Spór o ACTA może przysłużyć się przebiciu do dyskursu publicznego interesującej instytucji prawnej, jaką jest Europejska Inicjatywa Obywatelska (EIO), czasami zwana też referendum europejskim.
Może ona być skuteczną szczepionką na deficyt reprezentatywności w procesie stanowienia prawa unijnego, lecz uruchomienie tego narzędzia warunkowane jest wyjściem obywateli Unii z letargu, wywołaniem silnych emocji i nieprawdopodobną determinacją organizatorów (o czym dalej). ACTA kapitalnie do tego pasuje, podobnie jak pomysł Solidarnej Polski, by wykorzystując EIO, decydować o potencjalnym zawieszeniu realizacji pakietu klimatycznego do 2020 r.
Od 1 kwietnia
Abstrahując od meritum zagadnień związanych z ACTA i pakietem klimatycznym, a koncentrując się na sposobie aplikowania demokracji bezpośredniej w Unii, odnotujmy, że art. 11 ust. 4 traktatu o Unii Europejskiej (TUE), próbujący wzmocnić demokratyczną strukturę, przesądza, że „obywatele Unii w liczbie nie mniejszej niż milion, mający obywatelstwo znacznej liczby państw członkowskich, mogą podjąć inicjatywę zwrócenia się do Komisji Europejskiej o przedłożenie, w ramach jej uprawnień, odpowiedniego wniosku w sprawach, w odniesieniu do których, zdaniem obywateli, stosowanie traktatów wymaga aktu prawnego Unii".
Szczytne, acz z natury swej mało konkretne, postanowienia TUE precyzuje rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 211/2011 z 16 lutego 2011 r. w sprawie inicjatywy obywatelskiej, które staje się w pełni stosowalne od 1 kwietnia 2012 r.
Rozporządzenie to próbuje – czy skutecznie, czas pokaże – godzić prostotę i przyjazność w stosowaniu EIO z formizmem koniecznym do ochrony obywateli Unii przed angażowaniem się w niepoważne (nieetyczne lub nielegalne) inicjatywy. By nie być gołosłownym, EIO nie może być przeprowadzona, gdy byłaby ona oczywistym „nadużyciem, oczywiście niepoważna lub dokuczliwa" lub byłaby w sposób oczywisty sprzeczna z wartościami Unii (art. 4 ust. 2).