[b]Od lat kwestia pomocy prawnej z urzędu i bezpłatnej pomocy prawnej oraz objęcie ich VAT budzi emocje. O sprawie dużo się mówi, ale rządy się zmieniają, a żaden nie chce się zająć kompleksowym uregulowaniem tego zagadnienia. Od 1 maja 2004 r. rolę straszaka pełni Unia Europejska...[/b]
Zenon Marciniak: Kwestia podatku od towarów i usług, który muszą płacić osoby występujące w różnych rolach w szeroko pojętym wymiarze sprawiedliwości, przypomina gaszenie pożaru. Coś z problemem usiłuje się zrobić, ale tylko wtedy, gdy mówi o nim wiele osób. Nie ma natomiast systemowego podejścia do VAT. Jest to materia wyjątkowo skomplikowana, ale wymiar sprawiedliwości to zadanie państwa i to ono powinno w końcu właściwie uregulować tę kwestię.
Jeśli się nie mylę, to koncepcja VAT na świecie pojawiła się już ponad 50 lat temu. Po restrykcyjnej VI dyrektywie przyszło złagodzenie unijnych przepisów, bo myślę, że w takich kategoriach można patrzeć na obowiązującą od 1 stycznia 2007 r. nową dyrektywę 2006/112, ale konsekwencji tego poluzowania w polskim prawie wciąż nie widać. Nie ma pomysłu na to, jak pewne kwestie rozwiązać. Dla praktyka to jest najgorsze.
[b]Czy jako kraj należący do Wspólnoty możemy mówić o kompleksowym uregulowaniu tej sprawy?[/b]
Mówiąc o potrzebie kompleksowego uregulowania kwestii pomocy prawnej z urzędu, nie miałem na myśli przepisów, które by pomijały prawo wspólnotowe. Myślałem raczej o systemowych rozwiązaniach, które będą wynikały z głębokiego przemyślenia problemu i wykorzystania możliwości, jakie daje prawo UE. A konkretnie art. 26 dyrektywy, bo stanowi pewnego rodzaju furtkę dla systemów prawnych Unii, z której należy w prawie wewnętrznym skorzystać. Dyrektywa w art. 13 stanowi, że organy władzy nie są podatnikami, a w art. 2, że opodatkowaniu podlega jedynie odpłatne świadczenie usług na terenie Wspólnoty.