Piebiak: Sędziowie powinni dostawać dodatek wielkomiejski

Należy rozważyć wprowadzenie dodatków do sędziowskich wynagrodzeń, które miałyby umożliwić nabycie własnego mieszkania w miejscowościach, w których pełnią służbę – wskazuje sędzia Łukasz Piebiak.

Publikacja: 19.02.2013 08:47

Red

Od lat w środowisku sędziowskim toczy się dyskusja na temat tzw. dodatków wielkomiejskich. Niestety, nie znalazła ona przełożenia na żadne decyzje. Być może jednym z powodów tej bezczynności był brak konkretów, albowiem o ile co do celowości wprowadzenia zróżnicowania wynagrodzeń sędziowskich w zależności od miejsca wykonywania służby powiedziano już bardzo wiele, o tyle propozycji, jak dokładnie owa reforma zasad wynagradzania miałaby wyglądać, nie sformułowano. Wydaje się zatem, że nadszedł czas, by lukę tę wypełnić, niejako przy okazji usuwając kolejny problem, jaki stanowią niesprawiedliwe zasady przyznawania pożyczek na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych sędziów.

Jak bowiem wynika z danych, które Oddział Warszawski Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia w drodze informacji publicznej otrzymał od wszystkich prezesów sądów apelacyjnych, w Polsce środki przyznawane przez Ministerstwo Sprawiedliwości poszczególnym apelacjom z przeznaczeniem na pożyczki dla sędziów pełniących w nich służbę są nie tylko dalece niewystarczające, lecz także wedle trudnych do odczytania kryteriów dzielone.

Lek na wiele problemów

Najogólniej rzecz ujmując, pomysł, który rozwiązałby obydwa zasygnalizowane problemy, polega na wprowadzeniu systemu obligatoryjnych dodatków do sędziowskich wynagrodzeń, które to dodatki miałyby w założeniu umożliwić sędziom nabycie nieruchomości mieszkalnych w miejscowościach, w których pełnią służbę.

Założenie to wynika z dostrzeżenia tego, że w argumentacji używanej w celu wsparcia postulatu zróżnicowania wynagrodzeń sędziów ze względu na miejsce pełnienia służby, na pierwszy plan wysuwa się właśnie najbardziej zróżnicowany koszt nabycia odpowiedniego lokum i największy udział wydatków z tym związanych w budżecie sędziowskiej rodziny. O ile ostatecznie można pominąć zwiększone (czasem nawet kilkukrotnie) koszty usług w różnych częściach kraju i w różnej wielkości miejscowościach, o tyle nie można być tak nieuczciwym, by nie dostrzegać różnicy, jaką stanowi koszt spłaty kredytu hipotecznego zaciągniętego w celu nabycia tej samej wielkości lokum, skoro – dajmy na to – okręgowy sędzia warszawski lub krakowski poświęca nań połowę swego wynagrodzenia, rzeszowski czy białostocki – 20–30 proc., a piotrkowski lub zamojski – 10 proc. W wypadku sędziów rejonowych różnice te mogą być jeszcze większe.

Podkreślić przy tym trzeba, że standardem światowym jest, iż państwo w taki czy inny sposób wspomaga funkcjonariuszy publicznych w zaspokojeniu ich potrzeb mieszkaniowych z dwu zasadniczych przyczyn: mniejszej atrakcyjności możliwych do zaoferowania wynagrodzeń w stosunku do oferowanych w sektorze prywatnym oraz konieczności świadczenia usług publicznych na terenie całego kraju – inaczej niż w sektorze prywatnym, który inwestuje tam, gdzie może to potencjalnie przynieść największy zysk.

Dla przykładu: w Turcji, w której pomimo bardzo szybkiego tempa rozwoju kraju PKB na mieszkańca jest nadal niższy niż w Polsce (co w uproszczeniu możemy uznać za dowód, że przeciętny obywatel tego kraju cieszy się niższą stopą życiową niż Polak), sędzia ma zapewnione od państwa mieszkanie o powierzchni zwykle przekraczającej 100 m2. Mieszkania te są nabywane lub wręcz budowane na zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości i oddawane w użyczenie sędziom pełniącym służbę w danej miejscowości. W naszym kraju nie jest inaczej – jeżeli chodzi o policję czy wojsko, przy czym i tam, i tu występuje niedobór lokali, a więc konieczność oczekiwania na lokal docelowy albo wypłaty należności pieniężnych przeznaczonych na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych.

Wydaje się więc, że mając powyższe na względzie i zdając sobie doskonale sprawę, że państwo nigdy nie będzie lepszym kamienicznikiem niż kamienicznik prywatny, lepiej jest pozostawić samym sędziom zaspokajanie ich potrzeb mieszkaniowych, a pomoc do nich kierowaną ograniczyć do zapewnienia środków na powyższe wedle sprawiedliwych zasad, tj. wedle lokalnych kosztów nabywania nieruchomości.

Wysokość dodatku byłaby uzależniona wyłącznie od ceny metra mieszkania w danej miejscowości

Nie inaczej jest zresztą w wypadku opisanych wyżej służb mundurowych, gdy państwo zapewnia funkcjonariuszom kwatery, albowiem oczywiste jest, iż musi je uprzednio pozyskać z rynku, a zatem zapłacić więcej lub mniej – w zależności od warunków panujących na lokalnych rynkach nieruchomości.

