Aktualizacja: 02.08.2020 11:45 Publikacja: 01.08.2020 00:01
Foto: Adobe Stock
Od początku marca, gdy rząd wprowadził ograniczenia związane ze stanem zagrożenia pandemią koronawirusa, większość prowadzonych przeze mnie spraw spadła z wokandy (jeśli rozprawy były już wyznaczone). Rzecz oczywista, rozprawy, których terminy nie były ustalone, zostały odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość.
W kuluarach mówiło się, że sądy, aby nadrobić stracony czas, wzmogą wysiłek. Planowano, że gdy ponownie będzie możliwe orzekanie, sądy będą pracowały w wydłużonym czasie (nawet do 18:00), a rozprawy miałyby być wyznaczane także w soboty. Osobom, które na co dzień praktykują w sprawach procesowych i wiedzą, jak skrupulatnie pilnuje się godzin pracy sądu (rozprawy do godz. 16, a biura podawcze czynne przez cztery dni w tygodniu do 15:30), trudno było sobie wyobrazić wprowadzenie tej zmiany bez uszczerbku dla dobrostanu sądowego. W oderwaniu jednak od rozsądku, nadzieja wypełniła serca pełnomocników i obrońców, nade wszystko zaś – podsądnych. Realne stało się bowiem posunięcie do przodu spraw, które od dłuższego czasu czekały na rozpoznanie i wyznaczenie rozpraw, które spadły z wokand.
Obserwujemy nieakceptowalną praktykę gminnych organów podatkowych, polegającą na zlecaniu podmiotom świadczącym...
Konstytucja i kodeks wyborczy przesądzają, że uchwała o stwierdzeniu ważności wyborów ma charakter deklaratoryjn...
W praktycznym wymiarze, choć wiemy o wadliwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, niestety jej is...
Zakwestionowanie przez TSUE jednego z przepisów prawa farmaceutycznego to nie tylko ważny krok dla właścicieli a...
Prokurator generalny ma pełną świadomość błędów proceduralnych i instytucjonalnych w SN, a jednak nie jest gotów...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas