W ramach reformowania naszej ochrony zdrowia uchwalono już wiele aktów prawnych. Jednak nie wyłania się z nich żadne konkretne rozwiązanie systemowe. Przedstawiane przez ministra zdrowia obecnie założenia nowych ustaw, mimo że dotykają kwestii istotnych, to nie prowadzą do stworzenia nowoczesnego, spójnego i efektywnego systemu ochrony zdrowia. Nie powinniśmy zadowalać się łataniem dziur w niespójnym ,,systemie" oraz ciągłym wprowadzaniem działań pozornych i doraźnych. Propozycje ,,zdroworozsądkowe" czas zastąpić dokonaniem dogłębnej naukowej analizy stanu naszej ochrony zdrowia.
Bez tego bezpieczeństwo zdrowotne naszych obywateli niebawem może być zagrożone.
Wobec niemocy politycznych decydentów trud przygotowania propozycji nowych rozwiązań systemowych winny podjąć niezależne ośrodki naukowo-badawcze.
Publiczna naukowa debata jest bardzo potrzebna, ponieważ zdrowie zaczyna być traktowane w naszym kraju jak zwykły towar konsumpcyjny. Sfera wykonywania świadczeń zdrowotnych podlega w coraz większym zakresie grze rynkowej. Co prawda częściej stosuje się w odniesieniu do tych świadczeń instrumenty oceny efektywności ekonomicznej, jednak cięcia kosztów, mimo że bardzo ważne, nie mogą być jedynym miernikiem efektywności całego systemu ochrony zdrowia. Osiąganie oszczędności w bieżących wydatkach budżetowych państwa czy NFZ zostało potraktowane jako główny cel podejmowanych działań. Nie bada się jednak, jakim kosztem zdrowotnym naszej populacji zostaje on osiągnięty.
Kwestia odpowiedzialności
Coraz częściej politycy jako winnych permanentnego kryzysu w ochronie zdrowia wskazują nieumiejętnie zarządzających szpitalami dyrektorów, skorumpowany personel medyczny czy też coraz bardziej roszczeniowych pacjentów. Jako jedyne remedium na te bolączki wskazują przekształcenie wszystkich publicznych podmiotów w zwykłe spółki kapitałowe i poddanie całego systemu rynkowym prawom popytu i podaży.