Internetowa reklama może naruszać prawo

Liczba zagadnień prawnych związanych z aktywnością reklamową w cyberprzestrzeni będzie dynamicznie rosnąć – prorokuje radca prawny, rzecznik patentowy z Centrum Praw Własności Intelektualnej im. H. Grocjusza w Krakowie

Publikacja: 02.10.2010 04:44

Internetowa reklama może naruszać prawo

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Red

Niewątpliwie oprócz walorów cenowych reklama internetowa wykazuje wysoki stopień dynamizmu i interaktywności, a jej twórcy prześcigają się w nowych koncepcjach marketingu. Rodzi to jednak nowe zagrożenia prawne, które mogą negatywnie oddziaływać zarówno na interes przedsiębiorców, konsumentów, jak i interes publiczny.

Rodzajów przekazów reklamowych w Internecie jest bardzo dużo, dlatego nie sposób omówić wszystkich ich typów, można jednak wskazać na te najbardziej popularne, które jednocześnie stwarzają największe ryzyko prawne z punktu widzenia możliwości uznania ich za:

> czyn nieuczciwej konkurencji w rozumieniu [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=20ACDCEEF39227CF2FF9CBE716CFF203?id=170546]ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji[/link] (uznk) godzący w interesy innych przedsiębiorców,

> nieuczciwą praktykę rynkową godzącą w interesy konsumentów zgodnie z [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=0747D2EF39CF56692B7E36B3FEC8233F?id=238605]ustawą o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym[/link] (upnpr),

> praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów w rozumieniu [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=F4B2A54325C25F22D6F0112A3BA074A2?id=185138]ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów[/link].

Trzeba uczciwie zauważyć, że główna obawa przedsiębiorców dotyczy nie tyle roszczeń konsumenta czy ich konkurenta, ile interwencji prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKIK). O tym, że taka interwencja nie jest tylko hipotetycznym zagrożeniem, świadczy sprawa serwisu Pobieraczek. pl, gdzie UOKIK uznał reklamę w postaci banerów na tej stronie za wprowadzającą w błąd co do bezpłatności świadczonych usług, nakładając jednocześnie na właściciela serwisu ok. 120 tys. zł kary [b](decyzja RWR-61-23/09/ZK)[/b].

[srodtytul]Pop-up i mousetrapping[/srodtytul]

W tradycyjnej reklamie, np. radiowej czy telewizyjnej, to konsument decyduje, czy chce oglądać przekaz reklamowy, czy nie. W reklamie typu pop-up i mousetrapping idea jest taka, by „przyblokować konsumenta”, niejako zmusić go do obejrzenia przekazu reklamowego.

Reklama pop-up, czyli inaczej wyskakujące okienka, wyświetla się na stronie WWW automatycznie (bez inicjatywy konsumenta) w postaci dodatkowego okienka. Jeżeli okienko to samo znika po kilku sekundach lub można je niezwłocznie zamknąć, ten rodzaj przekazu reklamowego nie wydaje się problematyczny, chociaż podnosiły się głosy – w moim przekonaniu zbyt radykalne – że każdy pop-up jest uciążliwy i stanowi reklamę uciążliwą w rozumieniu uznk ze względu na nadużycie technicznych środków przekazu czy agresywną praktykę rynkową w rozumieniu upnpr.

Z takim poglądem trudno się jednak zgodzić i wydaje się, że lepiej ten problem rozwikłał UOKIK, sugerując, że tylko te pop-up mogą być nielegalne, które nie posiadają funkcji natychmiastowego wygaszania lub które zaprojektowano specjalnie w taki sposób, aby obchodziły działanie programów blokujących wyskakiwanie reklam (S. Wikariak, „Rz” z marca 2007 r.). W tego typu reklamach z pewnością występuje uciążliwość i niedopuszczalny nacisk poprzez użycie przymusu fizycznego na konsumenta za pośrednictwem oprogramowania.

W świetle tych wywodów za wątpliwą od strony prawnej należałoby też uznać reklamę w postaci mousetrappingu. Polega ona na „łapaniu myszy w pułapkę” i uniemożliwia przerwanie połączenia użytkownikowi Internetu z określoną stroną WWW. Jest to uciążliwa reklama stanowiąca czyn nieuczciwej konkurencji i nieuczciwą praktykę rynkową ze względu na zastosowanie niedopuszczalnego nacisku.

[srodtytul]Spam: fakty i mity[/srodtytul]

Jeżeli chodzi o regulacje antyspamowe, to mimo że funkcjonują już od dłuższego czasu, krążą o nich pewne mity. Fakty są natomiast takie, że wysyłanie niezamówionych informacji handlowych przez Internet jest nie tylko czynem nieuczciwej konkurencji, ale również agresywną praktyką rynkową umieszczoną na czarnej liście, a więc uznawaną za nieuczciwą w każdych okolicznościach, o czym wyraźnie stanowi art. 9 ust. 3 upnpr. Polskie prawo wyraźnie przewiduje opcję opt-in, tzn. na wysyłanie informacji handlowej potrzebna jest zgoda adresata, a nie opcję opt-out, a więc „wypisywanie się” z otrzymywanej korespondencji elektronicznej.

Drugi mit jest taki, że można wysłać pierwszy inicjujący e-mail z krótkim opisem swojej działalności i zapytaniem, czy odbiorca chce otrzymać więcej szczegółów. To nie jest prawda. Nie ma tu swoistego „immunitetu pierwszego e-maila”.

Warto zaznaczyć, że spamem jest również informacja handlowa wysyłana na konta użytkowników w portalach społecznościowych, np. Facebooku czy Goldenline.

Problem z egzekwowaniem spamu jest jednak taki, że ani przedsiębiorca, ani konsument nie są odpowiednio zmotywowani do występowania z indywidualnymi roszczeniami, głównie ze względu na fakt, że zazwyczaj nie ponoszą szkody. Tutaj najlepiej działają sankcje administracyjne w postaci kar finansowych dla spamerów. Stąd europejski pomysł wyposażenia krajowych regulatorów, np. Urzędu Komunikacji Elektronicznej, w możliwość nakładania kar finansowych na spamerów. Na fakt, że spam jest jednym z elementów blokujących rozwój Internetu, wskazuje Komisja Europejska w swoim komunikacie 2010 (245) z 19 maja 2010 r. („Europejska agenda cyfrowa”), stwierdzając, że przeciwdziałanie tego typu zjawiskom to „wspólna odpowiedzialność osób prywatnych i organów publicznych na szczeblu lokalnym i globalnym”. Problemem w efektywnym zwalczaniu spamu jest niestety jego transgraniczny charakter, co utrudnia ściganie spamerów z innych krajów niż UE.

[srodtytul]Bitwa o AdWords[/srodtytul]

Reklama w Internecie może negatywnie oddziaływać nie tylko na interesy konsumentów, ale także na interesy innych przedsiębiorców. Poświęćmy więc nieco więcej uwagi reklamie typu AdWords, sztandarowemu produktowi Google’a opierającemu się na wykupywaniu słów-kluczy, które mogą zawierać znaki towarowe, oznaczenia czy nazwę firmy innych podmiotów. Google stoczył prawdziwą batalię prawną o obronę programu AdWords w kontekście możliwości „zakupu” w tym programie renomowanych znaków towarowych jako słów-kluczy, co skutkowało tym, że po wpisaniu np. „Louis Vuitton” w wyszukiwarkę pojawiały się linki do stron oferujących podrabiane torebki tego znanego producenta. Nie trzeba dodawać, że żaden producent, nie tylko Louis Vuitton, nie byłby zachwycony.

Bitwa o AdWords rozgrywała się na wielu kontynentach z różnym skutkiem. I tak np. austriacki SN w [b]wyroku z 19 grudnia 2005 r. (4ob 194/05s)[/b] w sprawie Google’a [b](IIC Vol 38 4/2007)[/b] powiedział: „Dostawcy wyszukiwarek nie są zobligowani do analizowania słów kluczowych dobieranych przez swoich klientów w przypadku braku wcześniejszego ostrzeżenia o naruszaniu praw do znaku towarowego. Są odpowiedzialni tylko za naruszenia oczywiste dla laika bez konieczności analizy”.

Z kolei w sprawie L’Oreal and others v eBay [b](Orz. EWHC z 22.05.2009) [/b]sąd angielski rozważał, czy eBay jest odpowiedzialny za naruszenia znaków towarowych przez swoich użytkowników. Zdaniem powoda (L’Oreal) eBay odpowiada razem z końcowymi użytkownikami za naruszenie praw do znaków towarowych tej firmy. Jednak sąd angielski stwierdził, że eBay nie jest solidarnie odpowiedzialny za działania swoich użytkowników i nie ma obowiązku przeciwdziałania naruszeniom praw do znaków przez swoich użytkowników.

Sprawa odpowiedzialności w kontekście wskazanym wyżej wróciła w [b]rozstrzygnięciu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) z 23 marca 2010 r. (C-236/08)[/b], gdzie po obydwu stronach barykady stanęli ponownie Google i Louis Vuitton. W tej sprawie ETS stwierdził, że wyłączenie odpowiedzialności dostawcy usług (service provider) ma zastosowanie, jeżeli przy świadczeniu swych usług usługodawca ten nie odgrywa czynnej roli, która mogłaby sprawić, że będzie on posiadał wiedzę o przechowywanych informacjach lub miał nad nimi kontrolę. Jeżeli wspomniany usługodawca nie odgrywa takiej roli, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za treść przechowywanych przez siebie na żądanie reklamodawcy informacji, chyba że powziąwszy wiadomość o bezprawnym charakterze tych informacji lub działalności reklamodawcy, nie podjął niezwłocznie odpowiednich działań w celu usunięcia wspomnianych informacji lub uniemożliwienia dostępu do nich.

Ten krótki przegląd zaledwie kilku rodzajów aktywności reklamowej w Internecie pokazuje, jak wiele problemów prawnych rodzi reklama internetowa. Obserwując nowe zjawiska reklamowe, np. Google Street View, można się spodziewać, że liczba zagadnień prawnych związanych z aktywnością reklamową w cyberprzestrzeni będzie się dynamicznie rozwijać. Pozostaje mieć nadzieję, że polscy przedsiębiorcy i konsumenci są świadomi wszystkich aspektów prawnych związanych z funkcjonowaniem reklamy w Internecie.

Niewątpliwie oprócz walorów cenowych reklama internetowa wykazuje wysoki stopień dynamizmu i interaktywności, a jej twórcy prześcigają się w nowych koncepcjach marketingu. Rodzi to jednak nowe zagrożenia prawne, które mogą negatywnie oddziaływać zarówno na interes przedsiębiorców, konsumentów, jak i interes publiczny.

Rodzajów przekazów reklamowych w Internecie jest bardzo dużo, dlatego nie sposób omówić wszystkich ich typów, można jednak wskazać na te najbardziej popularne, które jednocześnie stwarzają największe ryzyko prawne z punktu widzenia możliwości uznania ich za:

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"