Czym dziś powinna być reprywatyzacja
Dogodny moment na rozliczenie się z przeszłością zaprzepaszczony został w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku, kiedy proces reprywatyzacji można było ukształtować tak, aby w krótkim czasie wyczerpać wszystkie roszczenia. Z biegiem czasu słusznie zaostrzył się apetyt byłych właścicieli, a zaniechanie ówczesnego ustawodawcy doprowadziło do wykształcenia się „małej reprywatyzacji". Tyczy się ona jednak tylko tej części nacjonalizacji, której dokonano z rażącym naruszeniem ówczesnego prawa. Nie należy jej mylić z reprywatyzacją sensu stricto, która powinna być rozumiana jako odwrócenie skutków nacjonalizacji w oparciu o nadane ustawowo uprawnienia.
Należy jednak zauważyć, że mała reprywatyzacja również jest wyrazem woli ustawodawcy, skoro możliwość dochodzenia roszczeń w tym trybie przez wiele lat jest aprobowana. Brak obecnie podstaw do tego, aby ustawa reprywatyzacyjna mogła odbierać wcześniej nadane uprawnienia do możliwości dochodzenia swych praw w drodze małej reprywatyzacji. Doprowadziłoby to do kolejnej nacjonalizacji, tym razem roszczeń, których realizacja nie została rozpoczęta przed określoną datą. Tyczy się to także ewentualnego ograniczenia, bądź wykluczenia małej reprywatyzacji poprzez nowelizację k.p.a. zmierzającą do ograniczenia w czasie możliwości żądania stwierdzenia nieważności decyzji administracyjnych wydanych z rażącym naruszeniem prawa.
Dla byłego właściciela najważniejszy jest skutek w postaci odzyskania utraconej przed laty nieruchomości, a obojętne pozostaje w jakim to nastąpi trybie. Tak też należy postrzegać małą reprywatyzację – jako sumę uprawnień zmierzających do restytucji prawa własności, bądź uzyskania odszkodowania. Wspomniana nowelizacja k.p.a. spowodowałaby wycięcie podstawowego ogniwa z tego łańcuszka uprawnień, co de facto oznaczałoby odjęcie praw majątkowych (roszczeń) przysługujących byłym właścicielom.
Podzielność reprywatyzacji
Reprywatyzacja to nie tylko problem gruntów warszawskich i reformy rolnej. To także czternaście innych aktów prawnych na podstawie których dokonano nacjonalizacji. Brak jest podstaw do tego, aby twierdzić, że reprywatyzację można traktować jedynie całościowo. Mnogość źródeł nacjonalizacji podzieliła dotkniętych nią obywateli na różne grupy, sytuując ich w odmiennych stanach prawnych. W związku z tym wydaje się, że brak jest podstaw, aby twierdzić, że etapowanie reprywatyzacji poprzez uchwalanie kolejnych ustaw w stosunku do poszczególnych rodzajów nacjonalizacji spowoduje naruszenie równości obywateli wobec prawa.
Finansowanie
Nie jest tak, że uchwalenie ustawy pozwoli ograniczyć koszty ponoszone obecnie w związku z małą reprywatyzacją. Wręcz przeciwnie. Przecież ustawa powinna mieć na celu rozliczenie z tą grupą byłych właścicieli (ich spadkobierców), którzy nie mogą skorzystać z małej reprywatyzacji. Spowoduje to powstanie nowej kategorii uprawnionych podmiotów, co naturalnie musi za sobą pociągnąć wzrost wydatków. Nie można jednak w nieskończoność zasłaniać się kondycją finansową Państwa. Po pierwsze należy umiejętnie rozłożyć proces reprywatyzacji na oś czasu. Po drugie koszty jej finansowania rozłożyć tak, aby obciążonym był nie tylko Skarb Państwa, ale także jednostki samorządu terytorialnego, o ile są lub były jej „rzeczywistymi beneficjentami". Po trzecie wykreować źródła jej finansowania. Przykład PHN pokazuje, że spółka Skarbu Państwa jest w stanie wygenerować z nieruchomości dodatkową wartość, czemu by tego nie przenieść np. na grunt warszawski?