Zalecenia KNF nie ograniczą udzielania kredytów

Przypomina smoka, którym straszy się niegrzeczne dzieci. Problemu nie ma, lecz wszyscy się boją – tak ocenia rekomendację T starszy prawnik/senior associate z warszawskiej kancelarii Röhrenschef

Publikacja: 27.11.2010 03:30

Zalecenia KNF nie ograniczą udzielania kredytów

Foto: Rzeczpospolita, Tomasz Wawer Tom Tomasz Wawer

Red

Od 23 sierpnia obowiązuje część postanowień głośnej rekomendacji T, czyli zbioru zaleceń opracowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Jej adresatami są banki, a dotyczy dobrych praktyk w zarządzaniu ryzykiem. Odnosi się do kredytów udzielanych osobom fizycznym na cele niezwiązane z działalnością gospodarczą lub prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Do końca 2010 r. banki są zobowiązane wprowadzić w życie całą rekomendację T.

Poprzedziły ją debaty nad jej rzekomo katastrofalnym wpływem na rynek kredytów. Postanowienia te, sugerowano, pozbawią wiele rodzin możliwości zakupu dachu nad głową. Wykorzystywali to gracze na rynku nieruchomości, zachęcając potencjalnych nabywców do szybkich kredytów i kupna nieruchomości.

Warto się zatem pochylić nad treścią rekomendacji T i zastanowić, czy rzeczywiście jej postanowienia mogą się okazać niekorzystne.

Rekomendacja T nie jest powszechnie obowiązującym aktem prawnym, lecz zbiorem wytycznych, które dotyczą jedynie banków. Jej powstanie to reakcja na rozluźnioną politykę kredytową banków, obniżenie wymogów w analizie zdolności kredytowej, nadmierne, nieuzasadnione wydłużanie okresu kredytowania, czyli swego rodzaju hurraoptymizm w przyznawaniu kredytów. Rekomendacja T ma zwiększyć bezpieczeństwo portfela kredytów detalicznych zarówno dla klientów, jak i samych banków. KNF chce ograniczyć zjawisko przekredytowania, którego ofiarą pada wielu ludzi skuszonych liberalnym podejściem banków do udzielania kredytów. Jednocześnie należy zadać sobie pytanie, czy KNF rzeczywiście powinna odgórnie regulować rynek kredytów detalicznych i podejmować decyzję za klienta.

[srodtytul]Kredytowe progi[/srodtytul]

Z rekomendacji T wynika, że maksymalny poziom relacji wydatków związanych z obsługą zobowiązań kredytowych do średnich dochodów netto osiąganych przez osoby zobowiązane do spłaty zadłużenia nie powinien być wyższy niż 50 proc. dla klientów o dochodach netto nieprzekraczających poziomu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, w żadnym jednak wypadku nie wyższy niż 65 proc. Bank, analizując wniosek o przyznanie kredytu, powinien poza deklarowanymi dochodami wziąć pod uwagę inne czynniki, takie jak liczba osób pozostających na utrzymaniu potencjalnego kredytobiorcy, jego status mieszkaniowy i miejsce zamieszkania. Musi krytycznie zweryfikować deklarowany przez klienta poziom jego wydatków, opierając się na niezależnych danych dotyczących kosztów utrzymania i wydatków gospodarstw domowych. Brakuje jednak w rekomendacji T wyliczeń i sugestii co do pochodzenia owych danych.

Zalecenia te nie są żadną nowością. Prawo bankowe w art. 70 wyraźnie mówi, że bank uzależnia przyznanie kredytu od zdolności kredytowej kredytobiorcy. Ponadto jest uprawniony do żądania od klienta przedłożenia dokumentów i informacji niezbędnych do dokonania oceny zdolności kredytowej. Oznacza to, że ustawa reguluje kwestię wypłacalności klienta i wyposaża bank w środki prawne niezbędne przy realizowaniu właściwej polityki kredytowej. Zalecenie krytycznej weryfikacji miało chyba być z założenia swoistym lex specialis wobec prawa bankowego. Spełniłoby swoją funkcję, gdyby określało dokładnie parametry pomiaru weryfikacji zdolności kredytowej klienta i gdyby te parametry były ujednolicone i obiektywne dla wszystkich banków. W przeciwnym razie można uznać, że te postanowienia rekomendacji T są raczej wynikiem troski o rynek kredytowy niż zamiarem rozszerzenia wykładni przepisów ustawy.

