Spółki holdingowe wymagają nowych przepisów

Czy kazus fiata pandy to przykład działania na szkodę spółki zależnej, czy dopuszczalne działanie w interesie grupy spółek – zastanawia się doktor prawa i adwokat z Kancelarii Błaszczyk i Partnerzy w Warszawie

Aktualizacja: 23.07.2010 04:30 Publikacja: 23.07.2010 01:01

Spółki holdingowe wymagają nowych przepisów

Foto: www.sxc.hu

Red

Głośno ostatnio było o planach spółki Fiat dotyczących przeniesienia produkcji jednego z modeli samochodów – Fiata Pandy, z polskich fabryk Fiata do Włoch. Według najnowszych informacji podjęta ostatecznie decyzja zakłada rezygnację z wytwarzania pandy w Polsce. Rozważania i spekulacje co do przyszłości zakładu w Tychach, jakkolwiek bardzo ważne z gospodarczego punktu widzenia, mają również – co na ogół nie jest poruszane w prowadzonej dyskusji – istotny wymiar prawny. Kazus ten ukazuje bowiem pilną potrzebę uzupełnienia polskiej regulacji w zakresie grup spółek (holdingów).

[srodtytul]Szczątkowe unormowania[/srodtytul]

W świetle tzw. ograniczonych lub – według części autorów – „szczątkowych” unormowań z art. 6 i 7 [link=http://]kodeksu spółek handlowych[/link] nie jest w szczególności jasne, jak daleko włoski właściciel ekonomiczny Fiata może ingerować w wewnętrzne zarządzanie swojej polskiej spółki zależnej i jakie mogą być prawne konsekwencje jego ewentualnych nadużyć.

Mimo że z perspektywy ekonomicznej Fiat Auto Poland jest tylko jedną z wielu spółek córek w międzynarodowej grupie Fiata, według polskiego prawa spółka ta stanowi autonomiczny podmiot prawny.

Na tle przepisów k.s.h. spółki akcyjne – a taką formę prawną ma Fiat Auto Poland – cechuje odrębna od akcjonariuszy osobowość prawna, posiadanie własnego majątku i organów. Konsekwencją przyznania spółkom kapitałowym osobowości prawnej jest normatywne wyodrębnienie ich samodzielnego interesu, który w praktyce może się znacznie różnić od interesu poszczególnych wspólników.

O ile jednak w wypadku zwykłych spółek, tj. nienależących do holdingów, w polskim prawie unormowano określone mechanizmy regulujące ów konflikt interesów, o tyle rozbieżności celów i dążeń występujące w grupach spółek nie są bezpośrednim przedmiotem norm ustawowych. W ramach szczątkowej regulacji polskiego prawa holdingowego brak jest definicji grupy spółek oraz interesu grupy, których prawne usankcjonowanie umożliwiłoby osobom zarządzającym uwzględnianie celów i interesu całego holdingu. Podstawową dyrektywą wyznaczającą kierunek działań członków władz spółek jest zatem interes własnej spółki, tj. takiej, w której piastunowie organów spółki sprawują mandat. Mając to na uwadze, powstaje wątpliwość, jak w świetle polskiego prawa prywatnego należałoby ocenić kazus fiata pandy?

[srodtytul]Biznesowa strategia [/srodtytul]

Na tle klasycznego ujęcia spółki handlowej – stanowiącej autonomiczny podmiot prawny i posiadającej własny interes – omawiany stan faktyczny można postrzegać jako przykład działania szkodzącego interesowi spółki zależnej. Wskutek decyzji spółki matki spółka córka utraciła możliwość wytwarzania świetnie sprzedającego się modelu samochodu. Trzeba wprawdzie uściślić, że doszło tu nie tyle do przeniesienia produkcji fiata pandy, ile do odstąpienia od wytwarzania w polskiej fabryce kolejnej wersji tego samochodu. Niemniej, pierwotne plany kierownictwa Fiata wyraźnie zakładały, że nowy model Pandy będzie powstawać w Tychach, a zmiana tych ustaleń miała – niestety – wyraźny kontekst polityczny.

Z drugiej jednak strony nie można wykluczyć – co również podkreślają przedstawiciele włoskiej firmy – że skutki decyzji o zmianie miejsca wytwarzania fiata pandy zostaną polskiej spółce niejako wyrównane poprzez uruchomienie w jej zakładach produkcji innego samochodu – jednego z modeli Lancii. Mogłoby to oznaczać – oczywiście w pewnym uproszczeniu – że jakkolwiek w perspektywie krótkoterminowej polska spółka zależna poniesie szkodę, jednak w dłuższym okresie – per saldo – jej interes pozostanie nienaruszony, a cały holding Fiata odniesie korzyść.

Podobna strategia biznesowa nie jest w działalności gospodarczej zjawiskiem wyjątkowym. W ujęciu ekonomicznym struktury holdingowe są określane jako jeden organizm gospodarczy, który realizuje cele wyznaczone wspólnie dla całej grupy i ma swój własny, samodzielny interes. Takie rozumienie holdingu ma jednak charakter ekonomiczny, a nie prawny. Czy zatem wobec tradycyjnego ujęcia interesu spółki handlowej, ewentualna argumentacja przedstawicieli Fiata, z powołaniem się na interes holdingu i długoterminowe wyrównanie szkód polskiej spółki zależnej, mogłaby mieć jakiekolwiek szanse powodzenia?

