Od lat w środowisku sędziowskim toczy się dyskusja na temat tzw. dodatków wielkomiejskich. Niestety, nie znalazła ona przełożenia na żadne decyzje. Być może jednym z powodów tej bezczynności był brak konkretów, albowiem o ile co do celowości wprowadzenia zróżnicowania wynagrodzeń sędziowskich w zależności od miejsca wykonywania służby powiedziano już bardzo wiele, o tyle propozycji, jak dokładnie owa reforma zasad wynagradzania miałaby wyglądać, nie sformułowano. Wydaje się zatem, że nadszedł czas, by lukę tę wypełnić, niejako przy okazji usuwając kolejny problem, jaki stanowią niesprawiedliwe zasady przyznawania pożyczek na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych sędziów.
Jak bowiem wynika z danych, które Oddział Warszawski Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia w drodze informacji publicznej otrzymał od wszystkich prezesów sądów apelacyjnych, w Polsce środki przyznawane przez Ministerstwo Sprawiedliwości poszczególnym apelacjom z przeznaczeniem na pożyczki dla sędziów pełniących w nich służbę są nie tylko dalece niewystarczające, lecz także wedle trudnych do odczytania kryteriów dzielone.
Lek na wiele problemów
Najogólniej rzecz ujmując, pomysł, który rozwiązałby obydwa zasygnalizowane problemy, polega na wprowadzeniu systemu obligatoryjnych dodatków do sędziowskich wynagrodzeń, które to dodatki miałyby w założeniu umożliwić sędziom nabycie nieruchomości mieszkalnych w miejscowościach, w których pełnią służbę.
Założenie to wynika z dostrzeżenia tego, że w argumentacji używanej w celu wsparcia postulatu zróżnicowania wynagrodzeń sędziów ze względu na miejsce pełnienia służby, na pierwszy plan wysuwa się właśnie najbardziej zróżnicowany koszt nabycia odpowiedniego lokum i największy udział wydatków z tym związanych w budżecie sędziowskiej rodziny. O ile ostatecznie można pominąć zwiększone (czasem nawet kilkukrotnie) koszty usług w różnych częściach kraju i w różnej wielkości miejscowościach, o tyle nie można być tak nieuczciwym, by nie dostrzegać różnicy, jaką stanowi koszt spłaty kredytu hipotecznego zaciągniętego w celu nabycia tej samej wielkości lokum, skoro – dajmy na to – okręgowy sędzia warszawski lub krakowski poświęca nań połowę swego wynagrodzenia, rzeszowski czy białostocki – 20–30 proc., a piotrkowski lub zamojski – 10 proc. W wypadku sędziów rejonowych różnice te mogą być jeszcze większe.
Podkreślić przy tym trzeba, że standardem światowym jest, iż państwo w taki czy inny sposób wspomaga funkcjonariuszy publicznych w zaspokojeniu ich potrzeb mieszkaniowych z dwu zasadniczych przyczyn: mniejszej atrakcyjności możliwych do zaoferowania wynagrodzeń w stosunku do oferowanych w sektorze prywatnym oraz konieczności świadczenia usług publicznych na terenie całego kraju – inaczej niż w sektorze prywatnym, który inwestuje tam, gdzie może to potencjalnie przynieść największy zysk.