Ubezpieczenie spłaty kredytu -raport rzecznika ubezpieczonych

Każdy zapobiegliwy ubezpieczyłby spłatę kredytu na wypadek swojej choroby, utraty źródła dochodu czy śmierci. Ubezpieczenia takie oferują banki, dla których jest to jedna z form zabezpieczenia kredytu. Rzeczywistość jednak pokazuje, że w wielu przypadkach ubezpieczenie nie daje żadnej ochrony, a banki upominają się o spłatę od spadkobierców. Szczególnie nawet nie są zainteresowane dochodzeniem roszczeń od ubezpieczycieli ubezpieczających niespłacone kredyty. W przypadku odmowy wypłaty sumy ubezpieczenia realizują swoje należności od razu wszczynając windykację. Rodzina płacze, a zmarli załamują ręce

Publikacja: 30.03.2013 09:59

Dlaczego tak się dzieje? – odpowiedź daje Rzecznik Ubezpieczonych w raporcie „Podstawowe problemy bancassurance w Polsce". Ostatnio raport doczekał się istotnego résumé. Jest to drugi, po raporcie dotyczącym ubezpieczeń na życie z ufk, głos o nieprawidłowościach na rynku grupowych ubezpieczeń na życie. Głos ważny, bo opisujący nieprawidłowości wynikające ze współpracy bankowo-ubezpieczeniowej (bancassurance). Raporty są dostępne na stronie internetowej Rzecznika (www.rzu.gov.pl).

Raport o problemach bancassurance głównie dotyczy ubezpieczeń na życie związanych z kredytem gotówkowym lub pożyczką. Ubezpieczenia PPI (Payment Protection Insurance) mają z założenia chronić kredytodbiorców (pożyczkobiorców) przed utratą zdolności do spłaty zadłużenia na skutek choroby, czy utraty zatrudnienia. Mają one także zabezpieczać spadkobierców ubezpieczonego przed niedogodnością spłaty kredytu jako długu spadkowego. W takim ubezpieczeniu bank jest kredytodawcą, ubezpieczającym i uposażonym. Często jest także agentem ubezpieczeniowym. Nie jest tylko ubezpieczonym.

Aneks do raportu pokazuje, że przez ostatnie 5 lat ubezpieczeni nie doczekali się zmian, które radykalnie poprawiłyby ich sytuację prawną. Polska Izba Ubezpieczeń wraz ze Związkiem Banków Polskich wydały co prawda „rekomendacje", ale samoregulacja i „soft law" nie dotykała istoty problemu: formuły ubezpieczenia grupowego.

Gwałtowne zmiany zaszły za to na rynku bancassurance w Wielkiej Brytanii. Spektakularna była sądowa porażka banków. Lloyds Banking Group, Barclays, Royal Bank of Scotland – NatWest, HSBC płacą teraz miliardowe rekompensaty za mis-selling ubezpieczeń PPI. W grudniu 2012 r. wypłaty przekroczyły już 12 mld funtów (BBC News Business). Szacuje się, że końcowa pula sięgnie 25 mld £ (The Telegraph). Brytyjski Financial Ombudsman kwotę tę podwaja.

Główne zarzuty mis-sellingu wg brytyjskiego odpowiednika Rzecznika Ubezpieczonych to: niedostosowanie produktu do potrzeb klienta, wyłączenie odpowiedzialności ze względu na wcześniejsze choroby, użycie małej czcionki do opisu ograniczeń odpowiedzialności. To także sprzedaż produktu, o którego istnieniu klient nie wiedział i który w ogóle nie był mu potrzebny, niewystarczające wyjaśnienie funkcjonowania produktu i jego przydatności. To również problemy ze zwrotem składki zapłaconej jednorazowo w przypadku wcześniejszego wygaśnięcia ochrony.

Ubezpieczymy każdego chorego

Ubezpieczenie PPI „po polsku" nie mogłoby istnieć, gdyby ubezpieczycieli nie wyłączali swojej odpowiedzialności za wypadki ubezpieczeniowe (śmierć, niezdolność do pracy, poważne zachorowanie), których przyczyny istniały przed początkiem ochrony ubezpieczeniowej (pre-existing medical condition).

Przykładowo, gdy ubezpieczony chorował na serce albo miał cukrzycę nie ma co liczyć na wypłatę świadczenia w postaci spłaty jego kredytu. Ubezpieczyciele będą wykazywać, że śmierć albo całkowita niezdolność do pracy na skutek zawału lub udaru mózgu miała związek z wcześniejszą chorobą (zob. przykłady w raporcie). Trzeba dodać, że w ubezpieczeniach indywidualnych, a nie grupowych, takie schorzenia nie dyskwalifikują z ubezpieczenia, zazwyczaj podwyższają składkę. Ubezpieczonemu indywidualnie zadawane są pytanie o stan zdrowia (art. 815 k.c.), a tylko podanie nieprawdy umożliwia odmowę wypłaty świadczenia (art. 834 k.c.) i to wyłącznie przed upływem 3 lat od początku ubezpieczenia. W ubezpieczeniu grupowym ubezpieczyciele pomijają tzw. deklarację ryzyka i zastępują ją ogólnym wyłączeniem odpowiedzialności.