[srodtytul]Co klient wiedzieć powinien[/srodtytul]

Rekomendacja T porusza istotną kwestię rzetelnego informowania klienta. Zaleca, by bank m.in. przedstawiał kredytobiorcom informacje o całkowitym koszcie kredytu, rzeczywistej rocznej stopie procentowej, warunkach i obowiązkach wynikających z umowy etc. Te postanowienia także nie są niczym nowym, gdyż obowiązki informacyjne banków zostały ujęte w dwóch ustawach: prawie bankowym oraz o kredycie konsumenckim.

Banki są zobowiązane (art. 111 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=165971]prawa bankowego[/link]) do ogłaszania w miejscu wykonywania czynności, w sposób ogólnie dostępny, informacji dotyczących: stawek oprocentowania, stawek opłat i prowizji, terminów kapitalizacji odsetek, kursów walutowych etc. Ponadto art. 76 nakłada na nie obowiązek określenia w umowie kredytowej warunków zmiany stopy procentowej kredytu w razie zastosowania zmiennej stopy kredytowej i dodatkowo powiadomienia kredytobiorcy, poręczyciela i innych związanych z umową osób o zmianie stopy jego oprocentowania. Sankcje za nieprzestrzeganie przepisów ustawy przewidują art. 133 i art. 138. Wyposażają one KNF w uprawnienia interwencyjne i np. pozwalają nałożyć na bank karę finansową.

[wyimek]Do końca 2010 r. banki są zobowiązane wprowadzić w życie całą rekomendację T[/wyimek]

W wypadku kredytów konsumenckich ustawodawca poszedł jeszcze dalej i nałożył na banki dodatkowe obowiązki informacyjne. Niedochowanie przez bank obowiązków informacyjnych w kwestii kredytów konsumenckich może skutkować sankcjami zarówno ze strony KNF, jak i prezesa UOKiK.

Trudno więc mówić o nowych walorach obowiązków informacyjnych banków zawartych w rekomendacji T. Akty prawa powszechnie obowiązującego – a takimi są ustawy – przyznają ex lege kredytobiorcy ochronę przed nieuczciwymi praktykami ze strony banków. Czy zatem proponowane przez KNF zalecenia mają charakter kosmetyczny?

Z punktu widzenia kredytobiorcy wszelkie dodatkowe informacje o warunkach korzystania z kredytu są niezwykle ważne. Jednakże udzielenie ich wszystkich nie oznacza automatycznie, że kredytobiorca uzyska dodatkową ochronę i – co za tym idzie – będzie bardziej świadomy ryzyka. Nie można przecież zapominać, że nie każdy kredytobiorca jest świadomy i rozumie znaczenie takich pojęć, jak ekspozycja kredytowa, WIBOR czy stopa lombardowa. Nie można też wymagać od klientów, aby każdorazowo przed podpisaniem umowy kredytowej przechodzili kurs wiedzy bankowej.

[srodtytul]Treść umowy[/srodtytul]

Rekomendacja T zaleca, aby każda umowa kredytowa zawierała – obok essentialia negotii określonej w ustawach Prawo bankowe i o kredycie konsumenckim – postanowienia dotyczące m. in.:

>> opłat i kosztów związanych z udzieleniem kredytu, w tym opłaty za rozpatrzenie wniosku kredytowego oraz przygotowanie i zawarcie umowy kredytowej,

>> całkowitego kosztu kredytu i rzeczywistej stopy procentowej.

Dodatkowe zalecenia dotyczą treści umowy kredytowej w przypadku indeksacji kursem waluty obcej oraz oprocentowanych zmienną procentową. W tym wypadku warto się zastanowić, czy zalecenia nie tworzą de facto nowego kierunku rozwoju instytucji umowy kredytu bankowego. O ile bowiem prawo bankowe i ustawa o kredycie konsumenckim są aktami prawnymi powszechnie obowiązującymi, o tyle charakter rekomendacji stanowi problem z prawnego punktu widzenia. Należy się bowiem zastanowić, jakie są możliwości nałożenia sankcji za nieprzestrzeganie zaleceń rekomendacji T w tym zakresie. I czy klient w razie sporu z bankiem będzie się mógł skutecznie powoływać na naruszenie zaleceń.

Zgodnie z art. 69 prawa bankowego umowa kredytu musi ex lege zawierać przedmiotowo istotne postanowienia umowy, w szczególności określać: strony, kwotę i walutę, cel, na który kredyt został udzielony, zasady i termin spłaty, wysokość oprocentowania i warunki jego zmiany, sposób zabezpieczenia spłaty, zakres uprawnień banku związanych z kontrolą wykorzystania i spłaty kredytu, terminy i sposób postawienia do dyspozycji kredytobiorcy środków pieniężnych, wysokość prowizji (jeśli umowa ją przewiduje) oraz warunki zmiany i rozwiązania umowy.

W przypadku zatem znacznej szczegółowości w tworzeniu umów kredytowych można zaryzykować tezę, że bank stosuje się do zaleceń rekomendacji T. Przy mniejszym stopniu szczegółowości, tj. przy zastosowaniu expressis verbis postanowień prawa bankowego, istnieje ryzyko niedochowania zaleceń KNF.

Należy więc przyjąć, że w rzeczywistości rekomendacja T w przypadku treści umów kredytowych nakłada na banki dodatkowe obowiązki informacyjne. Z punktu widzenia nadzorcy, czyli KNF, są one istotne dla treści umowy kredytu, z punktu widzenia banku natomiast mogą się przedstawiać jako próba nadmiernej ingerencji regulatora. Z punktu widzenia prawa pojawia się pytanie o charakter prawny poszczególnych postanowień i ich interpretację na gruncie faktycznych sporów dotyczących treści umowy kredytowej. Istnieje bowiem ryzyko interpretacyjne takich zaleceń: czy tworzą one accidentalia negotii umowy kredytu bankowego. A zatem czy są istotne, ale nie przedmiotowo niezbędne. Czy wreszcie umieszczenie takich zaleceń w dokumencie obowiązującym banki będzie stanowiło przyczynek do uznania ich za essentialia negotii umowy kredytu i umieszczenie w konkluzji w prawie bankowym. Obowiązujące prawo zapewnia uczestnikom obrotu bankowego wystarczającą ochronę. Można dojść do wniosku, że regulator chce zaznaczyć swoją obecność na rynku bankowym oraz troskę o dobro banków i klientów. Czy egzekwowanie tej troski w rekomendacji T okaże się właściwym krokiem, będzie można stwierdzić po pewnym czasie, śledząc reakcje uczestników obrotu bankowego.

Od 23 sierpnia obowiązuje część postanowień głośnej rekomendacji T, czyli zbioru zaleceń opracowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Jej adresatami są banki, a dotyczy dobrych praktyk w zarządzaniu ryzykiem. Odnosi się do kredytów udzielanych osobom fizycznym na cele niezwiązane z działalnością gospodarczą lub prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Do końca 2010 r. banki są zobowiązane wprowadzić w życie całą rekomendację T.

Poprzedziły ją debaty nad jej rzekomo katastrofalnym wpływem na rynek kredytów. Postanowienia te, sugerowano, pozbawią wiele rodzin możliwości zakupu dachu nad głową. Wykorzystywali to gracze na rynku nieruchomości, zachęcając potencjalnych nabywców do szybkich kredytów i kupna nieruchomości.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Pomożecie? Pomożemy, czyli Tusk kokietuje biznes
Opinie Prawne
Bartłomiej Ślażyński, Bartłomiej Rybicki: Wyrok ws. WIBOR - kamyk, który spowoduje lawinę czy eksces orzeczniczy?
Opinie Prawne
Marek Isański: Praworządność po polsku, czyli okradanie z podarowanego majątku
Opinie Prawne
Gruszczyński, Menkes: Cła, sankcje, negocjacje. Jak Donald Trump rozgrywa świat?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Jak wyrzucić (nie)sędziów