W zależności od metra

Bezspornie również w chwili obecnej jednorazowa wypłata np. rzeszy blisko 10 000 sędziów kwot w granicach kilkuset tysięcy złotych nie jest możliwa – budżetu na to nie stać. Nie byłoby to zresztą również celowe, ponieważ w razie odejścia sędziego ze służby powstawałyby problemy z ewentualnym rozliczeniem się (o ile taki obowiązek by istniał), tak samo jak i rozliczenia się (w formie dopłat albo i czasem zwrotów) w razie awansu przez sędziego do sądu wyższego rzędu, wiążącego się ze zmianą miejsca zamieszkania. Zwykle byłaby to dopłata, ale np. w wypadku awansu z SR w Sopocie do SO w Gdańsku lub z SR w Zakopanem do SO w Nowym Targu mógłby powstać problem zwrotu.

System, w którym z orzekaniem w jakimkolwiek sądzie w konkretnej miejscowości wiąże się dodatek uzależniony wyłącznie od ceny metra kwadratowego mieszkania powoduje, że w razie zmiany miejsca pełnienia służby automatycznie zmienia się wysokość dodatku. Od sędziego oczywiście zależeć będzie, czy zechce miejsce zamieszkania zmienić. Podkreślić przy tym należy, że w razie jego wprowadzenia bezcelowe stałoby się utrzymywanie dwu aktualnie istniejących, a kosztownych instrumentów wsparcia sędziów: systemu pożyczek mieszkaniowych oraz systemu zwrotu kosztów dojazdu do siedziby sądu, w razie gdy sędzia zamieszkuje poza miejscowością, w której pełni służbę.

Rozwiązanie postulowane, co również należy zaznaczyć, byłoby spójne z art. 95 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, który co do zasady przewiduje, że sędzia powinien zamieszkiwać w miejscowości, w której pełni służbę. Na jego uniwersalny charakter wskazuje również to, że nie stanowiłyby problemu w jego stosowaniu zmiany organizacyjne, albowiem w razie zniesienia albo utworzenia sądu sędzia otrzymywałby dodatek w wysokości właściwej dla jego nowej siedziby. Nie zmieniałoby tego np. istnienie wydziałów zamiejscowych, albowiem założenie ich tworzenia zamiast odrębnych sądów jest takie, że taki sędzia może orzekać zarówno w wydziałach funkcjonujących w miejscowości będącej siedzibą sądu, jak i w wydziałach zamiejscowych.

Proponuję przyjęcie następujących założeń:

1. Dodatek wyliczany według średniej ceny metra kwadratowego mieszkania w danej miejscowości i automatycznie dostosowywany do jej zmian ustalanych np. co kwartał komunikatem prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Możliwa jest zatem jego zmiana zarówno w górę, jak i w dół.

2. Wielkość mieszkania: 100 m2.

3. Przewidywany czas spłaty: 20 lat.

Prosta kalkulacja

W chwili obecnej oznaczałoby to, że w Warszawie przy cenie 7000 zł/m2 mieszkania każdy sędzia otrzymywałby 2916,67 zł miesięcznie dodatku: (7000 zł x 100 m2 = 700 000 zł):240 miesięcy). Dodatek taki nie byłby składnikiem wynagrodzenia, a tym samym nie powinien być opodatkowany, jak również nie pobierałoby się od niego żadnych innych danin publicznoprawnych – w przeciwnym wypadku od razu fikcyjne stawałoby się założenie zaspokojenia za jego pomocą potrzeb mieszkaniowych sędziów.

Z drugiej strony, nie będąc wynagrodzeniem, nie wchodziłby w skład dodatkowego wynagrodzenia rocznego należnego pracownikom sfery budżetowej (tzw. trzynastka). Zakładając w ogromnym uproszczeniu, że średnia cena 1 m2 mieszkania w miejscowościach, w których znajdują się sądy, to połowa ceny warszawskiej, a liczba sędziów w tańszych i droższych miejscowościach jest zbliżona, roczny koszt wprowadzenia tego systemu to 180 milionów złotych (1500 zł / miesiąc / sędzia x 12 x 10 000 zł).

W skali budżetu państwa, a nawet budżetu, którym dysponuje minister sprawiedliwości, jest to kwota niewielka, by nie rzec: bagatelna. W rzeczywistości kwota ta mogłaby być jeszcze niższa, albowiem oszczędzono by na kosztach dojazdu sędziów zamieszkujących poza siedzibami sądów i na nowych pożyczkach mieszkaniowych, a co więcej – jeszcze przez wiele lat wcześniej udzielone sędziowskie pożyczki mieszkaniowe byłyby regularnie spłacane zgodnie z zawartymi umowami – co dodatkowo zasilałoby budżet państwa.

Nadto sędziowie odchodzący w stan spoczynku wcześniej niż po przepracowaniu 20 lat nie otrzymywaliby pełnej ceny mieszkania, co uznać należy za niewątpliwie słuszne – podobnie zresztą jak brak jakichkolwiek roszczeń finansowych ze strony sędziego wobec budżetu państwa i odwrotnie  – w razie gdyby ten zdecydował się odejść ze służby. Dodatek nie przysługiwałby sędziom w stanie spoczynku.

Wydaje się, że przedstawione założenia mogą stanowić dobry punkt wyjścia do publicznej dyskusji – do czego gorąco zachęcam.

Autor jest członkiem zarządu głównego i prezesem zarządu oddziału warszawskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi