Jarosław Kaczyński: Czego można się spodziewać po uchwale SN ws. frankowiczów

13 kwietnia Sąd Najwyższy ma podjąć decyzję w jednej z najważniejszych spraw ostatnich lat. Chodzi o kredyty frankowe. Co ważne, uchwała w sprawie franków podjęta zostanie na wniosek I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej w pełnym składzie Izby Cywilnej. I Prezes zadała sądowi 6 pytań, wypracowanych przez sędziów orzekających w tego typu sprawach na co dzień. Uzyskane odpowiedzi powinny rozstrzygnąć większość, jeżeli nie wszystkie istotne kwestie związane z tą tematyką.

Aktualizacja: 19.03.2021 13:58 Publikacja: 16.03.2021 13:29

Jarosław Kaczyński: Czego można się spodziewać po uchwale SN ws. frankowiczów

Foto: AdobeStock

Uchwała Sądu Najwyższego będzie miała niebagatelne znaczenie dla sytuacji prawnej osób posiadających kredyty frankowe, gdyż będzie ona praktycznie niemożliwa do zmiany (ustalenia pełnego składu Izby może zmienić tylko pełny skład całego Sądu Najwyższego). Uchwała ta formalnie wiązać będzie tylko składy orzekające Sądu Najwyższego. W praktyce jednak wszyscy sędziowie sądów powszechnych będą musieli brać to rozstrzygnięcie pod uwagę, bowiem ich rozstrzygnięcia w sprawach frankowych mogą być w przyszłości ocenione przez Sąd Najwyższy, a zatem będą musiały być one zgodne z uchwałą pełnego składu Izby Cywilnej.

Jakich odpowiedzi można się zatem spodziewać?

Pierwsze trzy pytania dotyczą skutków ustalenia, że umowy kredytowe zawierają klauzule niedozwolone.

Czytaj także: Izba Cywilna SN otrzymała pytania dotyczące ujednolicenia spraw frankowych

Pytanie 1. ma rozstrzygnąć ostatecznie temat, który właściwie nie budzi już kontrowersji w orzecznictwie, choć kilka lat temu był prawdziwą zmorą frankowiczów. Otóż banki (oraz część sędziów orzekających w takich sprawach) twierdzą, że na miejsce nieuczciwych zapisów umownych dotyczących sposobu przeliczania wysokości raty na złotówki należy wprowadzić zapisy przeliczające kurs franka szwajcarskiego po kursie „zwyczajowym", jakim - w opinii banku - powinien być kurs średni NBP. Jest to oczywiście rozwiązanie wygodne dla banków, ale nie znajduje ono oparcia w przepisach prawa. W tej kwestii szeroko rozpisywał się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który zwrócił uwagę, że w wyjątkowych przypadkach możliwe jest zastąpienie zapisów niedozwolonych zapisami, wynikającymi wprost z przepisów prawa. Problem, jaki pojawia się w tej kwestii jest bardzo prosty – w polskim prawie nie ma żadnych przepisów, które określałyby w jaki sposób, co do zasady, należy przeliczać zobowiązanie, które zostało wyrażone w walucie obcej. Oznacza to zatem, że nie można zastosować kursu średniego, do którego próbują przekonywać banki. Zwracam uwagę, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości sąd rozstrzygając kwestie tzw. klauzul abuzywnych może je tylko uznać za bezskuteczne lub za wiążące strony – nie może ich niczym zastępować. Nie ma zatem podstaw do sądowej zmiany treści umowy w żaden inny sposób jak jej okrojenie.

Zakładając, że SN pójdzie drogą wskazaną przez TS i uzna, że klauzul niedozwolonych nie można niczym zastąpić, sędziowie sformułowali kolejne dwa pytania. Odpowiedź na nie ma na celu wyjaśnienie, jaki w związku z powyższym jest dalszy skutek ustalenia, że umowy kredytowe zawierają klauzule niedozwolone. Czy zatem takie kredyty mają dalej obowiązywać bez tych zapisów umownych czy też nie? Sąd Najwyższy odpowiadając na te pytania będzie musiał uwzględnić dwa warianty kredytów frankowych – indeksowany i denominowany. Ich budowa jest różna, choć ostateczny skutek bardzo podobny. Dla przypomnienia – kredyt indeksowany jest wyrażony w złotówkach i przeliczony na franki szwajcarskie na potrzeby spłat. Kredyt denominowany natomiast jest wyrażony we frankach szwajcarskich i przeliczany na złotówki w momencie wypłaty kredytu. Inny może być zatem skutek usunięcia klauzul frankowych z tych umów. Istnieją zresztą wyroki (już prawomocne), których praktycznym skutkiem jest dalsze obowiązywanie kredytu pierwotnie indeksowanego jako kredytu złotówkowego przy oprocentowaniu na dotychczasowym poziomie, a więc w oparciu o LIBOR.

Kolejne trzy pytania natomiast dotyczą skutków ustalenia nieważności umowy kredytowej lub też jej bezskuteczności (co wiąże się z abuzywnością zapisów umownych).

