli się zasłużonym szacunkiem, jako osoby dobrze sobie radzące w biznesie. W takich przypadkach musimy szukać skrajnie innych rozwiązań, które dość często opisuję - w wielu innych publikacjach.

Krzysztof Oppenheim: ekspert finansowy, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także m.in. w upadłości konsumenckiej oraz w antywindykacji. Członek Rady Przedsiębiorców przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców. Aktywny przedsiębiorca od ponad 25 lat.

Mój entuzjazm jednak bardzo szybko wygasł, kiedy w treści wymienionej powyżej publikacji znalazłem tylko jedną radę dla tych „świeżo" zadłużonych: jeśli chcesz uniknąć komornika, to złóż wniosek o upadłość konsumencką.

Powyższe, jakże proste rozwiązanie, proponuje autor omawianej publikacji przede wszystkim przedsiębiorcom, których wykończyły COVID-owe ograniczenia. Bowiem jest wiele sytuacji, kiedy rządowa pomoc (tj. kolejne „Tarcze") okazała się dla tychże niewystarczająca.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?