Ubezpieczymy w każdym wieku

Raport podaje przykłady mis-sellingu. Dotyczą one przede wszystkim osób w podeszłym wieku. Ochrona ubezpieczeniowa takich osób powinna być najpełniejsza, skoro ma służyć zabezpieczeniu ich kredytu. Częste są jednak przypadki, że po ukończeniu 65 lat ubezpieczyciele ograniczają odpowiedzialność do zgonu w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Najczęstszą przyczyną śmierci osób w starszym wieku są jednak choroby. Pomimo takiej wiedzy statystycznej i aktuarialnej, ubezpieczyciele oferują produkty jako ubezpieczenie kredytu.

Ubezpieczymy tylko grupowo

Raport pokazał, że formuła grupowego ubezpieczenia jest zła. Ubezpieczony nie może odstąpić od ubezpieczenia w ciągu 30 dni – bo nie jest ubezpieczającym (art. 812 § 4 k.c.), chociaż płaci składkę jak ubezpieczający, jak strona umowy (art. 805 § 1 k.c.). Ubezpieczonemu nie doręcza się ogólnych warunków ubezpieczenia – bo nie jest ubezpieczającym. O kluczowym wyłączeniu odpowiedzialności jego rodzina dowiaduje się często post factum. Niedoręczenie o.w.u. nie wywołuje skutku niewiązania ich treści (art. 384 § 1 k.c.), jak byłoby w ubezpieczeniu indywidualnym.

Banki: nie pozywamy ubezpieczycieli

Przypomnijmy: bank jest ubezpieczającym. To on zawiera umowę na rachunek swoich klientów, kredytobiorców. Czyni to zarówno we własnym interesie, gdyż jako kredytodawca chce mieć prawne zabezpieczenie wierzytelności o spłatę kredytu, jak i w interesie kredytobiorców-ubezpieczonych.

Przypomnijmy: bank jako kredytodawca jest uprawniony do świadczenia na wypadek śmierci ubezpieczonego-kredytobiorcy. Celem ubezpieczenia jest zabezpieczenie wierzytelności banku z tytułu kredytu.

Skoro przesłanką zawarcia ubezpieczenia jest zabezpieczenie swoich roszczeń, to dlaczego banki nie pozywają ubezpieczycieli, kiedy oni nie wypłacają świadczeń? Czy to ubezpieczenie jest naprawdę zabezpieczeniem? A może nie chodzi o wypłatę świadczenia, ale o skasowanie składki i pobranie ukrytej w niej prowizji za ubezpieczenie, która ma pokryć niespłacalne kredyty?

Dowód śmierci

W przypadku śmierci ubezpieczonego to rodzina musi dostarczyć dokumentację medyczną zmarłego. Z żądaniem takim występuje bank, jako uprawniony do świadczenia. Rodzina jest przekonana, że działa słusznie, gdyż chce się uwolnić od spłaty kredytu po spadkodawcy. Czyni to często na swoją niekorzyść. Dosyła kartę zgonu, wypisy ze szpitala, dokumentację z przychodni. Bank natomiast ją wykorzystuje i odmawia wypłaty ze względu na zawarte w niej wpisy o wcześniejszych chorobach.

Spadkobiercy powinni współdziałać z ubezpieczycielem. Nie oznacza to obowiązku dostarczania dowodów odmowy wypłaty świadczenia. Ciężar dowodu na tę okoliczność spoczywa na ubezpieczycielu (art. 6 k.c.). Wykazanie zajścia wypadku ubezpieczeniowego nie wymaga przesłania karty zgonu zawierającej przyczynę śmierci, lecz aktu zgonu, jako wystarczającego dowodu śmierci.

Trzeba pamiętać, że rodzina nie jest uprawniona do świadczenia – jest nim bank. Pomimo tego, że rodzina dostarcza całą dokumentacje, nie jest informowana o przebiegu postępowania o wypłatę świadczenia. Art. 16 ustawy o działalności ubezpieczeniowej tego nie przewiduje! Ot taka pomysłowość ustawodawcy.

Ubezpieczony płaci za wszystko

W prawie cywilnym ten kto płaci jest „panem" kontraktu: zawiera umowę, może ją wypowiedzieć, może od niej odstąpić. W ubezpieczeniu bancassurance ubezpieczony płaci składkę i nic nie może. Niejednokrotnie nie składkę, lecz „opłatę za ubezpieczenie" – jedną spośród opłat i prowizji bankowych. Płaci jednorazowo, z góry za cały czas trwania ochrony, za wszystkie ryzyka łącznie (single premium). Składka jest kredytowana przez bank-ubezpieczającego. Praktycznie składki nie można płacić poza kredytem i w ratach miesięcznych.

Ubezpieczony może wcześniej spłacić kredyt i zrezygnować z ochrony. Ma wtedy problem ze zwrotem składki za pozostały czas – za czas, za który ochrona miała być świadczona. Problem pierwszy: wniosek o zwrot składki musi złożyć bank! Przypomnijmy, bank jest stroną umowy. To on ją formalnie płaci. Problem drugi: kwota zwracanej składki jest zazwyczaj niewielka, wyliczona według nieznanych klientowi metod. Czy ktoś wie, na czym polega np. „reguła 78" („rule of 78")? Warunki ubezpieczenia o tym nic nie mówią. Być może mówi umowa, ale ona jest przecież podpisywana przez bank.

Niejednokrotnie zwrot składki jest w ogóle niemożliwy, bo ubezpieczenie automatycznie przedłuża się dalej. Ochrona ubezpieczeniowa trwa niezależnie od spłaty kredytu. Odpadnięcie przyczyny prawnej (causa cavendi – przyczyny zabezpieczającej) niczego nie zmienia.

Dodajmy: metoda „single premium" została zakazana w Wielkiej Brytanii przez The Competition Commission (odpowiednik UOKiK-u). Składką może być wyłącznie składka płatna regularnie (pro rata).

Ubezpieczenie grupowe jest tańsze, jak mantrę powtarza każdy ubezpieczyciel. Wątpliwa jest cena ubezpieczenia, które nie daje żadnej ochrony. Ubezpieczony, który płaci chociaż złotówkę, a nic za to nie ma – i tak płaci za dużo.

Niedobry Rzecznik

Raport dot. ubezpieczeń na życie z ufk wywołał poruszenie. Był tak zły, że środowisko ubezpieczeniowe oficjalnie wystąpiło do Rzecznika o jego zdjęcie ze strony internetowej. Wcześniejszy raport dot. ubezpieczeń bancassurance stał się przyczyną opracowania przez banki i ubezpieczycieli „Rekomendacji dobrych praktyk". Przynajmniej uznano prawo podmiotowe ubezpieczonego do wystąpienia z ubezpieczenia grupowego. Z trudnościami uznano również prawo ubezpieczonego do zwrotu finansowanej przez niego składki w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu. Teraz banki zagwarantowały także zwrot nadwyżki świadczenia ponad kwotę zabezpieczonej wierzytelności – wcześniej bywało z tym różnie.

Niedobry Rzecznik. Przez niego ubezpieczenia grupowe staną się teraz tematem prac legislacyjnych! W zmianę prawa zaangażowała się Kancelaria Premiera, Komisja Nadzoru Finansowego i Ministerstwo Finansów. Miejmy nadzieję, że Ministerstwo Sprawiedliwości także. Pod jego egidą będą wykuwane teraz zmiany w Kodeksie cywilnym, w zakresie ubezpieczeń grupowych.

Autor jest ekspertem w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych

Dlaczego tak się dzieje? – odpowiedź daje Rzecznik Ubezpieczonych w raporcie „Podstawowe problemy bancassurance w Polsce". Ostatnio raport doczekał się istotnego résumé. Jest to drugi, po raporcie dotyczącym ubezpieczeń na życie z ufk, głos o nieprawidłowościach na rynku grupowych ubezpieczeń na życie. Głos ważny, bo opisujący nieprawidłowości wynikające ze współpracy bankowo-ubezpieczeniowej (bancassurance). Raporty są dostępne na stronie internetowej Rzecznika (www.rzu.gov.pl).

Raport o problemach bancassurance głównie dotyczy ubezpieczeń na życie związanych z kredytem gotówkowym lub pożyczką. Ubezpieczenia PPI (Payment Protection Insurance) mają z założenia chronić kredytodbiorców (pożyczkobiorców) przed utratą zdolności do spłaty zadłużenia na skutek choroby, czy utraty zatrudnienia. Mają one także zabezpieczać spadkobierców ubezpieczonego przed niedogodnością spłaty kredytu jako długu spadkowego. W takim ubezpieczeniu bank jest kredytodawcą, ubezpieczającym i uposażonym. Często jest także agentem ubezpieczeniowym. Nie jest tylko ubezpieczonym.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Sędziowie nie potrzebują poświadczeń bezpieczeństwa, bo sami tak zadecydowali
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt to czarna owca czy w sądach mamy setki podobnych sędziów?
Opinie Prawne
Kajetan Bartosiak: O badaniu trzeźwości nie tylko w Dniu Strażaka