[srodtytul]Czyżby wilk był syty i owca cała[/srodtytul]

W dzisiejszych polskich regulacjach – w których zaakcentowano autonomię prawną pojedynczych spółek – nie uwzględnia się ekonomicznej koncepcji holdingu, a realizacja celów grupy spółek, przy jednoczesnym powstaniu doraźnych szkód dla podmiotów zależnych, nie jest działaniem dopuszczalnym. W obowiązującym stanie prawnym brak jest konstrukcji normatywnej tzw. legalnego działania na szkodę spółki zależnej. Dlatego wydaje się, choć nie jest to pogląd pozbawiony wątpliwości, że omawiany stan faktyczny – nawet przyjąwszy wariant przyszłego wyrównania szkód Fiat Auto Poland – należałoby ocenić jako działanie na szkodę spółki zależnej.

Z drugiej jednak strony wniosek ten nie oznacza automatycznego powstania odpowiedzialności odszkodowawczej podmiotu dominującego. Kwestia odpowiedzialności cywilnej w relacjach holdingowych jest w polskim prawie wysoce dyskusyjna. Podstaw prawnych ewentualnych roszczeń w tym zakresie upatruje się na ogół w przepisach kodeksu cywilnego o odpowiedzialności deliktowej, których dochodzenie jest w praktyce bardzo trudne. Czyżby zatem w prezentowanym kazusie „wilk był syty i owca cała”? Przeciwnie – taka konstatacja byłaby całkowicie nieuzasadniona. Po pierwsze bowiem trudno obecnie ustalić, czy szkody Fiat Auto Poland rzeczywiście zostaną w przyszłości wyrównane. Po drugie zaś, w świetle aktualnego stanu prawnego nie jest jasne ani jak daleko może sięgać ingerencja podmiotu dominującego w zarządzanie spółką zależną, ani jakie są prawne konsekwencje powstałych na tym tle nadużyć. Skoro więc obecna szczątkowa regulacja polskiego prawa holdingowego wymaga uzupełnienia, warto rozważyć, jaki byłby pożądany kształt jej nowelizacji.

Wydaje się, że najbardziej miarodajne dla polskiego ustawodawcy są – coraz szerzej aprobowane w europejskiej doktrynie prawa – rozwiązania przyjęte w orzecznictwie sądów francuskich, określane mianem tzw. doktryny Rozenblum.

[srodtytul]Doktryna Rozenblum[/srodtytul]

W koncepcji tej uwzględniono potrzebę odstąpienia na gruncie holdingów od klasycznego modelu spółki handlowej, na rzecz bardziej funkcjonalnego i elastycznego podejścia. Istotą takiego ujęcia jest wyraźne wyodrębnienie w prawie grup spółek pojęcia interesu grupy. W konsekwencji, holding może prowadzić jednolitą politykę gospodarczą i realizować cele ustalane w odniesieniu do ogółu należących do niego spółek. W określonych wypadkach dopuszczalne są zarazem pojedyncze działania na szkodę spółki zależnej, pod warunkiem że leży to w interesie grupy. Takie relacje między spółkami są możliwe jedynie wtedy, gdy istnieje między nimi trwałe powiązanie organizacyjne, wspólna i długookresowa strategia gospodarcza oraz zapewnienie w dłuższej perspektywie równowagi pomiędzy korzyściami i stratami wynikającymi z uczestnictwa w grupie. Konieczność zrównoważenia interesów w ramach holdingu jest jednocześnie skuteczną barierą przeciwdziałającą swoistemu drenażowi majątkowemu (ang. tunelling) spółek zależnych przez spółkę dominującą i – co w praktyce szczególnie istotne – przy spełnieniu tego wymagania wyłączona jest odpowiedzialność osób zarządzających za określone działania doraźnie szkodliwe dla spółek zależnych.

Korzyści wynikające ze stosowania doktryny Rozenblum zauważono również w polskiej nauce prawa. Potwierdzeniem tego jest najnowszy projekt nowelizacji k.s.h. z 19 marca 2010 r., który został przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego i niejednokrotnie był już prezentowany na łamach „Rz”. W niewątpliwie udanej propozycji nowelizacyjnej komisji położono nacisk na dyrektywę kompromisowego wyważenia interesów uczestników grupy spółek, nawiązując zarazem do modelu zarządzania holdingiem jak jednym organizmem gospodarczym.

Przyjęcie przedstawionych wyżej rozwiązań byłoby z dużą korzyścią dla polskiego obrotu gospodarczego. Prawne odzwierciedlenie ekonomicznej koncepcji holdingu i umożliwienie w ramach takich struktur realizacji celów oraz interesu całej grupy z pewnością zwiększyłoby elastyczność obecnych regulacji. Unormowanie założeń doktryny Rozenblum poprawiłoby również pewność prowadzenia działalności gospodarczej, poprzez wyraźne wskazanie dyrektyw zarządzania wewnątrz grup spółek oraz rozgraniczenie na tej płaszczyźnie sfery działań dopuszczalnych i niedopuszczalnych. Ilustracją doniosłości praktycznej projektowanej nowelizacji jest omawiany kazus Fiata, który w ujęciu koncepcji Rozenblum mógłby zostać oceniony zupełnie inaczej niż na podstawie aktualnych przepisów, a jednocześnie byłoby jasne, że przeniesienie produkcji fiata pandy do Włoch musi zostać polskiej spółce zależnej wyrównane.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi