Komisja Europejska (KE) 24 października 2012 r., realizując wniosek Parlamentu Europejskiego (PE), sformułowała pisemną odpowiedź wobec argumentów przedstawionych w petycji odnoszącej się do problemu nieprzestrzegania przez Litwę praw polskiej mniejszości na Litwie (petycja nr 358/2011). Lektura stanowiska KE przynosi niestety smutną konstatację, że KE odwraca się od problemów przestrzegania praw człowieka przez państwa członkowskie Unii i wybiera interpretację, która niewiele ma wspólnego z dumną funkcją KE „strażnika prawa europejskiego".
Stanowisko KE można sprowadzić do tezy, iż ochrona praw człowieka interesuje UE tylko wtedy, gdy naruszenie jest związane wyłącznie z zastrzeżonymi dla UE kompetencjami lub powiązane z wdrażaniem prawa unijnego. Poza tymi przypadkami państwo członkowskie zachowuje swobodę w realizacji swoich międzynarodowych zobowiązań, a UE nie ma kompetencji do ochrony praw podstawowych. W opinii KE w sprawach objętych petycją na państwie członkowskim i jego organach sądowych ciąży obowiązek zagwarantowania skutecznego przestrzegania i ochrony praw podstawowych zgodnych z prawem krajowym i międzynarodowymi zobowiązaniami w dziedzinie praw człowieka. Taka odpowiedź KE nie tylko niweczy rozwój praw fundamentalnych w UE, ale też lekceważy zmiany wprowadzone przez ostatnie reformy, gdzie nacisk na przestrzeganie praw człowieka przez UE był dominujący.
Komisja nie rozumie
Na krytykę zasługuje sposób, w jaki KE prowadzi dialog z obywatelem europejskim. Pozoruje ruchy i robi uniki, zamiast odnieść się do istoty petycji, a więc nieprzestrzegania przez państwo członkowskie praw człowieka. KE pomija milczeniem zarzuty naruszenia przez Litwę nie tylko fundamentalnych przepisów traktatów, ale także Karty praw podstawowych, która miała przecież dać UE bardziej ludzką twarz i zbliżyć ją do obywateli! Nie znamy stanowiska KE wobec kluczowego pytania petycji, czy Litwa jako państwo członkowskie UE ma obowiązek przestrzegania praw człowieka. Czy KE zdaje sobie sprawę z konsekwencji przyjętego przez nią stanowiska?
Gdyby interpretować prawo UE, tak, jak czyni to Komisja Europejska, to prawie żadna sprawa z dziedziny ochrony praw człowieka nie powinna być w ogóle rozpatrywana przez instytucje UE. Przykładowo w świetle argumentacji KE przywrócenie kary śmierci w państwie członkowskim UE nie spotkałoby się z negatywnym stanowiskiem, skoro w tym zakresie nie mielibyśmy przecież w żadnym wymiarze do czynienia z wdrażaniem bądź nie prawa UE. Jeżeli KE nie ma żadnych ogólnych kompetencji w zakresie praw człowieka, to na jakiej podstawie zajmuje w tych sprawach wielokrotnie stanowisko? Nie sposób rozważać istoty sensu petycji, ograniczając się tylko do analizy traktatów. W zamierzeniu ojców założycieli Europy wspólnoty nigdy nie miały być tylko sumą suchych reguł traktatowych podlegających interpretacji przez anonimowych urzędników, ale instrumentem do jak najściślejszego związku pomiędzy narodami Europy, które pamiętają krwawą przeszłość, patrzą jednak z ufnością w przyszłość. Ostatecznym beneficjentem integracji miał być zawsze obywatel, który przez dokonywanie wcześniej niedostępnych wyborów zmienia swoje życie na lepsze.
Eksponowanie tylko przepisów bez wzięcia pod uwagę wartości i celów, którym mają one służyć, zadaje cios tej wizji Europy, która dzisiaj powinna przemawiać do obywateli i której nam brakuje najbardziej: Europy otwartej, która słucha, co się do niej mówi, i nie lekceważy żadnego głosu. Taka właśnie Europa powinna podejmować konsekwentne działania na rzecz ochrony praw człowieka i w ich świetle nadawać sens europejskiej solidarności.