Śledcza rola sądu wciąż się nie zmienia

Proponowane zmiany procedury karnej nie przybliżają jej niestety do modelu kontradyktoryjnego – pisze dr prawa, adiunkt w Katedrze Prawa Karnego na Wydziale Prawa i Administracji UKSW

Publikacja: 29.04.2011 04:20

Śledcza rola sądu wciąż się nie zmienia

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka paweł gałka

Red

Projekt nowelizacji kodeksu postępowania karnego przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną wprowadza liczne zmiany. Wiele z nich zasługuje na aprobatę. W zakresie zmian modelowych projekt pozostawia jednak niedosyt, w szczególności uderza połowicznością przyjętych rozwiązań.

Rozczarowanie

Rozczarowuje propozycja dotycząca modelu inicjatywy dowodowej w procesie, anonsowana jako jedna z istotniejszych modyfikacji ustawowych prowadzących „w kierunku kontradyktoryjności". W rzeczywistości ma ona charakter pozorny i utrwala tylko to, co i tak jest powszechnie przyjętą praktyką inkwizycyjną naszego procesu, w którym sąd spełnia funkcje śledcze w postępowaniu jurysdykcyjnym.

Zakłada się zmianę centralnego dla inicjatywy dowodowej i kształtu modelu postępowania przed sądem pierwszej instancji art. 167 k.p.k. Otrzymuje on brzmienie: „W postępowaniu przed sądem dowody przeprowadza się z urzędu w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych wypadkach".

Nie jest to novum. W zasadzie identyczną zmianę zawierał ubiegłoroczny projekt sędziowskiej Iustitii. Dodanie zastrzeżenia, że dowody przeprowadza się z urzędu nie tylko w sytuacji „wyjątkowej", ale też „w szczególnie uzasadnionej", jest pozbawione większego znaczenia, bo „wyjątkowość" sama przez się zdaje się obejmować przypadki „szczególnie uzasadnione". A nawet gdyby tak nie było, to z praktycznego punktu widzenia i tak nierealne jest przeprowadzenie rozróżnienia dwóch tak podobnych kryteriów o tak wysokim stopniu ogólności.

Spór o aksjologię

Ważniejsze jest jednak pytanie, czy projektowane przepisy mogą spełnić pokładane w nich nadzieje i zbliżyć system do kontradyktoryjności. Odpowiedź wydaje się przecząca.

Punktem wyjścia dyskusji musi być spór o aksjologię procesu karnego. Zagadnienie to można tu tylko pobieżnie zasygnalizować.

Z dwojga przeciwstawnych modeli procesu karnego (inkwizycyjnego i kontradyktoryjnego) słuszniejsze jest oparcie go na kontradyktoryjności, przy jednoczesnym wyposażeniu stron sporu w stosowne instrumenty procesowe umożliwiające im podjęcie równego sporu o przedmiot postępowania. Proces oparty na pierwiastkach śledczych, w którym sąd jest obowiązany nie tylko oceniać dowody, ale ich aktywnie poszukiwać, prowadzi w praktyce do patologii. Sąd przeistacza się z bezstronnego, obiektywnego podmiotu oceniającego przedstawione mu dowody w zaangażowanego aktora sporu. Takie skalibrowanie modelu procesu prowadzi do demotywacji stron i osłabienia ich inicjatywy dowodowej – staje się ona zbędna, skoro i tak sąd wyręczy stronę w dziele procesowego zbierania dowodów. Skargowość procesu staje się fikcją. Ustawodawca robi to oczywiście w imię dogmatu prawdy materialnej, jakby nie dostrzegając, że jej gwarantem nie musi być zawsze czujny Wielki Brat – sąd, że strony także mogą prowadzić spór zmierzający do prawdy materialnej.

Dziś dowody przeprowadza się na wniosek stron. Gdy nie wykazują one w tym zakresie inicjatywy, wszechstronne wyjaśnienie wątpliwości i obowiązek inicjatywy dowodowej spoczywa – wyjątkowo, w szczególnych sytuacjach – na sądzie. Potwierdza to dominująca linia orzecznicza: „Brak dostatecznej aktywności stron w zgłaszaniu wniosków dowodowych rodzi (...) realną groźbę wydania niesprawiedliwego orzeczenia i właśnie to obliguje organ procesowy do dopuszczenia z urzędu dowodu" (SN, 10 lipca 2008 r.). „Sąd zobowiązany jest do przeprowadzania z urzędu dowodów tylko w takim zakresie, w jakim jest to niezbędne do wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności sprawy, tj. niezbędne do prawidłowego wyrokowania" (SN, 28 maja 2003 r.). Gdy istnieje możliwość przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego, stwarzająca realną szansę uzyskania oceny wiarygodności rozpoznania obciążającego oskarżonego, „to obowiązkiem sądu (...), wynikającym z treści (...) art. 167 k.p.k., konkretyzując [ego] nadrzędny cel procesu karnego – zasadę prawdy materialnej – jest przeprowadzenie [takiego] dowodu" (SN, 28 października 2004 r.). „Sąd ma obowiązek dochodzenia do prawdy obiektywnej (...), gdy strony nie wnioskują o przeprowadzenie nowych dowodów, ale obowiązek ten powstaje dopiero, gdy dokonując oceny dowodów, uzna, że materiał dowodowy jest niepełny i nasuwa wątpliwości co do stanu faktycznego sprawy. Sąd powinien dopuszczać dowody bez wniosków stron tylko wtedy, gdy inaczej grozi oczywista niesprawiedliwość wyroku" (SA w  Krakowie, 15 kwietnia 2010 r.). Tak jest dziś w sądach.

Jak będzie po wprowadzeniu „wyjątkowości" przeprowadzania dowodów z urzędu przez sąd?

Otóż będzie tak samo, szkopuł bowiem w tym, że wszystkie sytuacje, o których już dziś mówi judykatura i w których przeprowadza się dowody z urzędu, w pełni uzasadniają przeprowadzenie ich jako czynności stosowanej „wyjątkowo", w „szczególnie uzasadnionych wypadkach". Nie wiadomo, czym miałyby się różnić od dziś już przyjmowanych kryteriów wyjątkowego przeprowadzania dowodów z urzędu, skoro uzasadnienie projektu mówi wprost o jednej „wyjątkowej" sytuacji – w razie konieczności ustalenia prawdy i „głębokiego" przekonania, że dowody zawnioskowane przez strony nie pozwalają na dokonanie ustaleń prawdziwych. Przecież i dziś jest to powód do prowadzenia postępowania dowodowego ex officio i w zasadzie jedyny układ, w którym sąd przeprowadza dowody z urzędu. Projekt zatem niczego nie zmienia. Może być uznany w tym zakresie tylko za próbę procesowej kodyfikacji tego, co i tak jest utrwaloną praktyką.

Rzekome wzmocnienie

Patrząc na proponowane modyfikacje, trudno się oprzeć wrażeniu normatywnego déją vu. To wszystko już gdzieś było, już to przerabiano w laboratorium legislacyjnym, i to całkiem niedawno i z niewielkimi efektami. W podobnym duchu zmieniono na początku lat 90. kolejność zadawania pytań na rozprawie. Zmiany szły w kierunku rzekomego wzmocnienia kontradyktoryjności, bo zadawać pytania świadkom i biegłym miały strony, co z kolei miało redukować śledczą rolę sądu. A jednak przywiązanie do idei antyskargowej, śledczej roli sądu i nieufność wobec stron były znacznie silniejsze i ostatecznie to one zwyciężyły. Nie tylko więc sąd może zadawać pytania stronom (tym samym aktywnie kształtując podstawę dowodową sprawy), ale – w myśl art. 370 § 3 k.p.k. – sędziowie, realizując funkcję śledczą, mogą zadawać dodatkowe pytania poza kolejnością. Projektodawca taki zabieg uzasadniał jako „konieczną korekturę neutralizującą możliwe negatywne efekty [?] porządku [zadawania pytań]". Czyli robiąc krok do przodu, natychmiast cofał się na poprzednią pozycję.

Dziś także, przyjmując założenia prokontradyktoryjne, petryfikuje się tylko status quo. Projekt zastrzega bowiem, że „pozostawia się [...] furtkę w postaci możliwości przeprowadzenia jednak przez sąd (w wyjątkowych i szczególnie uzasadnionych wypadkach) dowodu z urzędu w celu uniknięcia konieczności orzekania wobec głębokiego przekonania, że to, co ustalono w oparciu o dowody przeprowadzone na wniosek stron, jednak prawdzie nie odpowiada". Śledcza rola sądu nie zmienia się ani na jotę. Kontradyktoryjność postępowania pozostaje mirażem.

Są wprawdzie w projekcie zmiany realnie prokontradyktoryjne, dotyczą jednak kwestii drugorzędnych i nie mają większego znaczenia. Na przykład art. 366 § 1 jest modyfikowany we właściwym kierunku, zwalniając przewodniczącego składu sądzącego z obowiązku „baczenia, aby zostały wyjaśnione wszystkie istotne okoliczności sprawy". I słusznie! Dobry krok w kierunku kontradyktoryjności. Zmiana ta nie ma jednak w istocie żadnego realnego znaczenia. Jej efekty znosi ujęcie art. 167, który i tak obowiązuje sąd do przeprowadzenia dowodów z urzędu. Poza tym niezmieniony pozostał kluczowy dla całego modelu postępowania karnego art. 4, który zobowiązuje organy postępowania do „badania okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego". Z czego wynika oczywiście, że sąd ma także obowiązek przeprowadzania dowodów dwukierunkowo, w zastępstwie inicjatywy stron na zasadzie art. 4 k.p.k.

Jeżeli „zmierzać w kierunku kontradyktoryjności", to realnie, stwarzając szansę rzeczywistej reformy procesu w duchu procesu sporu. To wymaga jednak konstrukcji czystych, jednoznacznie gwarantujących wyłączny wpływ na kształtowanie podstawy dowodowej stronom. A przede wszystkim eliminacji wszelkich „furtek", „korektur", „klap bezpieczeństwa" i jakkolwiek inaczej nazwanych rozwiązań dekonstruujących założenie kontradyktoryjności, które zawsze pozwolą sędziemu zaangażować się w zbieranie dowodów.

Czytaj też:

 

Zobacz:

Projekt nowelizacji kodeksu postępowania karnego przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną wprowadza liczne zmiany. Wiele z nich zasługuje na aprobatę. W zakresie zmian modelowych projekt pozostawia jednak niedosyt, w szczególności uderza połowicznością przyjętych rozwiązań.

Rozczarowanie

Pozostało 97% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"