Zwrócić należy uwagę, że najnowsze orzecznictwo w zdecydowanej większości optuje właśnie za takim rozwiązaniem tego problemu. W praktyce oznacza to tyle, że sądy ustalają nieważność umów kredytowych frankowiczów ze względu na niezgodność zapisów umownych z zasadami współżycia społecznego. Innymi słowy sądy uznają, że zapisy umowy są nieważne, ponieważ są niesprawiedliwe względem kredytobiorców i przyznają bankom nadmierne uprawnienia w kształtowaniu wysokości kapitału zaciągniętego kredytu oraz raty kredytowej. Bez tych zapisów taka umowa nie mogłaby być zawarta, a więc cała umowa jest nieważna.

W tej kwestii jest coraz mniej wątpliwości. Rozbieżności pojawiają się natomiast na dalszym etapie, a więc ustalania skutków tej nieważności i na tym skupiają się pytania do Sądu Najwyższego.

Pytanie nr 4. to pytanie o sposób rozliczenia nieważnej umowy kredytowej. Aktualnie dominują dwa sposoby rozliczania - tzw. „teoria salda" i „teoria dwóch kondykcji". Sąd Najwyższy określi, który z tych sposobów rozliczenia stosować.

Teoria salda oznacza, że w wyniku umowy kredytowej powstaje jedno roszczenie, stanowiące właśnie aktualne saldo umowy kredytowej, a więc różnicę pomiędzy otrzymanym kapitałem, a dokonanymi wpłatami. W takiej sytuacji sąd albo zasądza różnicę między tymi wartościami (jeżeli klient zapłacił bankowi już więcej niż od banku otrzymał) lub oddala powództwo o zapłatę (jeżeli klient spłacił mniej niż otrzymał).

Teoria dwóch kondykcji oznacza, że sąd analizuje wyłącznie to roszczenie, które zostaje podniesione w pozwie, a więc roszczenie klienta, pomijając kwestie rozliczenia z bankiem (wynika to z biernej postawy banków w sporze z frankowiczami, które nie przedstawiają żadnych swoich roszczeń w tych sporach). W takiej sytuacji w razie nieważności umowy sąd zasądza na rzecz klienta pełną kwotę wpłaconą przez niego w wyniku wykonania nieważnej umowy kredytowej.

Sądy w większości stosują teorię salda, jednakże najnowsza uchwała Sądu Najwyższego z 16 lutego 2021 roku (III CZP 11/20) wskazuje na prawidłowość stosowania teorii dwóch kondykcji.

Pytanie 5. wiąże się z terminami przedawnienia roszczenia banku o zwrot kapitału. Jest to również bardzo istotna kwestia praktyczna, gdyż pojawiają się głosy, że roszczenia banków o zwrot kwot kapitału kredytu (które to roszczenia banki podnoszą dopiero po prawomocnym unieważnieniu umowy) się przedawniły. Zwrócić należy uwagę, że banki wypłacały kapitał 10-15 lat temu, a więc jeżeli liczyć termin przedawnienia od daty wypłaty kredytu, to rzeczywiście roszczenie to się przedawniło. Jednakże bardziej prawdopodobne jest uznanie przez sąd, że roszczenie to staje się wymagalne z chwilą ustalenia nieważności umowy kredytowej, a więc tak naprawdę z chwilą wydania wyroku.

Ostatnie z pytań to najnowszy watek w sporach, idący zgodnie z narracją banków. Otóż według teorii niektórych banków, stworzonej po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Państwa Dziubakz 2019 roku, mogą one - w razie uznania umowy za nieważną - żądać od klientów wynagrodzenia z tytułu korzystania z otrzymanego kapitału. Jest to o tyle błędna teoria, że w razie nieważności umowy dochodzi do bezpodstawnego wzbogacenia. Klient musi oczywiście zwrócić nienależnie otrzymany kapitał, ale nie ma jakiejkolwiek podstawy prawnej do uznania, że oprócz tego bankowi należy się jeszcze jakieś wynagrodzenie. Czy jeżeli komuś omyłkowo przelejemy pieniądze i zażądamy ich zwrotu to powinniśmy od tej osoby jeszcze żądać wynagrodzenia za to, że ta osoba korzystała z naszego kapitału? Nie, byłoby to nieracjonalne i bezprawne. Możemy jedynie żądać odsetek, naliczonych od daty wezwania tej osoby do zwrotu nienależnie otrzymanych pieniędzy.

Jarosław Kaczyński, adwokat

Autor jest adwokatem, prowadzącym własną Kancelarię Adwokacką w Warszawie, specjalizująca się w obsłudze konsumentów w sporach z instytucjami finansowymi, m. in. w związku z kredytami frankowymi, polisolokatami czy nieuczciwymi praktykami rynkowymi stosowanymi przy oferowaniu instrumentów finansowych.

Uchwała Sądu Najwyższego będzie miała niebagatelne znaczenie dla sytuacji prawnej osób posiadających kredyty frankowe, gdyż będzie ona praktycznie niemożliwa do zmiany (ustalenia pełnego składu Izby może zmienić tylko pełny skład całego Sądu Najwyższego). Uchwała ta formalnie wiązać będzie tylko składy orzekające Sądu Najwyższego. W praktyce jednak wszyscy sędziowie sądów powszechnych będą musieli brać to rozstrzygnięcie pod uwagę, bowiem ich rozstrzygnięcia w sprawach frankowych mogą być w przyszłości ocenione przez Sąd Najwyższy, a zatem będą musiały być one zgodne z uchwałą pełnego składu Izby Cywilnej.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi